.

.

sobota, 27 września 2014

Dałam ciała.

Dziś rano wiedziałam, że coś jest nie tak.
Nie widziałam wszystkich kurczaków.
A od poniedziałku było tak: 
Olka dzieci "odstawiła" i wróciła do kurnika. Za nią dwa kogutki. Jarzębate, po tatusiu. 
Nie wiem, czy faceci tak mają (silny instynkt samozachowawczy, czy może to maminsynkowie byli?), ale od poniedziałku spały z resztą bab w kurniku. 
Reszta dzieciarni, uparcie, w pokrzywach.
Próbowałam zagonić, zwiewały w chaszcze.

Dziś jednak, kiedy koło południa pokazały się tylko cztery, wiedziałam już, że reszta nie żyje.
Kiedy dotarłam do kępy pokrzyw, sąsiadka krzyknęła do mnie i zdała relację z nocnych wrzasków moich kurczaków.
"Pokrzyczałam, pokrzyczałam i się uspokoiło"- powiedziała.

Po spacerze z psami, ponieważ miałam doła, zabrałam się za wyrywanie pokrzyw.
To moja wina. 
Zostawiłam te chabazie, zostawiłam te dzieciaki, miałam głupią nadzieję, że im nic nie będzie, a w międzyczasie zamieszkają z resztą, w kurniku. 
Oczywiście, kuźwa, musiałam się mylić.

Przez 2 godziny rwałam to zielsko, myślałam, również nie o kurczakach, pot lał się ze mnie, bo temperatura ciała jakoś nie chciała mi się ostatnio podnieść do 36,6 tylko oscyluje koło 36,1-36,2.
Klęłam i łzawiłam jednocześnie, wkurwiając się na siebie, na kunę czy lisa, na świat, na pokrzywy, na okoliczności, na wszystko...się wkurwiałam i rwałam pokrzywy....

Znalazłam.
Dwa.
Białego i czarna kurkę. Taka ładną...
Bez główek....


Czytałam, że kuna tak robi.
Zginęło- jak się początkowo zdawało 7 kurcząt.
Zostały...3 kogutki i kurka.

Jednak, w międzyczasie zaważyłam, że jest jeszcze jeden cudownie ocalony...
W sumie mam teraz 5 kurczaków.

Patrzyłam czy idą za starymi babami do kurnika. Spróbowałyby nie!
Poszły. Odetchnęłam. 

A jednak mam wyrzuty, że mogłam to sprzątanie chaszczy zrobić wcześniej.
Zmarnowałam takie fajne kurczaki. I tyle kurek...
Po stokroć kurwa!

Za karę, podkoszulek, bluzę, wszystko co miałam, można było wykręcać, palców i przedramion nie czuję, bo pokąsane przez zielsko.
Na dodatek nawet pokrzyczeć sobie nie mogę.
Z jednego powodu...
A z drugiego, bo mam chyba zapalenie krtani. 
Głos mam- nie mam głosu, łamie mi się i w ogóle jakby kto Joplin z Armstrongiem wymieszał. 
Do tego jeszcze jakiego wyjca, maupę...


Kuraki chodziły krok w krok, Olka pogaduje, nie wiem czy ma mi za złe....



31 komentarzy:

  1. I tak smutno... tyle pracy i staran... takie byly juz podchowane. :((((((

    OdpowiedzUsuń
  2. No... kurwa... ech...
    Życie na wsi to jednak horror jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie bywa, pewne rzeczy mozna przewidzieć, a czasem i tak coś sie przydarzy.. Całe szczęście dziś słonko świeci, pozostała piątka dokazuje z babami...Oby one i cała reszta były ze mna jak najdłużej

      Usuń
  3. Pokrzyczę z Tobą, chcesz??? Qrwa mać, wredne kunisko! Szkoda kurczaków, szkoda, ale qrwa, jak mogłaś zagonić je do kurnika, skoro nie chciały? Walnij z kopa w jakiś klamot!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narwałam się tych pokrzyw w nerwach, aż dziś rąk nie czuję, a i tyłek od schylania. Qrw sporo w powietrze poleciało. Dobrze, że nie pada, bo jakby wszystkie spadły na ziemię....

      Usuń
  4. Czasem człowiek w swojej głupocie, zakłada tylko dobre scenariusze, a natura... właśnie tak wygląda, że to co słabe podlega eliminacji...Nie martw się już tymi kurkami, nie dlatego że nic się nie stało, bo się stało i rozumiem stratę i nerwy na siebie,ale czasem nie da się zrobić już nic, zwłaszcza jak już zła rzecz się stała. Ot życie. Serdecznie Cię pozdrawiam. Od dzisiaj Twoja nowa obserwatorka ;-) Pa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ciaparo, witam w moich skromnych progach :)
      Ot, życie, jak piszesz. Dobre ze złem sie przeplata...Oby dobrego więcej było, i u mnie i u wszystkich :)

      Usuń
  5. Ech takie to życie na wsi jest, nie wszystko upilnujesz, nie ze wszystkim zdążysz...
    Gdybyś wiedziała to byś zrobiła, pewnie nie wyrabiałaś się z czasem...
    Nie denerwuj się i nie karz siebie...
    I jeszcze zapalenie krtanii, o matko... do lekarza albo coś swojego zaoordynuj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko do kupy razem się przyłożyło, a i moje chorowanie, i Absorberów też. Stawiam na krtań choć trudności w połykaniu nie mam, tylko strasznie zmieniony głos i kaszel spory, mokry. Póki co syropy, no i inhalacje chyba dołączę.

