Z napędem odrzutowym wręcz, mkną w nozdrza i śluzówki wszelkie napowierzchniowe, pyłki.
Pyłki rzepakowe już nie, za to traw- jak najbardziej.
I, o ile nie popadam w jaką większą panikę, bo jak już kiedyś pisałam trzeba to potraktować specyficznie, czasem z dużą dozą filozofii.
Nie zmienia to faktu, że się kichnie; Absorber pokasłuje przedziwnie- i tu ciekawostka- syrop z babki z apteki nie zadziałał tak, jak sok utoczony z tej rośliny przeze mnie, zakonserwowany sacharozą....
Ale spokojnie, już niedługo tylko to nam pozostanie, bo Mumia Europejska właśnie wdraża nowe, służące zdrowiu, szczęściu i ogólnie pojętej orgiastycznej wesołości ze wszystkiego przepisy, które:
"(...) delegalizują setki naturalnych ziół leczniczych używanych na naszym kontynencie od pokoleń. Według brukselskiego reżimu celem jest ochrona konsumentów przed potencjalnie niebezpiecznymi dla zdrowia „tradycyjnymi” medykamentami."
Kto ma ochotę popluć jadem, powqrwiać się- zwłaszcza, że czas przedwyborczy temu sprzyja, może poczytać sobie dalej TUTAJ.
A ja, w czasie spacerów w towarzystwie pyłków, staram się trzymać zasady- "gałów nie trzeć, smarków nie wycierać". Nie, nie chodzi o to, żeby wyglądać jak zmora polna, ale- jest w tym coś. Nie trzesz oczu, nie gmerasz celulozą w nosie- nie ma tragedii. Zapomnisz- gały puchną, a z nozdrza ciekną śluzem, wodą i czym tam jeszcze- bleeehhh.
Chodzę i się gapię; myślę (niepotrzebnie), martwię (niepotrzebnie), nakręcam (niepotrzebnie), a tu przyroda swoje. Miejsca te same tylko dekoracje zmienia.
Niestety nieliczne chwasty segetalne czyli towarzyszące uprawom Chaber bławatek w towarzystwie fiołka trójbarwnego |
Skrzyp polny |
Spojrzenie na Tupajowisko od dupy strony |
Trochę żal takiej gleby pod ziemniaki, ale lepsze to niż droga czy jaka strefa ekonomiczna, a ta- już niebawem. Dobrze, że nie tak blisko domu |
Kwitniemy sobie- a co! (to mówiłyśmy my- trawy, hre hre) |
A propos chwastów segetalnych- wiecie, że niektóre z nich już zniknęły z naszego krajobrazu?
Ano tak.
Póki co większość jeśli nie wszystkie związane z uprawami lnu.
Stokłosa polna, lnicznik siewny, kanianka lnowa oraz lnicznik właściwy.
Prawdopodobnie za wymarłego należy uznać sporka polnego ( o którym uczono mnie jeszcze w technikum, a taka stara to ja jeszcze nie jestem....) i życicę lnową.
Wszystkie gatunki charakterystyczne dla upraw lnu podawane są na czerwonych listach jako wymarłe czy wymierające.
No, bo po co komu len z Polski np. jak jest chiński czy inny.
Nam się nic nie opłaca.
A jak się co opłaca i jest legalne, to zaraz państwo (synonim: wrzód na dupie obywatela), ujmie w normy, rozporządzenia, zainteresuje US, Sanepid...
Już oni pokażą im miejsce...!
Dobra, dość o tem, bo i tak chyba często pomarszczona między brwiami chodzę, skoro mnie tak Absorber sportretował:
Ostatnio też, zostałam zapytana, czy może mi ptaka (znaczy penisa) narysować, bo cipki nie potrafi.
Nie oponowałam.
Chyba fajnie mieć ptaka.
