.

.

piątek, 22 kwietnia 2016

Pokonferencyjne przemyśliwanki

Dziś przypomniałam sobie dawniejsze czasy, nieAbsorberowe, młodości swej, kiedy to parokrotnie uczestniczyłam w konferencjach, odczytach na interesujące mnie tematy. Dotyczyły głównie moich mniejszych lub większych pasji; entomologii, sozologii, fitocenologii, ale też- dzięki pracy w LP- także na te związane z gospodarką leśną.
Zawiało mnie dziś, jako słuchaczkę, do siedziby Parku Krajobrazowego "Chełmy", na konferencję. 
Temat przydługi, jak na wzniosłe gadanie przystało: 
" Aktywizacja przestrzenno- gospodarcza a ochrona środowiska przyrodniczo-kulturowego na przykładzie Parku Krajobrazowego "Chełmy"."

Powiem szczerze, że każdy temat był interesujący, mimo moich wielkich miłości do świata owadów czy reszty przyrody ożywionej, ważne tematy dotyczące historii tych terenów, związanych z życiem ludzi. Stare grodziska, warownie. Historia ludzi, znanych nam (przynajmniej tym, których interesuje coś poza żarciem, kopulacją i korporacją) z różnych dziedzin, a tworzących historię, naukę tych terenów. Chociażby informacja, że w niedaleko od Tupajowiska położonych Kwietnikach, parafią zarządzał czas jakiś, nie kto inny jak o. Czesław Klimuszko.

Po drugie- geologia i związane z tym tematy. Tereny Krainy Wygasłych Wulkanów z całym swym bogactwem form wulkanizmu, różnorodnością surowców, a co za tym idzie cała historia kopalnictwa i hutnictwa. 

Projekt "Sieć najciekawszych wsi" to także punkt zapalny (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) do kolejnych dyskusji, jednak... organizatorom chyba śpieszyło się do domu, bo sztorcowali  z lekka dyskutujących, co dla mnie jest niesmakiem, ale może za małe doświadczenie mam?
Za czasów moich wyjazdów, dysputy nie miały końca, a jak miały- przenosiły się poza salę, często kończąc przy "mocnej" kawie. Przynajmniej nikt nikogo nie napominał, że już koniec....
Jak zwał, tak zwał mam niedosyt. 
Projekt dotyczący sieci wsi jest ciekawy, kto nie słyszał niech popatrzy, np. tu
Jak słuchałam o tych zagrodach, oglądałam te fotki stajen ze sklepieniami łukowymi...Wiedziałam co mam, co mogłabym, ale... No właśnie.

Jak o tym myślę to zapala się we mnie jakaś iskra do działania. Mimo, że lokalne środowisko jest jak ...cóż. Jednym słowem, nie garnie się do niczego. Przepraszam. Do komentowania działań innych to i owszem. Niestety jakos tak z tym zaangażowaniem w sprawy społeczne to nie bardzo. Wiem. Sporo ludzi pracuje od świtu do nocy, zawija te paczki w Amazonie lub jeździ na trefy to tu, to tam. Rozumiem. I ja pracowałam 50 km od domu. Wiem co to oznacza. Powiedzmy szczerze jednak, że to nie wszyscy mieszkańcy. Nie większość. Większości się po prostu nie chce. Tak jak i wiekszosci Polaków ma w nosie. Taka mikro skala kraju. Norma (?). 

Na zebrania dotyczące ich spraw przychodzi garstka. Stan zawyżają zwykle włodarze; wójt, ktoś z rady gminy, pracownicy poszczególnych działów. Mieszkańców w porywach 4-8 sztuk dużych.
Jak dla mnie- żenada.
Odnowa wsi- zero zainteresowania.
Wnioski do Strategii Rozwoju- zero zainteresowania. Ankietowani odpowiadali cuda, niektórzy chyba w widzie poherbatkowym lub po wizycie w Legnicy (a tam, jak wiadomo z pewnych źródeł używa się broni elektromagnetycznej). 
Jak kto nie wie jak to działa ma to tutaj:



Nasze czasy obfitują w różne wytłumaczenia niemocy.
Ktoś nie umie liczyć- dyskalkulik. Kiedyś nazwaliby go (słusznie) nieukiem.
Ktoś wali błędy jak potłuczony- teraz ma dysortografie. Kiedyś czytał więcej, wkuwał zasady ortografii. Dziś ma dysortografie.
Nawet ten, któremu kiedyś waliło po prostu "z ryja"- ma halitozę!
Wszystko da się leczyć (kasa), ale głupoty niestety nie.

Chełmy w moim obiektywie. Poniżej.


Wieża widokowa na Bazaltowej Górze

Z widokiem na Rezerwat "Nad Groblą"

Schodzimy z Bazaltowej

Wąwóz Lipa

Wąwóz Siedmicki

Wąwóz Siedmicki z Tupają w tle;)

Bazaltowa

Rzepakowo

Kukliki zwisłe w Siedmicy

Ruda i Garip na Bazaltowej



6 komentarzy:

  1. Piękne te Twoje okolice
    A Ty siedzisz na tym pniu jak Marusia na lufie Rudego 102 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niemoc i niechęć oraz brak zainteresowania czymkolwiek to niestety, nie jest przypadłość Twojego regionu. Ubolewam nad tym odkąd tu mieszkam. Aż mi się nie chce strzępić jęzora.
    Kto robi Ci zdjęcia? Hrehrehre, że tak wścibsko zapytam?

    OdpowiedzUsuń
  3. Koleżanka mnię obfociłą na tym gigancie powalonym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to już jest z tymi mieszkańcami wsi. U nas latami nie działo się nic. Teraz widzę jak koejne pokolenie zaczyna działać, zgania to zasiadłe towarzystwo do integracji, działania. I co? Ano tyle, że ,,młode wymyślają i na siłę ludzi od roboty odciągają" .Albo wypowiadanie się o zorganizowanym pikniku, festynie czy innej wiejskiej imprezy - zawsze coś było źle. Ręce opadają. Temat rzeka

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie tylko mieszkańcy wsi... U nas miasteczko niby, takie z tradycjami zajeb... i potencjałem do wykorzystania. I co? I gówno. Pojawi się fajny pomysł, są konsultacje, nikt nie przyjdzie. Jest realizowane jak w zamyśle było wobec tego - hejterzy zaraz krzyczą, że jak można takie coś, że czemu tak itp. Ale dupy nie ruszyli jak można było coś ustalić! Wkurw... mnie to strasznie, bo pracuję w urzędzie i widzę jak to wygląda od "naszej" strony - naprawdę są fajne pomysły, ale ludzie oleją, nie zainteresują się. Ale potem będą dalej narzekać, że nic się (niby) nie dzieje. Grrr...

    OdpowiedzUsuń