.

.

środa, 19 września 2012

Trwa wyścig z czasem

Od rana niebo zaciągnięte burymi chmurami.
Kiedy je trochę przewiało, a słupek rtęci osiągnął 10 stopni, zawinęłam młode towarzystwo w kocyki, polarki i kurteczki i ruszyliśmy przez wieś.
Kasztanowce, zmęczone szrotówkiem, porzucały już kasztany. 
Zawsze zbieram ich masę, ukrywam po kieszeniach, walają się po półkach. 
Jest w nich coś, co mnie do nich przyciąga. 
Może ta dobra energia, którą wykorzystuje się w pochłanianiu złych fluidów jest mi teraz potrzebna? 

I tak, po przedreptaniu 40 minut w chłodzie, doznałam skroplin powietrza w nosie więc uznałam, że wystarczy wietrzenia i czas powrócić na łono domiszcza.

Młody za mało zmęczył się chodzeniem więc co chwila słyszałam jego pokrzykiwania, kiedy to walczyłam z prozą kobity w domu.

Obrobiłam się z małą listą zadań i nareszcie nie usłyszałam żadnych niepokojących odgłosów z pokoju...

Cisza...
Śpią obydwoje....
Więc szybciorem: papryczka, pomidorek, cebulka, serek pleśniowy, oliwki, ogór kiszony, olej lniany (podkradam Garipowi), trochę pieprzu, tymianku i... taram!
Moja prosta, a jakże smaczna sałatka.

Nasłuchując, czy aby ktoś - zwłaszcza sysak- nie dopomina się jedzenia, jeszcze pognałam po wodę do łazienki.

Szybciorem- nastawić wodę.
Przygotować jeden z ulubionych kubków.
Wyjąć herbatę earl grey , wyciągnąć łyżeczkę miejscowego miodu, paprząc sobie przy tym rękę i lepiące palce oblizywać intensywnie, aż do zaniku uczucia kleistości.
Odciąć plaster cytryny, którą zapomniałam jak zwykle sparzyć.

Herbatę zalać wrzątkiem, torebkę herbaty usunąć po ok. 3 min.
Po lekkim przestygnięciu dodać miód i cytrynę.
Cytrynę wydusić tłukąc ją łyżeczką, bacząc, aby dno kubka nie wypadło, ale energicznie i z mocą.


Usiąść.
Zapuścić muzykę, film, tudzież wziąć do ręki książkę....
Odetchnąć....

Niom...
I w przypadkach 8/10 usłyszeć...łaaaa! lub poczuć na plecach ten miły, aczkolwiek niezwykle zobowiązujący do rzucenia wszystkiego wzrok małych, ludzkich ślipków....


15 komentarzy:

  1. Szanowna Tupajo, to mam nadzieję, że Ci się udało wypić herbatkę chociaż do połowy... Podczytuję Twojego bloga od jakiegoś czasu i zaczyna mi się wydawać, że może miło by było, gdybyś kiedyś z człowiekami albo bez, wpadła do naszej stadniny koników polskich, która znajduje się na Pogórzu Izerskim, więc chyba nie tak daleko. www.stadninaizery.com. Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Udało się...wypić letnią ;)
    Bardzo dziękuję za zaproszenie :) Chętnie Cię odwiedzimy.
    Również pozdrawiam serdecznie i ciepło!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, ja małych dzieci nie mam, a i tak nie mam szans, żeby w ciągu dnia usiąść spokojnie z herbatką w fotelu... A wydawało mi się, że na wsi życie płynie spokojnie i leniwie...
    Uściski
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Tupaja, zaparz herbatkę w termosie, nie wystygnie ;) to prawda, przy dzieciach zupełnie inaczej płynie nam czas :) ale już nie długo najmłodszy szkrab podrośnie i będziesz miała chwilkę dla siebie. Tę dłuższą :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaaasnnneee ... dopiero za chwilę zacznie się, "A dalczemu?", "A po cio?" ... no i sił przybędzie do otwierania wszelkich szuflad, nawet tych ciężkich ... w naszych "rokokoko" meblach ... a tam ... Same ciekawe rzeczy, noże i pejcze taty, kajdanki mamy ...itp ... ;);)

      Usuń
    2. Zapomniałeś jeszcze o wibratorze z piaskowca :D:D:D

      Usuń
  5. A olej lniany to nie działa czasem przeczyszczająco ? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na portfel na pewno. 30 pln za półlitrówkę ;)

      Usuń
  6. A co robi z tym olejem Twój pies???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garip choruje na tocznia krążkowego. Dostaje w ramach kuracji (wzbogacanie diety w kwasy omega).

      Usuń
    2. A moja spożywa to oraz jest smarowana w ramach kuracji na przewlekłe zapalenie gruczołów łojowych. Też mi się zdarza, że jej podbiorę.:-)

      Usuń
  7. ta herbatka po spacerku i jeszcze rozgrzany piec...to jest to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo...piec jeszcze nie, ale Kamax już rąbie drewno na rozpałkę, bo po dzisiejszej nocy jutro może być zimno ...;)

      Usuń
  8. Bo trzeba było najpierw nastawić wodę, a potem dziabać warzywa na sałatkę ;-) zaoszczędziłabyś ze 120 sekund ;-)
    Mimo wszystko za te ślipka na pewno oddałabyś herbatkę i sałatkę ;-)) Kasztany też zbieram i upycham wszędzie.
    Maila napiszę wkrótce, gdyż mam robotę, a w domu gości...
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń