Mimo, że nie mogłam niedzieli całkowicie poświecić na dokazywanie i pląsy w naturze, bo na dwie godziny stawiłam się do pracy, jednak nie przepuściłam pięknej pogodzie i musiałam nawiać w las.
Testem na to kto ze mną pojedzie, pomijając człowiekowatych, bo ci- albo się nie kwalifikowali, albo "cotamjeszcze", było otworzenie bagażnika Siniaka.
Rudej zapraszać specjalnie nie trzeba.
Mimo nadwagi, wykazuje siły niespożyte i skoczność, której niejeden czy niejedna mogliby pozazdrościć. Właściwie to najbardziej zastanawiałam się jak do tematu podejdzie Garip.
Ostatnio znów leczyłam mu zapalenie przestrzeni międzypalcowych.
Wygoiło się, ale zdaję się na psa.
Tak samo na krótkich spacerach; pilnuję tempa, a on - dystansu. Kiedy czuje, że nie może, zachodzi mi drogę. Wracamy wtedy.
Tym razem sam z siebie wskoczył więc uznałam, że jest w stanie.
Udaliśmy się, mimo, że wiedziałam, że trafimy do "Krainy Wód", w kierunku Siedmicy.
Do samego wąwozu nie poszłam, tylko krótki spacerek w stronę Rezerwatu Nad Groblą.
Wszędzie miłe oku błotko.
Tak, miłe. Bo po zeszłorocznej suszy ta woda cieszy bardzo.
Ludziów jak mrówków.
Szwendają się różni.
Jedni ubrani stosowniej, inni mniej.
Jedni o twarzach odprężonych, inni o skamieniałych i wykrzywionych jak w bólu przedłużającej się defekacji.
Jak ta pani.
Obrażona, fucząca, wlekąca za sobą z lekka wystraszoną córeczkę, z tyłu małż - ewentualnie partner, z plecakiem, mapą, szedł goniąc je, z miną winnego.
Już słyszę przebrzmiałe teksty; "Gdzieś ty nas wyprowadził! Takie błota! Nowe buty! Bałwan jeden!".
Rzeczony bałwan gonił swą wybrankę (albo i nie) i nie wiem jakie go myśli dręczyły.
Może żadne.
Mnie tylko zawsze dziwią i wnerwiają czasem niedzielni turyści, i ci ludzie, którzy lepiej dla świata żywego, przyrody zrobiliby, gdyby się w te l;asy, na te szlaki nie pchali.
Dobrze jeśli tylko sobie krew popsują; gorzej jak ten świat- błota, owadów chcą pod siebie przekształcać. Tu osuszyć, tu drogę utwardzić, tu gondolkę pieprznąć, wyorując hektary lasu...
A są ci, którzy kasę wietrząc, udostępnić chcą wszystkim pewne miejsca przyrodniczo cenne.
Cieszę się, że są na świecie dzidzie. Że są blokersi.
Przynajmniej nie wszyscy ruszą w naturę wraz z nastaniem cieplejszych dni...
Oczywiście powiecie, że zdarzają się desperaci..tki...
I będziecie mieć rację.
Ja mam rację fajną w temacie swoim.
Nie ma co zbyt często sprzątać auta.
Przynajmniej w przypadku posiadaczki Absorberów sztuk dwóch i dwóch dużych psów.
Moje podejście do auta jest utylitarne.
Dawno temu, kiedy jeszcze zdarzało mi się ubierać wyjściowo, nie terenowo czy zakupowo, takie podejście do tematu opłaciłabym stekiem wyzwisk rzuconych w przestrzeń.
Ale teraz- spoko. Kłaki się strząśnie, błotko też.
Przyklejony cukierek? Większych problemów nie masz?
Zwłaszcza po takim jak niedzielny spacerku, bagażniczek wygląda fajnie ;)
Cóż.
Dla mnie ważniejsze jest szczęście moje i psów :)
A w domu- tylko leniwce
I sezon na Wildgemuesse rozpoczęty. Pokrzywa ueberalles! :)
Mój stosunek do autka jest taki sam, mam brud i nie przeszkadza mi to :)
OdpowiedzUsuńW domu sprzątam, wystarczy :)
Piesio fajowski i szczęśliwie brudny :)
Będąc w Karkonoszach mijałam na szlakach pańcie w japonkach, albo i szpilkach. Naprawdę! Wisiały u ramion swych mężczyzn i klęły ile wlezie, że szlaki nieprzystotowane! Więc nic mnie już nie zdziwi.
OdpowiedzUsuńPiątkę przybijam. W aucie mam syf, kiłę i mogiłę.
OdpowiedzUsuńJa sprzątam samochód z nudów, kiedy czekam na kogoś, na przystanku na przykład. Trzepię wycieraczki, okurzam pobieżnie i za chwilę mam czyściutko. Zewnętrzność mnie nie interesuje, nie przyglądam się.
OdpowiedzUsuńw kwestiach czystości autka bywa różnie. sprzątam latem moj piesi mały i ma swój koc, ale i tak na kolanach pańci jeździ.
OdpowiedzUsuńmasz rację niektórych to strach do przyrody dopuścić. o moim sąsiedzie czytałas w kurniku. nadal się nie mogę z tym pogodzić. dla mnie to zwyrodnialstwo i dzicz.ponoć palił w ognisku jakieś folie ale jak my przyjechaliśmy to szybko zgasil.nawet nie mogę o tym mówić bo mnie zaraz trzęsie.
Mnemo, nie wiem co napisać; ja to z tych co by z takich gnojów jak "wasz" rwała pasy. Cóż z tego wszystkiego; czasem mam wrażenie, że ciemnota, cwaniactwo i barbarzyńcy górą. U mnie z kolei "zdrowe" powietrze. KAżdy co ma pole od paru dni pryska. Absorbery chore i nie wiem, czy z wirusa, czy od tego syfu.
UsuńOd syfu. Dzieci nie są tak ciągle chore. Widziałam dziś, po drogach w okolicy pól jeżdżą ciągniki z takim ustrojstwem do pryskania, szerokie chyba na 5 metrów i takie baniaki na to ścierwo do pryskania.U mnie nie ma pól, a kawałek co mają tacy gospodarze to oni tradycyjnie. Tylko ten nam psikusa wyciął. Nie zdzierżę tego, nie ma mowy. Boję się pożaru, to przy samym, a nawet w lesie stoi. 30 metrów od mojego płota, a nasze lasy się łączą. Strach mnie paraliżuje.
UsuńFajnie, że z Garipem lepiej. Nieźle wygląda w tym bagażniku:) A stosunek do samochodu warto mieć właśnie taki. Niby psów nie wozimy, że w samochodzie pełno wszystkiego... Ale, co się wysuszy, to się wykruszy, trochę się trzepnie i od nowa:) Zdrowia dla Dużych i Małych.
OdpowiedzUsuńPiękna lala w mini. Obejrzalabym ja w lesie i w bloku w tych ciuszkach a co ☺
OdpowiedzUsuńha-ha... nie ma jak tapanie się w błotku... a czemu nie !
OdpowiedzUsuńniestety zdarzają się i tacy... wędrownicy co niekoniecznie to tapanie lubią... a szkoda !
co robisz z pokrzywy ?
Sałatkę tylko i suszę, na herbatki, ale może w tym roku sobie zupę uwarzę :)
Usuń