      Usuń
  6. Każdy z nas popełnia w życiu błędy. Jeżeli się na nich uczymy to dobrze, jeżeli nie- to nic się w życiu nie zmieni. Tyle starań poszło na marne :(
    Wracaj do zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tupajko, tulę w bólu choć na naturę jakiś tam wpływ mamy to jak się okazuje nie zawsze. W każdym razie teraz będziesz z pewnością mądrzejsza o to przykre i smutne doświadczenie. pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  8. No i co mam Ci Tupajko napisać? Przykro mi?
    Nie ma co rozdrapywać ran, co by było gdyby ....
    Przede wszystkim Ty się wykuruj :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Tupajko, wiem, ze Ci żal, ale daj na luz ....
    wiem, ze szkoda, bo u mnie bakteria jakaś kurewska zgarnęła 4 młode kurki ( w całej okolicy kury padają ), ale widocznie tak ma być.
    Czasem trza się powkurwiać, pobeczeć spocić, żeby złapać oddech.
    na krtań kogel - mogel z wódką i miodem polecam. A co do temperatury, to ja zawsze mam 35,4 :)
    buziaki i głowa do góry !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyli zimna ryba :))))
      No to muszę wódke zakupić...;)
      Buźka!

      Usuń
    2. kurcze ja też mam zawsze poniżej 36 stopni, a ja już myślałam, że to termometr zepsuty.... (?)

      Usuń
    3. a jak mnie łapie przeziębienie to mam 34,9 :) gorzej jest przy wysokiej temp. przy 37,5 ledwo łażę :( taka jakaś dziwna jestem :P

      Usuń
  10. Kochana zostaly najsilniejsze i najcwansze bestyjki!
    Nic nie poradzisz, kura tez uparta...

    A Ty pedz do lekarza bo z gardlem, a juz z krtania to nie ma zartow!!

    OdpowiedzUsuń
  11. I tak to bywa, kuna czy lis (w ogóle natura) to takie piękne i cacy zwierzęta, ale pod warunkiem, że mieszka się głębokim mieście. Sąsiad stracił w tym roku przez lisa 26 z 30 kaczek. A inaczej niż poważna redukcja drapieżników (których jest generalnie spore przegęszczenie w Polsce) problemu rozwiązać się nie da. Może ta strata pozwoli CI zrewidować pogląd na łowiectwo.

    Szkoda zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakże, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
      Mimo wszystko raczej nie zmienię swoich poglądów.
      Mimo, że kurek mi cholernie żal.

      Usuń
  12. ooo... szkoda i żal. Co zrobić, nic nie zrobisz.
    Pokrzywy zostawiłaś dla owadów, jak nie tu, to tam by je kuna dopadła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko spróbować nie dopuścić do kolejnej rzezi...
      A na tych pokrzywach wylęgły się dwa pokolenia rusałek pawików i pokrzywników...

      Usuń
  13. .Wielka szkoda ale nic nie poradzisz.Najgorsze jest to że jak raz zasmakowała to może w kurniku też pobuszować bo kuna jest upierdliwa i trudno się jej pozbyć .Zdrówka życzę.Zmień kochana tapetę bo taka smutna jest jak śmierć tych niewinnych kurczaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tapeta taka nostalgiczna, mglista...Zrobię jakieś inne zdjęcie to zamienię;)
      Mam nadzieję, że kunisko jednak odpuści...
      pozdrawiam

      Usuń
  14. Abyście zdrowi byli!
    Smutno i żal, ale tak wygląda "życie w naturze". Człowiek nie jest istotą wszechmocną i wszechwiedzącą. Trzeba tę prawdę przyjąć na klatę. I żadnych mi tu samooskarżeń. Kuna też żyć chce. I lis. I jeszcze paru innych czworonożnych.
    A pokrzywy są potrzebne. U mnie całe łany.
    Pozdrawiam serdecznie i niech smutki odpłyną szybko!

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda kuraków, ale tak, jka Owca mówi, drapiezniki tez muszą cos jesc, a że łup był łatwy.....poczelkaj Olka zaraz zacznie gdakać i siądzie na nowych jajcach, ale teraz to już zatrzymaj w kurniku. Tylko, że jak nie ma koguta to z jajc się nic nie wykluje....

    OdpowiedzUsuń
  16. :-(((((
    Zadbaj o siebie !!
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bywa. Moi sąsiedzi klną na jastrzębie.

    OdpowiedzUsuń
  18. A mojemu Tacie pies "sąsiadów" zeżarł trzy króliki - wszedł do szopy i narozrabiał - wieczorem go spuszczają głodnego, to sobie radzi...

    OdpowiedzUsuń
  19. Smutne, szkoda kurczaków, ale skąd mogłaś wiedzieć? W końcu długi czas żyły sobie w tych pokrzywach w miarę bezpiecznie. Nam pierwsze wysiedziane samowolnie przez kure na kurzem wybiegu kurczaki pół dziki kot zeżarł. Czasem tak bywa niestety...

    OdpowiedzUsuń