Nadeszła ta pora.
Miało być wczoraj, ale wyszło, że dziś.
Przyjechał pan Z. po Brunona.
Zaopatrzony w klatkę i rękawice ruszył ze mną do kurnika.
Bruno dziś wcześniej się na grzędzie z większością usadowił (Dora- jego przyboczna- jak zwykle ostatnia chodzi spać- jeszcze w garnek Garipowi zaglądała).
Pan wszedł, zagadał i usiłował go chwycić. Bruno to jednak...Bruno i wrzeszcząc po koguciemu wyrwał się i spierdzielił, aż mu się pióra z ogona posypały (nie wiem czy kury też cechuje autotomia jak część pajęczaków i gadów?).
Pan spokojnie poszedł za nim. Kogut początkowo robił wrażenie, że nie zrobiło to wszystko po nim spływa, gdakał tylko głośno. Kiedy jednak "napastnik" znów wyciągnął po niego ręce w białych rękawiczkach (!), Bruno dał nura w pokrzywy.
Jako, że pokrzywy dają życie- na co najlepszym przykładem jest Olka i jej potomstwo, Bruno zapewne uznał, że i jemu się przysłużą, bo pewnie miał wrażenie, że ratuje życie swoje.
Niestety dla koguta pan Z. miał refleks i tylko do połowy skoczył w pokrzywowy chruśniak. Kogucisko wrzasnęło, odpowiedziały mu kury w kurniku i Dora koło domu i przytulony do piersi pana Z. był już pokonany....
Wsadziliśmy go do klatki. Cały czas przestraszony, ale starał się wyglądać godnie. Do ostatniej chwili.
Bruno ma mieć nowe kobiety.
Pani, do której trafi bardzo się cieszyła na jego przyjazd, bo kogut, którego ma płodzi mizerne kurczaki.
Bruno da radę.
Tylko...Ciekawe jak to moje kury przeżyją.
Kolega P. mi mówi, że niedobrze zrobiłam, bo mi się kury "rozlezą". Że niby nie będą się trzymały razem, zdurnieją po kurzemu...chyba.
Zobaczymy.
No i on sam. Jak się obudzi w nowym kurniku, z innymi babami!
Najważniejsze, że nie stracił głowy.
Wiecie, smutno mi trochę, bo się przyzwyczaiłam do tego zbója. Ale to było najlepsze rozwiązanie....
Niech mu tam dobrze będzie!
I kto Cie teraz bedzie budzil? Kogucisko da sobie rade, ale Twoje kury moga w depresje popasc. :)))
OdpowiedzUsuńJa też Tupajko mam ten dylemat ....chętnie bym się koguta pozbyła w dobre ręce ...lecz że nie trafi na rosół nie mam takiej gwarancji, mój nie daje żyć sąsiadom ...pieje już koło 4 rano .....
OdpowiedzUsuńno i mnie się smutno zrobiło.... no i kury się rozlezą :-(
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem, czy kury cechuje autotomia, czy jak jej tam, ale gdyby mnie kto za pióra ułapił, to klękajcie narody!
OdpowiedzUsuńŻe niby kury zgłupieją bez koguta? Co za gender!
Nie rozlezą się tak bardzo, nie :) Spoko, najwaleczniejsza kura w takim wypadku robi za szefową i reszty pilnuje, jakoby przeorysza w żeńskim zakonie. Porządek musi być! A kurczaki pewnie niedługo już się wypierzą i zaczną kogucimi łamiącymi się głosikami piać :)
OdpowiedzUsuńNa razie Dora,przyboczna Brunona, choc zdawała sie dominantka, najbardziej widać zagubiona...Tylko Olka ma wszystko w kuprze. Dalej z dzieciarnią.
UsuńA tak, 3 kogutki na pewno są. Będzie czego słuchać....:)
Najważniejsze, że nie poszedł pod topór. Będzie miał nowy harem. A nie będzie się tłukł z tamtym kogutem ?
OdpowiedzUsuńPewnie się potłuką do ustalenia hierarchii. Może kto Brunonowi utrze dzioba ;)
UsuńOn Facet da radę...! ale Twoje kurnikowe panny faktycznie będą w depresji ,oby przejściowej.
OdpowiedzUsuńNo i całe domostwo, na bank zaśpi do zajęć porannych;)
Eee... mnie budzi budzik. Okropny (nie umiem ustawić łagodniejszego motywu...goopia chyba jestem trochę). Brunon i ferajna bab żyli po drugiej stronie podwórka. Sąsiadom kukurykał, ale nie narzekali.
UsuńOj mnie też smutno się zrobiło...
OdpowiedzUsuńNo i czy my normalne jesteśmy :-)))))
Czy jesteśmy normalne?
Usuń- Nie, nie, nie! :)))))))))))))))
Trochę smutno ale wazne że będzie żył.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiech mu tam, w tym nowym domku dobrze będzie :)
OdpowiedzUsuńOjej, a jakoś tak smutno nawet mi się zrobiło. :(
OdpowiedzUsuńŻegnaj, Bruno, będziemy za Tobą tęsknić...
OdpowiedzUsuńŻegnaj, Bruno, będziemy za Tobą tęsknić...
OdpowiedzUsuńOj Ty, takiego pięknego wydałaś :-) mnie na pewno by brakowało jego krzyku :-)
OdpowiedzUsuń