Ostatnio markotny, widać boli go. W brzuchu się przelewa.
Z apetytem lepiej.
Do dziś.
Byliśmy na małym spacerku. Polami, w tempie emeryckim. Sam je utrzymywał, nie narzucałam nic.
Do południa było w normie.
Po osiemnastej, kiedy wróciłam do domu, Rudą zastałam zapiętą, a Garipa luzem, leżącego na trawniku.
Jak widziałam suka zjadła (Tato psom dał jedzenie), Garip miał dalej pełny gar, sam był nie uwiązany. Od Taty dowiedziałam się, że chłopak nie staje na lewej tylnej nodze.
Nie chciał wstać sam. Namawiałam, wołałam. Nic.
Wyczułam na brzegu łopatki guza luźnego wielkości śliwki. Nie miał go rano.
Spróbowałam mu pomóc wstać, siadł tylko i nie dźwignął się na tylne łapy.
W brzuchu się przelewa, stęka, bardzo mnie zaniepokoił.
Zadzwoniłam do naszego weta.
Przyjechał około 19:30, Zbadał Garipa, bo miał na początku podejrzenie skrętu żołądka (o tym niebezpiecznym schorzeniu pisałam kiedyś na Tupajowej Zgrai ).
Wg opinii lekarza, najprawdopodobniej chłopak się gdzieś na podwórku wywalił, stąd stłuczenie na łopatce (krwiak) i naciagnięcia lub zwichnięcie w tylnej kończynie.
Na ten moment sytuacja jest na tyle opanowana, że dostał leki (przeciwzapalne, antybiotyk plus przeciwbólowe). Schodzę do niego co pół godziny i obserwuję.
Stawy ma rozwalone przez te sterydy. Bierze suplement, ale jak widać z marnym skutkiem.
Jutro pewnie wezmę dla niego jakieś kolejne leki.
Martwi mnie to, bo przy takiej masie (obecne 75 kg), problemy z niechodzeniem tak dużego psa to wielki problem. Dla niego największy.
Kurwa.
A ja miałam jeszcze wczoraj jakieś wydumane problemy z jakimiś pierdołami.
Edit z 16.12.2016
Rano chłopak stanął na wszystkie nogi!
Pożarł swoje jedzenie. Chodzi wolno, lewa tylna łapa nieco obrzmiała, ale bez dramatu. Gula na łopatce- wiadomo- jest. Jestem już dziś lepszej myśli.
Dziękuje Wam wszystkim za słowa otuchy i dobre myśli!
Czyzby na tym spacerze cos sobie zrobil w lapke? Choroba psa to cos strasznego, ale malemu mozna jeszcze pomoc, nosic go w najgorszym przypadku. Ale z takim gigantem jak Garip... Jak wielki ciezar musza dzwigac te jego biedne lapiny...
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki, zeby leki choc troche pomogly ♥
No! Jeszcze nie calkiem, ale z lekka spadl kamien z serca.
UsuńTupaja, światłych porad nie będę Ci udzielać, bo wiadomo, że porady o kant dupy można w tej sytuacji. Pisz, proszę, nie certol się, jakby co. Mam na myśli Skarpetę. Tyle możemy zrobić.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro....
OdpowiedzUsuńMój pies, sznaucer, zszedł kiedys własnie na skret żoładka..
Trzymam kciuki!
To naprawdę okropne. Biedny piesek, biedna Ty. Jakby co to wiesz...
OdpowiedzUsuńTupajko czy on nie dostaje za silne te sterydy? u Hany napisałam nasza sunia - zwracała krwią całą noc,rano kroplówka itd dostaje sterydy bo jest dodatkowo na coś uczulona, rozmawialiśmy z lekarzem długo z naszej kliniki. Zgodził się by dostawała po pół tabletki przez trzy dni i z czasem przedłużać do czterech i dalej, bo nagle nie wolno odstawić.
OdpowiedzUsuńCzy on nie dostaje za silne te sterydy? Gdyby była potrzeba to dam telefon do naszych, może by chociaż na odległość pomogli, dobrzy są w leczeniu i mądrzy. Jeśli coś jeszcze bym mogła. Na stawy witamina C silna. Aaa i jeszcze najważniejsze, zapominałabym MUMIO zdobądź za wszelką cenę dobrej jakości mumio z Rosji z apteki. Popatrz w internecie. Kości super pomaga leczy nieomal błyskawicznie. Przykro mi że nie umiem więcej. :(
Podobno dawka przez niego przyjmowana nie jest dawką dużą. Ponadto jeszcze latem, oprócz upałów oczywiście, czuł się dobrze. To już 3 rok leczenia i na pewno daje mu mocno po wątrobie i ogólny stan zdrowia jest gorszy. A za tym mumio popatrzę, choc też nie chcę przesadzać z tymi dodatkami. Bierze juz na stawy, plus olej z ostropestu. Dzięki serdecznie za rady!
UsuńO-ja-cie! No to smutne wieści. Trzymam kciuki, żeby Garipowi szybko się poprawiło!
OdpowiedzUsuńO jej... zdrowia życzę... oby się psisko wylizało :)
OdpowiedzUsuńO matko, co za ulga!
OdpowiedzUsuńSpoko, wyliże się - no przecież nie będzie TAKI;) Dzielnego masz psa. Kiedyś mój owczarek chorował ciężko - było z nim naprawdę źle. Wet był codziennie, ja siedziałam z nim w budzie i podawałam mu surowe jajka, bo tylko to chciał jeść. Jeden dzień, zastrzyki, jajka, głaskanko, drugi, trzeci, w końcu czwartego dnia prawie odgryzł wetowi rękę - żył jeszcze długo i szczęśliwie;) Czego i Garipowi życzę;)
OdpowiedzUsuńno to dobrze, że lepiej.
OdpowiedzUsuńTak, na pewno za dużo się jakimiś pierdołami zajmujesz, to przez to.
Biedne psicho, oby jak najszybciej wydobrzał, nie wiem co mogę więcej napisać.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńMój kot okulał na lewą tylną, po dwóch dniach - przeszło. Cuda w tej budzie, czego i Wam życzę :*