.

.

sobota, 7 lutego 2015

Cuda i dziwy. Ekologiczne krowy.

Pożeram gruszki z kompotu. 
Ze smakiem.

Mam problem z dobrymi kompotami w małych ilościach.
Tak je oszczędzam, że potem szybko zjadam, wypijam, przed kolejnym sezonem.

Gruszkowy, z cynamonem i goździkami, miał być na święta zimowe.
Zapomniałam.
Chyba perfidnie.
Poszłyby dwa słoiki, a mam (miałam) cztery.

Absorberka lekko uszczknęła ząbkiem mlecznym pół gruszki, Brat jej nawet nie ruszył, bo z gruszek to on generalnie najlepiej kiełbasę wiejską.
No, przepraszam, zjada jabłka chętnie, banany i owoce sezonowe z dużym akcentem na agrest i porzeczki, zwłaszcza czarne (ach, ten zapach pluskwiany! :) ).

Siedzę, gruchy łykam, za oknem wiuwa, naczynie wyrównawcze się dopełnia .
Pływak się zawiesił, woda z kotła wylata rurką na dole to i naczynie się dopełnia- normalne...drucik od pływaka się wygnie, bo się odgiął to i wody mniej będzie się dopuszczało, ale to przy okazji zakładania grzejnika drabinki do łazienki dolnej, gdzie to od wczoraj panuje magiczne plus pięć. 
Sutki bez kontekstu erotycznego same dęba stają. 
Wesoło mam, nieprawdaż?
Tak wesoło, że pan  kolega instalator zażartował, że chciałby to widzieć, znaczy to, że ja się w tej łazience myję. 
Ano myję się i to nawet nago! A co!

Siedzę nad tym garnkiem z gruszkami i czytam.
Czytam sobie, że Duńczycy chcą wyhodować krowy specjalne.
Nie byle jakie.
Nie.
Nie z przerośniętymi anormalnie mięśniami, nie o wymionach jak banie.
Nie, nie futrzane.
Tylko takie e k o l o g i c z n e.

Nie wiem czy ekologiczne, ale z okolic paszowickich,  z Garipem szczeniakiem na planie pierwszym

Samo słowo ekologicznie, budzi we mnie uczucia jak po zmieszaniu ogórków kiszonych ze śliwkami i podlaniu tego wodą, najlepiej gazowaną, bo ekologicznych papierów do tyłka, ekologicznych aut, biur, baterii mam po kokardy.
Jeśli zaś doda się, że chodzi o wyprodukowanie ekologicznych zwierząt....

Wymyślili sobie ci mądrzy inaczej ludzie, że krowy hodowane w gospodarstwach ekologicznych same muszą być specjalnie ekologiczne. 
Nie wystarczy normalna krowa. 
Nie.
Ma warunki ekologiczne- musi być ekologiczna.

Co sprawia, że trzeba wyhodować modyfikowane ekologiczne krowy?
Ano to, że te nieekologiczne, a ras prymitywnych (a fuj!), w odróżnieniu od wysokomlecznych bidul dobrze radzą sobie na wolnym wybiegu, niestety, nie za bardzo są płodne. 
Należy tak zadziałać, żeby chciały i mogły (wiele ras jest tak już wydelikaconych, że ich racice nie dają rady w warunkach polowych) łazić po pastwisku.

Piękny i uroczy buhajek z okolic jak wyżej

Należy zadziałać na poziomie genomu i selekcjonując osobniki uzyskać takie, które spełnią oczekiwania hodowców i producentów zdrowej (oczywiście ekologicznej) żywności.

Rozumiem.
Teraz już nawet zdrowa żywność nie może być produkowana bez ingerencji w cokolwiek.
Choć tak właściwie każdy, kto choć trochę otworzy się i poczyta wie, że owszem, czysta, nieprzetworzona pasza i wolny wybieg dają zdrowsze mleko niż w przypadku krów, które słońce widzą głównie w chwili wsiadania do samochodu, który wywozi ja na rzeź, bo już im mleczność spadła. 
Bo cały proces produkcji mleka zamyka się w zautomatyzowanej oborze, przy granulatach i suszu, a nie zielonce i brykaniu po łące z pełnym wymieniem.
Dobrze byłoby, gdyby choć mogły korzystać z ruchu i pastwiska.

Co ma to wspólnego z całościowym podejściem do tematu krów mlecznych, gdzie dramat matek, którym zabiera się dzieci i wsadza do kojców i tuczy na cielęcinkę, raczej nic. Bo czy pastwiskowe, czy zamknięte w oborach całorocznych, cykl produkcyjny mają taki sam.

