No i nie zaszłam na Święto Pierogów...
Nawet nie skosztowałam tych strażackich, choć mnie nasi strażacy zapraszali...
Musiałam jechać do Sztygarowa.
Mam nadzieję, że nikt z Was nie pocałował naszej bramy skrzypiącej...
Ostatnio, w ramach narzuconych sobie,ale z miłą chęcią wykonywanych działań, odkrywam kamienie, które ułożone są w ciągu od bramy, przez długość domu oraz wzdłuż budynku z galeryjką.
Chyba minęłam się z powołaniem i powinnam wykonywać prace interwencyjne w zakładce: konserwator zieleni.
Chyba mam coś z głową (to pewne!), ale sprawia mi przyjemność zrywanie wieloletniej darni z płyt kamiennych.
Wyjechało już chyba ze 20 taczek trawska, darni i ziemi oraz żużlu, kamieni i różnych różności i odkryłam nasze niebłotne przydomowe podłoże.
To mnie nastraja nieco optymistycznie, bo pozwoli na mniejszą ilość błocka w domu kiedy nastanie słota.
Przynajmniej taką mam nadzieję.
Rośliny szaleją upojone wegetacją.
Fotek zarośniętej części ziemi przy domu nie robiłam. W sumie...taka mała dżungla.
Może jutro.
Bzy pełne dojrzewających kiści, na pokrzywach pełno gąsienic rusałek pawików.
Już szukają miejsca na przepoczwarczenie. Część w domu, część na ścinach.
Gniewko postarał się i w przedbiegach do mających kiedyś tam nastąpić pracach przy zbijaniu tynku- posunął robotę do przodu. Niekoniecznie przy mojej aprobacie....
To początek. Teraz zionie dziura wielkości Gniewka....;) |
Na klepisku i pod ścianą, gdzie Gigi dłubał, posadziłam wycharatane na cmentarzu dziewanny. Przyjęły się więc się cieszę, bo bardzo lubię te rośliny, a w tych warunkach będzie im dobrze.
Jesienny powiew już czuć w powietrzu.
Chłodne noce, poranki.
Dziś wietrznie i chmurzyska wielgachne przetykanie gorącym słońcem. Kiedy je przykrywały Absorberom trzeba było narzucać kamizelki, bo powiew naprawdę hartujący. Cóż. Lubię jesień.
No i już powietrze znośne i pachnące, bo po żniwach.
Oczywiście mieliśmy krótką przerwę na gnojowicę na polach.... ale i to już przeminęło.
Jak wszystko...;)
A coz to za lancuch na swiezo wyczyszczonym podjezdzie sie poniewiera?
OdpowiedzUsuńGaripowy...niestety.
UsuńA Ty pantero- jak zwykle pierwsza! :)
no, no, noooo - aż świecimy z podziwu dla Twej pracowitości i zaangażowania. ucałuj maluchi! Baba Ela i dziadzia Andzie!
UsuńA dziękuję, dziękuję :)
UsuńBuziaki!
Przydomowe podłoże całkiem dobrze się prezentuje.
OdpowiedzUsuńTe zielone takie co z podłoża wychodzi to bym randap-em popsiukał - u mnie pięknie podziałało ;)
Fox-a za to ruda atakuje ;)
Nie cierpię chemii, a już "Roun-dupa" w szczegóności. Poza tym źwierze mi tam łażą, nie chcę struć tałatajstwa. A Ty co, też się jakiegoś domku dorobiłeś, ha? :)
UsuńTrudno się tu czegokolwiek dorobić ;)
UsuńPozostaje chyba liczyć na ten ukłon od losu ale.. nie będę psuł tematyki ;)
Co do chemii to chyba na swoim też bym jej zbyt chętnie nie stosował. Do tej pory stosowałem przy garażu i skuteczność ma dobrą :P
Też by mi się podobało zrywanie darni, gdybym miała nadzieję, że dokopie się takiego skarbu, jak to kamienne podłoże niebłotne. Śliczne jest!
OdpowiedzUsuńAle piękne te kamienie...
OdpowiedzUsuńTeż lubię jesień... ;-)
OdpowiedzUsuńI też z zapałem odsłaniałam kamole spod warstw... wszystkiego, przed budynkami gospodarczymi. Ale nie były tak piękne, jak u Ciebie.
