.

.

środa, 2 września 2015

Siedzi Tupaja w domu z dziećmi....

Tja, jak ta baba, co "siedzi w domu z dziećmi"- w sensie- nic nie robi, bo wszystko samo się robi. 
Nie będę się powtarzać i ględzić.
Normalni i normalne wiedzą, reszta- nie pojmie, a takich - jak najdalej od siebie sobie życzę! :)

Tak mi się dzisiejszy dzień toczył, zapchany jak pociąg w Bombaju.
Do przodu, ale zapchany na maksa.
Dopiero przed chwilą, a jest 21:30 siadłam na zadku i można powiedzieć, że nic nie robię.

Wyzwania dnia...
Ostatnimi czasy to zmiana diety to powoduje.
Reszta je- jak ja dawniej, a ja kombinuję co by tu białka nie zawalić.

No i mi kolorowo, na razie wychodzi.

Ryż brązowy z kukurydzą, fasolką czerwoną, papryką, natką pietruszki i czosnkiem.
Oczywiście zostaje drugie pół puszki jednego i drugiego więc...mało absorbujące, a smaczne:

Cukinia podduszona na oliwie, ze świeżym tymiankiem, czosnkiem,
fasolką czerwoną i kukurydzą oraz świeżą papryką.
Plus ziemniaczki (w)z wody :)
Wyzwania kolejne to pomidory. Wyrwane w części, bo brak wody je zgnębił. 
Trzeba towarzystwo pozamykać, zasypać solą, dodać bazylię i zagotować. To samo z brzoskwiniami (pomijając dodatki, oczywiście).
Łapki na jutro sobie załatwiłam, przeciskając przez tetrę owoce bzu czarnego na sok...Ale, mało to ważne, bo sok mam. Mało na razie, bo strasznie w tym roku nierównomiernie dojrzewa.

Z Absorberostwem pobawiliśmy się masą solną.
Prócz mąki, soli i wody, patyczków i chętnych łapek, potrzeba jeszcze słońca i ciepła, żeby ulepki wysuszyć. Póki co- stało towarzystwo na Foxie. 
Oczywiście kto nie ma Foxa może użyć dowolnego auta :)


Jesień moja ukochana, a dziś pięknie, chłodniej po nocnej burzy i obfitym deszczu, ale słoneczko już za domem, stąd cień dłuższy, jak gacie rozciągnięty.



A Kurowscy do końca mają słonecznie. I dobrze :)


Pani Agata, posiadaczka krewniaczki mojego Garipa, wspomaga mnie bardzo- tu wielkie podziękowanie raz jeszcze! Dzięki sprzedaży części swego księgozbioru uzyskała pieniądze na cel, jakim jest pomoc mnie, a właściwie Garipowi - w sensie leczenia. Miałyśmy na początku pomysł, żeby go ponownie przebadać, ale to dość inwazyjne badania. Biorąc pod uwagę, że jego choroba indukowana jest przez promieniowanie słoneczne, latem objawy są nasilone, zdecydowałam, że na razie nie będę go tym obciążać.
Ponadto, po konsultacji z lekarzami, pod których opieką Garip się znajduje, postanowiłam na razie ( w ostatecznie niskiej dawce kortykosteroidów i ogólnie dobrym stanie psa), zadbać o suplementy, a ewentualne myślenie o ponownym przebadaniu zostawić na razie na dalsze później.
Jeszcze nie zdecydowałam, który ze środków zakupię, bo jest tego masa, a chodzi o ochronę stawów oraz dobre zbilansowanie wapnia i fosforu (odwapnienie kości to główny skutek stosowania sterydów).

Jeszcze raz dziękuję pani Agato, a także osobom, które zechciały wesprzeć mnie i Garipa.
Wierzę, że się mi w końcu sytuacja życiowa poprawi i to ja będę mogła wspomagać innych.

Od pani Agaty, a właściwie od pewnego pana, otrzymałam książkę do poczytania w systemie łańcuszkowym. Jak tylko ją skończę (a to niebawem), puszczam dalej- także...bądźcie czujne! :)


Słoiki porobione, Absorbery wywietrzone, figurki ulepione, obiadki pożarte, psy wybiegane na podwórku, kury pożegnane na dobranoc, słonko buziaka na spanie też dostało, a co. 




Tylko ja się muszę sama cmoknąć ;)


P.S.
Pamiętacie jak pisałam o Dobkowie i wizycie w Zagrodzie ?
Była tam taka ładna poglądówka litologiczna:


Nie dość, że ładna, to jeszcze kolorowa.
A u mnie tylko granit, czasem bazalt  i... myszy :)


4 komentarze:

  1. Taaa... siedzieć w domu i NIC nie robić jak ja przez cały mój urlop... Następnym razem poproszę do kamieniołomów ;)
    Zdrowia dla Garipa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też z tych SIEDZĄCYCH, chociaż już bez dzieci. I ciągle ktoś mnie pyta, co ja robię CAŁYMI dniami?
    Oraz kurniczek masz malowniczy, jak i solne gluty. Najbardziej podoba mi się pitolaszek na pierwszym planie.
    I biedna myszka...

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie sama, bo ja Cię cmokam ;-*
    Dzień jak co dzień, co?
    Zdrówka dla Garpia, uszanowanie dla Pani Agaty, słodkich snów dla całego Tupajowiska ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. no u nas z tego wszystkiego też myszy trupowate się pojawiają... a było tak spokojnie.
    a swoją drogą to genialne, że masz taką wspaniałomyślną Panią Agatę o dobrym serduszku. Jakie to cenne! ściski i zdrowia dla Was i Garipa rzecz jasna

    OdpowiedzUsuń