Tak myślę ;)
najpierw wqrw mnie wziął, za te przepisy na 100% wylobbowane przez firmy farmaceutyczne, a potem rechot na myśl o tym ptaku :)))
OdpowiedzUsuńtrzymaj się, jako i ja się staram, chociaż ledko nie jest
:*
Czyzbys potrzebowala jakiegos dyzurnego ptaka? Tylko z tym urwanie glowy, jak z kurami nieomal. :)))
OdpowiedzUsuńPtak z końcówki posta mnie rozwalił :)
OdpowiedzUsuńale unia mnie wkurwiła, muszę zrobić zapasy moich ziołowych medykamentów, zanim zostaną wycofane.
Alergika mam w domu, więc znam potęgę gila z nosa.
Tupajo, polecany artykuł jest z 2011 r., jakoś nie przeszła ta ustawa zabraniająca ziół, chociaż zakusy są i pewnie będą. Wykonanie - w naszych warunkach nierealne. Coraz więcej osób interesuje się ziołami i coraz więcej o nich wie. Pozostaje cieszyć się tym, że je mamy... i ptaszkiem.
OdpowiedzUsuńA widzisz, to mnie wmanewrowali :)
UsuńCzytałam też późniejszy artykuł, w kontekście zmian ustawowych i wynikało, że przejszły. Jeśli nie- to uff. ;)
Kiedy swego czasu leżałam z Księżniczka na porodówce i czekałam "na swoją kolej", która nie nadchodziła, na górze darły się kolejne zastępy dzielnie rodzących kobiet... Darły się nieziemsko.... Jednej nocy w ogóle nie spałyśmy... Nasza dyżurka dzwoniła i prosiła - "żeby podkręcić jej znieczulenie, bo na dole położnice nie mogą spać";))) Nie mogłyśmy. Darła się jak opętana... Rano zeszła z góry położna - pytamy się, co się działo, że się tak darła, a ona na to ze spokojem: "Niepotrzebnie..." - to mój ulubiony cytat z porodówki;)))
OdpowiedzUsuńBuźka, nie wkur.... aj się zatem "niepotrzebnie";)
Niom, jak sobie przypomnę bóle parte to w sumie...:))))
UsuńPięknie jest - mimo wszystko, co wkurza. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale na parę, o dziwo, mamy. Podziwiam Twoje podejście do spraw alergicznych.Oto, cóz znaczy siła umysłu! Portret Twój boski - brawo dla Absorbera! Uściskaj onego utalentowanego malucha ode mnie!:-))
OdpowiedzUsuńUściskany, Olgo :)
UsuńGały zaczerwienione z lekka mam, ale staram się nie płakać ;)
Podczytuję Ciebie od dłuższego czasu, zrobiłam przerwę w sprzątaniu poremontowym i mam chwilę to napiszę pierwszy koment. :)
OdpowiedzUsuńMłode kobiety, dla siebie, dla swoich rodzin, będą musiały powrócić do wiedzy przodków. Są dostępne wyciskarki do soków, poradzą sobie z liśćmi i korzeniami nawet, zakonserwowane cukrem lub w inny sposób, ratować będą zdrowie młodego pokolenia. Nikt nie postawi strażników na nieużytkach, na odległych łąkach i zdrowie powróci do domów a firmy farmaceutyczne zostaną w rękami w nocnikach. Amen. :))
Ciekawie piszesz. :) A koguta było mi żal. :)
Ament, Elko
Usuńdzięki za miłe słowa!
PeeS
Piotruś mi się często przypomina. Szkoda kogutka....
gupia ta unia ze hej. bo chcą nam syntetyki za kasę wciskać. na szczęście jak czytam, nie przeszło i gorzka ma rację możemy same sobie zbierać. elka arcydziegla kupiłam i zasadziłam nie będę po rowach latać :)
OdpowiedzUsuńO, on też - ten arcydzięgiel, znaczy się, w mokrym lubi siedzieć...Hmmmm...muszę skombinować sadzonki i zasadzić na bagnisku swoim ;)
UsuńW temacie ptaka... ja mam wrażenie, że Absorber zapatrzył się na Konczitę i brodę Ci domalował... Co się dziecku dziwić, jak mnie się już miesza kto facet kto kobita, tak się teraz porobiło, że co za różnica czy ma ptaka czy co inszego...
