.

.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Kuchnia się robi....

Oczywiście sama się nie robi.Remontu ciąg dalszy.
Mój K. po wyczyszczeniu wypełnienia desek stanowiących ścianę miedzy kuchnią a pokojem, który aktualnie nam za kuchnię służy, zaczął kłaść instalację elektryczną, bo albo była w stanie takim, że zgrzytniecie zębami groziło zapłonem, albo... jej nie było.
W rureczkach siedzą sobie już przewody i czekają na przykrycie ściany rigipsami.


Trzeba jeszcze te przestrzenie wypełnić, chyba zastosujemy styropian, żeby wiatry nam między pomieszczeniami nie hulały.
Druga ściana, z wystającymi belkami, tylko do odświeżenia.



Szkoda, ze pokoik nie jest większy, wtedy moglibyśmy bardziej wyeksponować to drewno, a tak- zostanie przykryte sprzętem kuchennym.
Sufit też jeszcze do zrobienia.


Rury PP już poskładane także odpływ jest, zostaje tylko i aż wodę do góry pociągnąć.

Ech, już się doczekać nie mogę...Usiąść sobie wreszcie przy stole, w kuchni, wszystko na miejscu, woda, zlew...Bez latania po wodę i z garami góra-dół, po 13 stopniach, których liczba - po całym dniu, zmęczeniu, mam wrażenie- podnosi się przynajmniej do kwadratu...

15 komentarzy:

  1. Wełnę nie styropian bym dał (i daję u siebie). Styropian marnie izoluje akustycznie. Chyba, że jakiś superhiper, ale to wełna i tak taniej wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, pytanie tylko co z wilgocią. Planujemy wyciąg, bo wentylacji w tym domu zero. Styropian jest bardziej odporny na zawilgocenie i pleśnie.

      Usuń
    2. Tyle, że drewno stykające się ze styropianem nie jest odporne na zawilgocenie i pleśnie- a styropian jako materiał "nieoddychający" powoduje wzrost wilgotności w swoim otoczeniu (a zwłaszcza w kuchni i łazience).

      Usuń
    3. Dlatego "chybam", bo o wełnie też się trochę naczytaliśmy. Nie chcemy sobie zrobić "kupy" w ścianach, bo nie o to chodzi...Wszystko jeszcze przemyślimy.

      Usuń
  2. Tak kolega ma rację ,jest jeszcze jedno ZA wełną mineralną oprócz wymienionych .Wełny boją się gryzonie (myszki) styropian tną z wielkim upodobaniem,aby się do niego dostać wystarczy w płycie GK dziurka troszkę większa od średnicy ołówka a po 2 latach ze ztyropiany w ścianie niewiele zostanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zalet znalazłoby się więcej, choćby to, że wełna mineralna jest niepalna i nietopliwa :-)

      Usuń
  3. Jako zwolenniczka wełny wszelakiej jestem tez za zastosowaniem wełny mineralnej, jak "przedpiszący". Chociaż glina z sieczką byłaby najlepsza. I wygłusza i nie boi się wilgoci. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano pewnie, że glina byłaby najlepsza, ale... czas nas goni...;)

      Usuń
  4. I ja jestem za wełną mineralną, opatulisz wszystko dokładnie, u mnie myszy spod posadzki wyciągają ześrupany styropian jakąś dziurką; i co! pod płyty jakiś stelaż jeszcze będziecie kręcić?
    doczekasz kuchni wyremontowanej szybciutko, a jak będzie cieszyć! i rano kawę wypijesz przy wschodzącym słońcu /tak mi się wydaje/; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, jak Tupaja, ale ja myślałem tylko o wełnie.

    Stelaż będzie tylko na suficie, A i to tylko z tego względu, że różnica w wysokości ścian wynosi ponad 10 cm. Trzeba to zniwelować, żeby od tak pochyłego sufitu nie zacząć pochyło chodzić ...

    Na pierwszej fotce widać, że rolę stelaża na ścianie pełni odeskowanie. Może dla osób przyzwyczajonych do stalowych profili, to pół środek, ale jak najbardziej zgodny ze sztuką. Dodatkowy stelaż zmniejszyłby o dalsze kilka centymetrów na całej długości i tak niewielkie rozmiary przyszłej kuchni. 3,5 na 5 metrów, niby nie mało, ale też wcale nie tak dużo, jak na kuchnię. Niestety, to jedyne pomieszczenie, które na kuchnię się nadaje, nie mówiąc o tym, że przez kuchnię będzie wejście do łazienki ( no, tu rozmiarów nie się co wstydzić, 4,5x5 ;)). Nie bardzo mogę to zmienić, bo musiałbym naruszyć konstrukcję jednej ze ścian z "muru pruskiego", a tego się nie odważę zrobić, choć nie wygląda na to, żeby przenosiła ona jakieś większe obciążenia, choć mogę się mylić, bo nie jestem pewien, że więźba się o nią nie opiera. Niestety, nie mam możliwości dotarcia od góry do tej części strychów. Zawalone wszystko słomą i sianem na grubość dość znaczną, a na dostępnym odcinku widać, że to wszystko leży na zmurszałych ... gałęziach ułożonych w poprzek belek stropowych. Nie odważę się na to wejść, całość moich kończyn jest mi jeszcze dość droga ;), a innej drogi nie ma, do tej części strychów, gdzie mógłbym ocenić znaczenie tejże rzeczonej ściany, w której musiałbym otwór drzwiowy zrobić. Zaś oczyszczenie strychów ... to robota na zbyt wiele czasu. I tak mnie to minie, ale na pewno nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co jest zgodne ze sztuką, ale osobiście wykonuje u siebie ścianki działowe typu: szkielet z belek 12-15 cm (wygląda jak fachwerkowy:) ), w to wełna, na wierzch płyta gk docięta tak, że belki zostają na wierzchu i ma się to wszystko jakoś póki co dobrze...

      Usuń
    2. To jak najbardziej zgodne ze sztuką. Szkielet drewniany, wypełnienie i okładzina. Całkiem fajny Fachwerk masz.

      Usuń
  6. Nie wiem czy dobrze rozumiem , ale mieszkacie remontując? Ja chciałam tego uniknąć, a i tak caluśki remont trzeba było powtórzyć przez oszusta niestety... Jak mój mąż mówi, że zrobimy górę kiedyś, to mam gęsiąskórkę i wszystko we mnie krzyczy nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe... jakbym miał tego unikać, to bym pewnie nigdy nie zamieszkał na wsi. Bo po pierwsze to, co bym zrobił, to wiocha by wyniosła dnia następnego, a po drugie ostrożne szacunki mówią, że koniec remontu planowany jest gdzieś na rok 2030...

      Usuń
    2. Niom...jakbyśmy mieli wyremontować i dopiero potem zamieszkać...Hehe... myślę, że wprowadzilibyśmy się razem z kostuchą:D . Oczywiście, w międzyczasie, wszystko by się- znaczy materiały budowlane, narzędzia- po wsi rozeszło....;)

      Usuń