Z "lepszych" warunków, zielonej trawy, naturalnych pasz powstaje mleko lepsze. To zrozumiałe.
Można jeszcze wlać do kartonika z uśmiechniętą krówką co dopełni obraz szczęśliwej krowy sikającej mlekiem z radością wielką.

Nie jestem święta. 
Mleko piję.
Uczestniczę więc jako konsument w tym gównie.
Tylko wqrwia mnie dorabianie fałszywej ideologii do czegoś co z natury rzeczy jest smutne i trudne, jeśli się to rozpatruje nie w kategoriach: ofiara- pożeracz.
A już zabiegi na poziomie genów, by dostarczyć "zdrową" żywność to granda. 
Kolejny biznes.
Cóż, na wszystkim można zarobić.
A dorabiając "zdrowy" i modny przedrostek-EKO- całkiem sporo.






23 komentarze:

  1. W mojej wsi są 3 duże obory pełne krów. Zapytaj mnie, czy widziałam tu krowę na łące, których to łąk tutaj dostatek? Otóż nie widziałam. Czasem słyszę, jak ryczą niewydojone, bo np. nie ma prądu. Stąd wiem, że są.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlos sie jezy na glowie! Malo co juz jest zupelnie normalne, bo jak nie eko, to bio czy gmo. A jesc przeciez trzeba i to niekoniecznie te calkiem zdrowe, bo ich cena odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko. Następnym etapem będą krowy organiczne. Z technicznego punktu widzenia, przymiotnik organiczny to dawny ekologiczny. Tylko "ekologiczny" już jest niemodny, bo przestarzały - czyli tańszy; a "organiczny" jest nowocześniejszy, czyli lepszy, trendy - znaczy droższy. No normalnie szlag człowieka trafia po całości.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Bo cały proces produkcji mleka zamyka się w zautomatyzowanej oborze, przy granulatach i suszu, a nie zielonce i brykaniu po łące z pełnym wymieniem." WETO!
    U sąsiadów wygląda to tak, że mają może z dziesięć krów. Obora, chociaż przedwojenna to po niewielkich modyfikacjach spełniła warunki odbioru dla mleka. Z praktycznego punktu widzenia trzeba było dodać tylko system do mechanicznego odbioru mleka, które rurkami jak od ogrzewania centralnego idą do specjalnej chłodziarki do mleka (4 stopnie i ciągłe mieszanie). Cysterna odbiera to mleko co drugi dzień i zawozi do mleczarni (w Międzyborzu, polecam nieprzetworzone produkty typu mleko czy śmietana). Krowy są chowane w sposób identyczny, jak 20,30,40 lat temu. Biegają po pastwisku kiedy jest na to pora, a zimą dostają kiszonkę robioną przez tych samych gospodarzy. Takich rolników w moim regionie jest WIĘKSZOŚĆ.

    Dlatego proszę nie generalizować, że CAŁY proces produkcji mleka to stoi na poziomie kodeksu pracy Korei Północnej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjąłeś akapit dotyczący warunków utrzymywania bydła mlecznego, a ten zawsze miał swój intensywny i ekstensywny charakter. Bardzo chciałabym, żeby przeżuwacze żuły sobie na pastwiskach i to trawę a nie np. mączkę mięsno - kostną.
      Bardzo dobrze, że są rolnicy utrzymujący bydło w tradycyjny sposób. U mnie niewiele krów, ci którzy mają dwie- widzę na pastwisku, ten od kilkunastu- niestety ich nie ujawnia i kisi w oborze.

      Usuń
    2. Potwierdzam! U mnie we "wsi" ino jeden gospodarz się ostał, który ma więcej niż 2 czy 3 krowy - chyba z 10!
      Do póki żył jego ojciec, znaczy tego gospodarza, dopóty krowy regularnie pasły się na pastwiskach (ma ich wiele). Odkąd starszy pan pożegnał się z życiem, młody natychmiast wprowadził swoje "nowoczesne" metody hodowli bydła mlecznego, dzięki którym od kilku lat krowy kiszą się na okrągło w czterech ścianach osranej obory. No ale żeby nie było im za bardzo smutno to młody puszcza im radio Zet od samego rana! I to nie jest żart!!!

      Usuń
  5. Czasami jest lepiej wiedzieć mniej i być podłączonym do Matrixa.
    Bo jak się człowiek zastanowi i zrozumie czym jest karmiony to aż jeść się nie chce.
    A tak na poważnie to gdy słyszę, że coś jest "ekologiczne", zdrowe i zachowuje standardy, jest przy tym od dużej i renomowanej firmy to staram się aby omijać to szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. krowy w ogóle nie są ekologiczne, nie mogą być. To znaczy ta ilość krów, jaka podobno jest ludziom potrzebna. Robią metan- gaz cieplarniany, zjadają soję, która rośnie tam, gdzie były tropikalne lasy. Czy ludzie się ogarną w końcu? Muszo tyle żreć tych krów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba zapytać tych co wieprzowiny nie żrą, a to chyba niepoprawne politycznie?

