Wspominam, wspominam...
Bardziej wieczorem niż za dnia, bo..Absorbery.
Wspominam Ludzi, wspominam Psy, Chomiki, Myszka i szczurzycę Majkę.
Ech...
Piękny początek listopada.
17 stopni.
Słonecznie.
Ale, od Krainy Kartofla idzie zimne i mokre.
A przynajmniej mgliste.
Podobno...
Tydzień cały naprawiano kotłownię w Zespole Szkół, do którego należy absorberowe przedszkole, także miałam je na okrągło, bez przerwy na ciepłą kawę niemal.
Od jutra małe szczęścia w postaci czasu wolnego od słodkich wytworów mojego i nie tylko organizmu :)
Z resztą one też się cieszą, bo lubią przedszkole.
Kocham Olkę.
Normalnie przytuliłabym jak dwulatek chomika!
Nie wiem skąd wie kiedy mam wyjść z domu na podwórko, ale kiedy wystawię tylko nos lub stopę, już ją słyszę.
Rozgadana, szybka (zadziera kiecę z piór i leci, a za nią reszta), potem to już tylko łazi, zagląda w oczy, jakby mogła to by łepek do kieszeni włożyła.
Daje się głaskać choć bez wielkiej przesady.
Dziś jednak jej ciekawość i towarzyskość mnie zaskoczyła.
Nie wiem czy chciała dokładniej słyszeć jakie wiązanki słów lecą przy montowaniu fotelików absorberowych, ale wlazła do bagażnika Foxiunia i chwilę w nim siedziała.
I weź tu zjedz taką, albo w łeb odrąb, bo już nie niesie...Eeeeee....!
Kochana Ola :)
A powiadajo, ze to ptasie mozdzki, a Olka to mala spryciula. :)))
OdpowiedzUsuńTo chyba mawiają ci, co im jakie orzeszki w czaszcze grzechocą :)
UsuńKażdy kto zna ptaki, coś czyta, obserwuje, potwierdzi, że to niegłupie stworzenia. "Ludziom" łatwo jest szufladkować i odejmować zwierzętom rozumu czy uczuć. Chyba głównie po to, żeby nie mieć sentymentu czy zahamowań przy pastwieniu się czy zjadaniu.
Dokładnie tak!
UsuńLubię cię jeszcze więcej za ten post :)
Sto lat dla Olki :))
OdpowiedzUsuńEch, noc dzisiejsza pokaże, czy jutro będę mogła normalnie popracować, czy też nastąpi wymiana, najstarsza do przedszkola, bliźniaczki w domu. Życie...
Ech, no u mnie też takie myśli się przewalają z Absorberami...Oby wirus był niegroźny i skończyło się na małych smarkach jedynie ;)
UsuńNa prawdę niesamowita Kura ;)
OdpowiedzUsuńNo weź, chyba taka straszna myśl nie postała Ci w głowie? Kury przecież wymiatajom! A Olka to już wogle!
OdpowiedzUsuńNie! Moim nic nie zrobię, maja dożywocie, tylko tak sobie myślę, że inni traktują to normalnie. A mi nawet "Brunonów" już by szkoda było...
UsuńDobrze, żeście w końcu zdrowi !
OdpowiedzUsuńA Olka od początku była niesamowita :)
Ale ci się ta Olka trafiła!!! Rzadki egzemplarz, naprawdę:)))
OdpowiedzUsuńFajnie masz z tą kurką Olą! Moje, jak wyrastaja z ptaszecego dzieciectwa, to zaraz dziczeją i mimo, ze widzą mnie codzień, że je karmię, chodz koło nich, to gdzieżby tam dały sie pogłaskać! Jakimś potworem jestem chyba!Taka to rasa zielononózkowa niewdzieczna!:-))
OdpowiedzUsuńTak słyszałam; zawsze zielone nogi mi się podobały, ale to podobno takie kurki samodzielne i żyjące sobie ;)
UsuńOlka czuje się samotna.Dzieci odchowała i jak to dzieci żyją swoim życiem a pogdakać czasami z kimś trzeba.Słoneczka życzę.
OdpowiedzUsuńZupełnie jak moja nieśmiertelna Czarnogłówka!
OdpowiedzUsuńA po cóż takie myśli mordercze produkujesz?
Niech żyje w zdrowiu ile może!
Nie no ja tak gadam, bo taki ogólny trend na wsi.
UsuńA ja, im dłużej patrzę na tych synów Brunona to czuje, że ich nie zjem...