W końcu się ruszyłam.
A myślałam, że się nie uda, bo Ola, moja ulubiona, intelygentna kura, znalazła słabe punkty stawianego wiosną ogrodzenia i zaczęła wiać.
Na początek z córkami- Perłą i Pepitą, a za nimi, po pewnym czasie potrzebnym zapewne na połączenie styków w mózgu kurzym (nota bene nie tak mało skomplikowanym jak niektórzy sądzą)- reszta. Oprócz Tito i jednej z pozostałych kur.
Wyłażenie byłoby nawet wskazane, bo jakieś niedobitki trawy na pewno wzbogaciłyby ich dietę, ale... zaraz biorą się (jak to kuraki) za grzebanie, a ja chcę mieć jednak (zdecydowanie nawet), kawałek trawnika dla nas, człowieków. Nie dla kur.
W Mrówce nabyłam siatkę za bagatela 50 pln bez 10 groszy, ale wyboru nie miałam. Pan bardzo usłużny, jak to panowie koło 50- tki (tak sądzę), a że byłam w leginsach...Polecił się na przyszłość, z podsadzaniem nawet...Hmmmm.....
Siatkę chwacko przytrytytkałam do siatki leśnej, Absorbery podjadły nieMOMowych parówek i pojechaliśmy do Dobkowa.
W Sudeckiej Zagrodzie Edukacyjnej było otwarcie. Byłam ciekawa jak wygląda to cudo.
Sama droga do Dobkowa jest miła oczom i żałowałam, że nie byłam pasażerem.
Całe 18 km od Paszowic, jazda w lasach, mijane Wąwozy Siedmica, Lipa. Same tereny przed Dobkowem- wsią na granicy Pogórza Kaczawskiego i Gór Kaczawskich są porywające i można rzec, że... skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie chciałabym tam mieszkać.
Pomińmy "mało ważny" wątek zarobkowania, jakiejś pracy...Widoki przednie, bliżej gór...
Domiszcze wyrychtowali super; z mocno sfatygowanej zagrody powitał świetnie odnowiony budynek z atrakcjami.
Sala z przekrojami wulkanów (makiety rozsuwające się by móc obejrzeć ich wnętrze)- wszak jesteśmy w Krainie Wygasłych Wulkanów, makiety z zabudową wiejską, makieta rzeki i pogląd dla niedowiarków- dlaczego nie należy zajmować terenów zalewowych rzek, platforma, gdzie można poczuć trzęsienie ziemi. Oczywiście także makieta Pogórza i Gór Kaczawskich z rezerwatami, ciekawymi wychodniami skalnymi, geologią terenów- to przykuło uwagę Absorberów ponieważ naciśnięcie guziczka z konkretną nazwą uruchamiało diodkę na makiecie.
To samo z wulkanami, których sam mechanizm rozsuwania się bardziej nakręcał niż sam wulkan.
Makieta z korytem rzecznym, z prawdziwą wodą |
Oczywiście były stragany z lokalnym rękodziełem, wytwórcami żywności przetworzonej (np. malin), ale i warsztaty lepienia w glinie, szlifowania kamyków etc.
Moje Absorbery załapały się na malowanie twarzyczek, co okupiłam wrzaskiem Młodej, bo akurat przed nią była przerwa.
Suma summarum jednak buzie pomalowane "na spidermana" i ekipa absorberowska zadowolona:
Przy okazji promocji otwarcia, informowano o stoiskach z żarciem w stylu slow food, ale moje Potforki Kochane zarządały frytek.
No i ... frytki zostały rzucone.
3 godziny.
18 w stronę jedną.
Słońce.
Ludzi tłum.
Atrakcje, emocje.
Dało się we znaki...
A ja zamiast odpocząć.
Pomidory pozbierać to pojechałam tam, gdzie ludzi masa...
A jutro Pierogi czyli 8 Święto Pierogów, którego program jest tutaj : Klik , a ja tam będę latać, w gronie organizatorów.
Może kogo spotkam? ;)
Ale umęczone człowieki;))) Frytki masthef przecież;) Ja nie mam na razie czym jeździć, bo mi MM auto zaanektował;) A szkoda, bo te pierogi to niezła opcja... Szkoda, że to tak daleko...
OdpowiedzUsuńSudecka Zagroda Edukacyjna powinna być obowiązkowym celem wycieczek szkolnych, za propagowanie utrzymania terenów zalewowych! U mnie mają za to 5 gwiazdek : *****! O!
OdpowiedzUsuńAbsorberka to cała Ty. Absorber nie wiem, za bardzo jest umazany.
OdpowiedzUsuńJakby pierogi zostały to bierz i zamrażaj.
Takie padnięcie w aucie to zawsze jako nagrodę odbieram, za wytrwanie w tłumie ludzi na "atrakcji" - czy to zoo, czy festyn, czy cóś. Ten cudowny moment, gdy Młody pada w foteliku i w końcu jest cisza :D
OdpowiedzUsuń