Niedawno o kryzysach czytałam u Pantery.
Co poniektórzy też mają jakieś "ale" co do swojej bytności w blogosferze.
Nie będę oryginalna kiedy napiszę, że mam ostatnio poczucie pustki "tfurczej".
Nie mam czasu na dłuższe posiedzenia.
Nic mnie nie rozkręca.
Strasznie nudna codzienność zimnej kawy, chronicznego bałaganu i dziecięcych śmiechów i wrzasków.
Nie będę płodzić czegoś w stylu mom's blog, bo nie po to go zakładałam.
Z kolei, nie mogę ukrywać, że moją dobę w 3/4 zajmuje opieka nad Absorberami.
Pozostała reszta to zwykłe, domowe obowiązki.
No tak...siedzi baba w domu z dziećmi.
Siedzi....
Qwa, dajcie mi tu takiego co się odważy powiedzieć mi to prosto w twarz!
Owszem, są panny, które nie widzą problemu w tym, że ich dzieci trzeszczą ślepia parę bitych godzin na kreskówki, na spacer dupska nie ruszą, zupa z torebki, syf wkoło.
Jak durna jestem- to mam.
Chce ci się myć dechy, które paczą sie niemiłosiernie- to myj!
Chce ci się gary codziennie myć (przy zlewie w innym pomieszczeniu)- to myj!
Chce ci się czytać Młodemu i bajki co wieczór opowiadać- to rób to!
Masz problem, rzeczywiście....
Ano- mam.
Bo na nic innego już czasu niewiele zostaje.
Pobudka o 6:00-6:30. Kładę się z Absorberami, ok. 20:00.
Potem, najczęściej nie mam już siły, żeby się podnieść....
Kiedyś, przy okazji jakiegoś programu, który zdarza mi się jednym uchem usłyszeć, jakiś młodzian wycenił pracę swojej żony-chodziło o opiekę nad dziećmi, sprzątanie, gotowanie, na 2-3 setki od czynności.
Po słowach oburzenia i przytoczeniu kontrargumentu- "no przecież to jej obowiązek!", ręce opadły mi do piwnicy z wodą, gdzie pompuje ją pompa Wilo D'rain.....
No i tak....
Zapieprzasz ponad 12 godzin na wielu etatach (nie można pominąć funkcji pachnienia z piórkiem pawim w tyłku, w oczekiwaniu na swojego "zarabiającego").
Uśmiech oczywiście nie może ci z twarzy znikać, bo zostaniesz posądzona o fochowatość pospolitą.
A i cierpliwość winnaś mieć w ilości niemierzalnej....
A ja wrzeszczę czasem.
I puknęłabym tych ćwoków w łeb.
Bo zajmowanie się (poważne) domem i dziećmi to harówa.
Nie wyrzekam.
Tylko czasem tak cholernie brakuje mi doby.
Tych paru godzin dla siebie; żeby nie musieć wybierać- sen czy coś innego.
Z reguły nie mam takiego wyboru, bo padam na pysk.
Kocham te swoje Absorbery i nawet cieszy mnie, że mam umiarkowanie czysty dom.
Że populację Pholcusów trzymam w ryzach, że pierwszy stopień schodów nadgnił od ściery- już mniej, za to, że psy nie siedzą 12 godzin w domu same, choć przez chorobę Garipa i leczenie kortykosteroidami często dom i tak wygląda jakby ktoś w nim zamknął wołu cierpiącego na częstomocz...
Że coś mi się uda uwarzyć, a smakuje nie tylko mnie, a zawsze miałam nie po drodze do gotowania....
A jednak....
Oprócz tyłka, co mi schudł, ale i nabrał cech jagienkowego - od ogólnie nierzadkiego kopania go przez życie (które sama sobie takie urządziłam- tak gadają i mają poniekąd rację), chyba nabawię się mopsowatości twarzy, od tego padania co wieczór....
I nawet nie ma co w internetni poczytać.
Za mądrze- o tej porze już z percepcją niedobrze,coś lżejszego - to głównie dla tych, którym internet głównie z dupą się kojarzy. Jak Jasiowi.
No dajcie spokój, wchodzisz na taki onet czy inne tam źródło (dez)informacji, a tam głównie o tym która co i za ile pokazała.
Aż do wyrzygania. Z resztą...ileż można...? panowie....
Zrzędliwie...?
Ano.
Za dekupaż się na razie nie mam szans wziąć, książki leżą.