OdpowiedzUsuńJeżu...nie pomyślałam o Konczicie ....
UsuńAle nie... u mnie tv brak, ale może w przedszkolu....
Nie dadzą rady, same zaczniemy zbierać i warzyć domowe medykamenty - a na własne potrzeby jak robię to mi mogą naskoczyć:) I niech Ci Młody fajnego ptaka narysuje, pozaklinaj trochę. poczaruj, może się urzeczywistni:) Ale uwaga!!! Były już takie trzy co sobie wymarzyły ptaka takiego idealnego i kiepsko na tym wyszły ("Czarownice z Eastwick":)))
OdpowiedzUsuńPtaka takiego jak trza z doczepioną resztą poproszę :D
UsuńTo o czym piszesz to Codex Alimetarius, który w dużej mierze zawdzięczamy koncernowi Monsanto. Zgroza. Można poczytać tu: http://www.anh-europe.org/campaigns/codex
OdpowiedzUsuńUprawa czosnku miała by być zakazana, bo to antybiotyk. Dla porównania - w Hiszpanii wiele antybiotyków można kupić bez recepty jak leki otc. Jakie są tego skutki dośpiewajcie sobie sami :(
Duch M. niestety unosi się wkoło i truje co sie da. A matoły łykają wszystko jak ... matoły :(
UsuńA jak tam miewa się Twój ptak? A właściwie Ty z ptakiem? :)))
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę samotności i mi wyrośnie sam ;))))
UsuńNo proszę, to latać będziesz.:-)
UsuńJak tak słucham i czytam na temat wymysłów UE to mi się słabo robi. Zioła to przecież "nasza historia" ;) Moja babcia i mama leczyły mnie w sposób naturalny ( raz w życiu antybiotyk musiałam brać) i żyję :) Tak mi się teraz skojarzyło po przeczytaniu tego tekstu - kobiety na traktorki :D (mogą być i takie i zaorać to miejsce gdzie takie głupie pomysły sie mnożą ;) A tak na marginesie- tekst świetny a zdjęcia- cudo. Chciałabym mieszkać w takim miejscu :)
OdpowiedzUsuńJa bym prócz traktorka użyła jakiejś glebo- tu oszołomo-gryzarki. A potem głęboko przeorać i gotowe! :)
UsuńDzięki :)
Ten penis Ci się należał, bo jaja już masz ;)
OdpowiedzUsuńA jak ten syropek robisz?
No małe, ale są po trochu ;)
UsuńJarecko, to w sumie bardziej sok niż syrop, bo nigdy nie redukowałam wody do zagęszczenia. A można.
Liście babki siekasz i mielisz, dodajesz wodę. Na ok. 100 g lisci 100 ml wody. Przepisy są różne- można na początek podgrzać do wrzenia, odstawić na jakiś kwadrans a potem przecedzić. Dodać 100 g cukru, wymięszać, doprowadzić do wrzenia i siup do słoiczków. Ja akurat z babeczką robiłam podgrzewanie tylko, żeby się cukier rozpuścił, bo pasteryzuję małe buteleczki ok. 15 min. Celem nadania lepszego smaku i minimum konserwującej siły kwasu cytrynowego wyciskam trochę cytryny (na wspomnianą ilość składników- połówkę).
Poszła córka moja do lekarki pediatry, bo na nóżce dziecka dziwna ranka, nie do zagojenia jakaś [uczulenie, takie objawy].
OdpowiedzUsuńKompresy z babki lancetowatej proszę robić, rzekła p. doktor, bo to mądra kobieta była. Popłoch w oczach, bo córka nieogrodowa i telefon, czy mam. Mam. I co? I po ranie.