      Usuń
  7. Niech skrzyżują HF z Jersey czy jakąś inną rasą mocno z HF niespokrewnioną i już w pierwszym pokoleniu będą mieli dobrą krowę "ekologiczną". Na dodatek efekt heterozji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech skrzyżują HF z Jersey czy jakąś inną rasą mocno z HF niespokrewnioną i już w pierwszym pokoleniu będą mieli dobrą krowę "ekologiczną". Na dodatek efekt heterozji.

    OdpowiedzUsuń
  9. No ale idzie w dobrym kierunku. Jak krowy oborniane będą mniej "trendy", to może jeszcze w swoim życiu doczekam tych "ekologicznych" na pastwisku :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Noz się w kieszeni otwiera. Ile razy człowiek chciał naturę poprawiać tyle razy coś popsuł. Może nie długo, by mieć gospodarstwo ekologiczne będzie trzeba patent na organiczne zwierzęta wykupić. Przecież to paranoja jakaś... co do tych wielkich farm mlecznych zastanawia mnie jedno. Nikt nie czepia się, że te biedne krowy się tam zamecza za to u zwykłego rolnika, którego krowy chodzą po łące i pomijając po co są trzymane i gdzie skończą żywot chociaż życie mają względnie dobre zbyt małe okna w oborze mogą być przyczynkiem do zarzutu o niespełnienie warunków dotyczących dobrostanu zwierząt...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tja...i jaskółki jako zagrożenie epidemiologiczne dla mleka :)
      Chyba, ze na dodatek dosysają się do wymion? ;)

      Usuń
    2. Hehehe kto je tam wie, te jaskółki ;-)
      Z dziwow do magazynu pasz nie powinny mieć dostępu koty, a wiadomo, ze jak nie ma kota to myszy i szczury harcuja. A ja pytam co gorsze zarazy nosi, mój odrobaczony i odpchlony kot czy myszowate? I tak w nieskończoność można, a mleczne jak się męczyły tak meczyc na fermach będą

      Usuń
    3. najbardziej się dosysa kozodój, ale on woli kozie mleko:)

      Usuń
    4. Nie wiedziałaś, że jaskółki swoje gniazdka budują krowom pomiędzy nogami??? I dlatego krowy nie powinny wychodzić na zewnątrz.

      Usuń
    5. Agniecha hahaha to wiele wyjaśnia :D

      Usuń
  11. Tragiczne to wszystko...na szczęście na mojej wsi są krowy, co to sobie szczęśliwie żyją...Wieś górska, mała, trochę pewnikiem zacofana, to mogą. A ja mleka prawie wcale nie kupuje. Odwykłam. Czekam aż moje kozy będę mogłą doić.Mam nadzieje, że jakos dam radę i ze one mi pozwolą!:-))
    A co do gruszek ,to tez konsumuję z apetytem te kompotowe. Identycznie przyprawiona jak Twoje. Mniam!
    A co do zimna w domu, to z braku drewna opałowego grzejemy juz tylko pod kuchnią i w przyległym do niej, niewyremontowanym pokoiku toczy sie teraz nasze życie rodzinne. tam, gdzie nie grzejemy lodownia. Takoz w łazience!
    A na dwoże śniezyca, że hej!
    Mimo tego ciepłe pozdrowienia zasyłam Ci Tupajko!:-))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyzwyczajaj Oleńko swoje kozule, bo rzeczywiście może być kłopot ze zgodą na dojenie.

      Usuń
  12. mam znajomą posłankę w PO
    ona próbuje się przebić z pomysłem, by wszystkie produkty spożywcze miały dużymi literami napisane wszystkie dodtaki, ulepszacze, glutaminiany, słodziki itd
    rząd i gospodarka na tym by nie ucierpieli, ludzie kupowaliby świadomie, wybieraliby te zdrowsze, a producenci musielby zmienić swoje produkty, bo przestałyby im schodzić te gówna,
    może byłaby nie wielka podwyżka, bo zamiast słodzika w śledziach w occie byłby cukier, ale to byłyby grosze
    przecież teraz trzeba czytać skład śmietany- w większości jest guma arabska i inne świństwa !

    ja bym tych trucicieli nieekologicznie ugryzła w dupę :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak to jest, że teraz te krowy "muszą" się chować w zamknięciu? Debilizm mega. Trochę ponad pół mego życia temu krowy stały po pastwiskach aż miło. I mleko dawały. I piliśmy to mleko! I zdrowsi byliśmy! Rynce opadają...

    OdpowiedzUsuń