Do bloga zabieram się jak pies do jeża.
A jak napiszę to zwykle ostatnio z pretensją czy innym...fochem.
Chyba czas Pause machen.
Poczekać, aż coś mądrego do łba przyjdzie, albo i też się wydarzy.
Póki co- chyba nie mam nic do powiedzenia- a bardziej chyba- nie mam na to czasu...?
Bo ja wiem czy zrzędliwie... życiowo raczej.
OdpowiedzUsuńŻyciowe wpisy dobrze się czyta - tym bardziej pisane przez Ciebie.
Pracy przy Absorberach, starym domu i zwierzyńcu nie sposób nie doceniać, a ignorantów nigdy nie brakuje - zresztą nie tylko w tym temacie.
Pozdrawiam :)
Dzięki Andy,
Usuńdla osłody, po tylu miłych komentarzach, chyba sobie Miśka Buble'a puszczę na osłodę ;)
pozdrówki!
No ładnie! I Ty nie masz nic do powiedzenia? Przekazałaś całą prawdę w tej notce. opieka nad dziećmi jest cholernie zajmująca, pamiętam to jak uwięzienie. Oczywiście, to był cudowny okres i tak go teraz wspominam, ale pamiętam też jak czułam się wiecznie przemęczona.
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, że padasz na twarz wieczorami. Tylko głupcy mogą nazywać opiekę nad dziećmi "siedzeniem" w domu.
A blog niech czeka na lepsze czasy, znajdziesz wenę.
... dokładnie; wiem, ze kiedyś zatęsknię do tych czasów,ale momenty są ciężkie ;)
UsuńTupajo, jesteś hardkorem:-) i dasz radę.
OdpowiedzUsuńJesteś określona, jedyna w swoim rodzaju. Bardzo cię lubię, takoż twój blog, niekomentuję ostatnio, bo też padam na pysk, a piszę u siebie, żeby jakoś zatrzymać ten czas na chwilę, co znaczy, że nie mam czasu czytać... albo padam na pysk.
Co nie napawa optymizmem na przyszłość, tak sądzę;-) jakby nie paczeć, dupa zawsze z tyłu.
Jakbyś nie miała co czytać w internetach, to czytaj swoje stare wpisy albo staty- zaręczam, interesujące:-)
No i jakże mi było miło, że byś mnie chętnie widziała w swym obejściu na wymiance słów o ogródku za kawę:-) wybieram się:-))) tak przy okazji kwitnących pełników?
pozdrawiam:-)
Zapraszam, zapraszam! Z resztą kto tu w pobliżu Myśliborza czy innych naszych wąwozów i wulkanów wygasłych hula czy na trasie Legnica - Strzegom- lub Legnica- Jelenia Góra- wpadajcie na kawę :)
Usuńpozdrówki Megi!
Znam ten bol, sama mialam trojce, w tym Owsika z ADHD oraz psa (jednego). Tez sobie "siedzialam" w domu i robilam dobre wrazenie. Okupilam to choroba, ktora ciagnie sie za mna do dzisiaj. Ehhh, duzo by mowic!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dobrze Cie rozumiem.
Glowka do gory! Nie probuj byc Mrs Perfect, bo sie wykonczysz.
...ciężko bo mam przerośniętego Wewnętrznego Krytyka i Rodzica :)
UsuńAle z perfekcjonizmem walczę czasem; czasem też mi się udaje pokonać smoka...;)
:)))minie...z latami!gwarantowane!:)))
OdpowiedzUsuńNie jesteś Babą Durną, jesteś Babą Mądrą i taką pozostań.
OdpowiedzUsuńTen młyn minie, niestety zresztą...
O właśnie, przypomniało mi się.
OdpowiedzUsuńMoże Garipowi pomogłaby autoszczepionka ?
Pobierasz krew, dajesz do laboratorium,
coś tam oddzielają mieszają i z powrotem do organizmu.
Bezpieczne dla psa i zdrowe.
Tak wymyśliła moja wet na gronkowca,
bo też rady nie dajemy.
Facet nie wytrzymałby w domu,
oni mają inną konstrukcję,
ale za parę lat jak dzieci będą starsze będziesz miała satysfakcję,
że wychowywałaś je sama.
Masz rację , siedź i pilnuj na razie Absorbery.
A ja trzymam kciuki ,żebyś wytrzymała,
bo to trudne zadanie i ta monotonia.