A z pomocnika się ciesz. To Ci dopiero chwat! Troszkę go ukierunkuj i... ;)
Ściskam;)
Już i przy kamolach pomaga dzielnie :)
UsuńA mam plan dokopać się wszystkiego do jesieni końca. Dam radę..?
Co? JA nie dam rady??? :D
Buziaki!
Ależ będzie podwórze, tak mi się podobają te kamienne bruki; pewnie, że zdążysz do jesieni, no może późnej, ale zdążysz, masz silną motywację; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiekna, kamienna posadzka Ci sie odsłoniła i nie dziwie się, że miałaś ochotę sie do tej cudnosci dokopać. Warto! Ja nie mam sie, niestety do czego dokopać, ale poniewaz bardzo lubię takie kamienne podłoze, to w zeszłym roku ułozyłam osobiście taką długą ściezke z kamieni wiodącą do kurnika. I teraz trzeba ja tylk oczasem odchwaścić albo zlac wodą a poza tym prezentuje sie i działą bez zarzutu. Mogłabym być kamieniarzem, układaczem bruku, bo i mnie sie ta robota bardzo podobała!
OdpowiedzUsuńW ogóle trochę takich niby to męzkich robót bardzo mi odpowiada. Prace z drewnem, ze szpachlowaniem, murowaniem. Coś kreatywnego i nie szkodzi, ze ciezkiego. A nie wciaz tylko gary i mycie naczyń po kolejnych posiłkach!
Pozdrowienia ciepłe zasyłam Tupajko!:-))
Takie podwórko to marzenie .Jak pięknie wygladają te kamienie,ktoś dawno zadał sobie dużo trudu by to ułożyć .Twoja praca z odkopaniem tego może zajmie trochę czasu i wysiłku ale efekt będzie cudny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie relaksuje taka robota przy kamieniach czy pieleniu. Za małolata robiłam wszystko, by się wymigać od takiej pracy a teraz... starzeję się chyba ;)
OdpowiedzUsuńMłody boski przy renowacji ściany :)
A obornik i u mnie będzie czadził :D zamówiłam 6 ton i lada dzień wjedzie na podwórze :D
Wrzuciłam przepis na tartę bez pieczenia, więc zajrzyj i może się skusisz? :)
Pozdrowienia!
Zajrzałam i chyba muszę się któregoś dnia zatarcić :)
UsuńJejku, ile tych gąsienic! Co za widok!
OdpowiedzUsuńKamienie wyglądają fajnie, chyba satysfakcjonująca była ta praca? Małego pochwal, bo pomocnik z niego na schwał!
Gąsiunów miliony, a teraz poczwarki wszędzie wkoło. Jedna u nas w domu, co by Absorberom pokazać świeżo wyklutego pawika.
UsuńKamienna ścieżka jest przepiękna, aż też mi się zachciało, choć u nas to mało realne...
OdpowiedzUsuńTupajko... jak dla mnie... rewelacyjna podwórkowa ' mozaika ' ;
OdpowiedzUsuńpo cichaczu mówię... czytam Twoje wpisy tylko ostatnio coś mi pisanie nie służy... hihi
pozdrawiam
Kamienne podłoże cudowne! Że też ktoś pozwolił mu zarosnąć. Z drugiej zaś strony, może to i dobrze, bo czekało nietknięte na Ciebie ;) Z dziewannami uważaj! Nie pozwól im rosnąc blisko murów, strasznie mocne korzenie zapuszczają w mury i rozsadzają. My w zeszłym roku robiąc zimowe porządki musieliśmy używać siekiery ;/ no i dodatkowo strasznie się rozsiewają... za rok znajdziesz je na całych włościach. Pozdrówki :D
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńA dziewanny rzeczywiście rozpuszczone bywają ;)
Wylecą sobie na klepisko, bo rzeczywiście trzy sztuki trochę za blisko naszego starego domiszcza.
Z jednej strony dziki bez, z drugiej inne chabzie i się nam posypie :)A tfu!
Takie kamienie to skarb :)
OdpowiedzUsuń