Z Garipem na razie toczeń jakby zatrzymany więc serce me się raduje :)
UsuńW domu "siedzę", ale niebawem trzeba o czymś pomyśleć, bo niestety już urlop mi się skończył....
Przy pracy 50 km od domu i zleceniu opieki nad dziećmi w dwóch różnych miejscach, wyjeżdżałabym z Tupajowiska koło 6:00, a wracała koło 18:00. Dom się zapuści, psy znów się załamią, a dzieci zimą powietrze świeże chyba im będę butelkować, bo kiedy na spacer? Po 20stej? Masakra jakaś....
Zobaczymy....
Tupajko miałam tak samo dwa razy tylko w odstępach czasowych. Przy jednym dziecku nie wyrabiałam na zakrętach. Starałam się mieć w miarę ogarniętą chałupę, pokazywałam świat od tej innej strony, wtłaczałam zdrową żywność. No ale jak miałam serdecznie dość to jednak te bajki głupkowate włączałam.
OdpowiedzUsuńDzieci szybko rosną i ani się obejrzysz już nie będą potrzebowały Twojej opieki non stop. Jednak to najpiękniejszy czas i mimo wszystko że czasami Ci się wydaje, że masz dość to będziesz wspominała te czasy z rozrzewnieniem.
Ja od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie fajnie by było jeszcze z wózeczkiem pojezdzić i kto wie .... ;)
Ech, znaczy- zmęczenie materiału ? ;)
UsuńDzięki za słowa otuchy :)
Tupajko, dziewczyny Ci już wyżej napisały to, co i ja pisałabym. Wszystko ma swój czas. Absorbery podrosną. Absorbować będą już zawsze, ale trochę inaczej. Dasz radę. Jak wiele przed Tobą i po Tobie. Taka karma. Nie przejmuj się tak, że nie czytasz, dekupażujesz etc. Zdążysz jeszcze niejedno przeczytać, napisać, "zmalować". Pozdrawiam serdecznie i ślę buziaki
OdpowiedzUsuńP.S.
Dzieci mam już duże, nie pracuję na etacie, a też padam na twarz i nie mam na nic czasu. Wyluzuj Kochana
Dzięki, dzięki...:)
UsuńTeraz jak to czytam to mi wstyd, że tak zrzędzę, bo przecież nie jestem pępkiem świata i inne takie mnie podobne mają to samo ;)
Pozdrówki!
oj pisz pisz.... przeciez to normalne zycie kobiety z dziećmi..... ja tez to przechodziłam a mam trójkę :)
OdpowiedzUsuńale na emeryturze to sobie odpoooooczniesz hi hi i z łezką w oku bedziesz wspominać te czasy....
a o wiadomościach w sieci sie nie wypowiadam.... to juz podobny chłam jak w telewizorni....
nie ma to jak wlasna trawka, pieski, kotki i cała reszta
buziaki....
Piszesz o życiu i o tym najchętniej się czyta.
OdpowiedzUsuńO zmaganiach z codziennością młodej matki, przeczytają ci, co właśnie są na tym etapie i ci, dla których są to odległe wspomnienia.
Pomarudzić trzeba - dla zdrowotności.
a ja bie zazdroszczę i cieszę się, że takie boje już za mną...
OdpowiedzUsuńZnam, praktykuję... od rana do nocy :) Łączę się.
OdpowiedzUsuńTo okres przejściowy każda z nas musiała to przejść ale tak jak inni piszą potem często wraca się wspomnieniami do tamtych "złych czasów" i stwierdzamy że to wcale nie były znowu aż takie złe czasy.Jak lecą lata to wiele z nas chciałoby mieć znowu tyle lat i te problemy.Potem znikają prace przy dzieciach wydaje się że jest spokój to znowu zaczynają się problemy zdrowotne a zresztą dzieci absorbują zawsze do końca naszych dni.Ponoć wnuki jeszcze bardziej się kocha niż dzieci tak inni mówią ale ja jeszcze nie wiem.Mimo wszystko ciesz się wiosną i że masz dla kogo żyć.Pozdrawiam bardzo optymistycznie.
OdpowiedzUsuńidalnie napisałaś ... ja to jednak znajduje te dwie trzy godzinki w ciagu dnia jak moje łobuziary się czymś zajmą i cos zawsze dla siebie zrobię wiec nie narzekam na spacerki wychodzimy zawsze no jedynie teraz choróbsko zakazało czasem można osiwiec od kłótni szkrabów no ale bajka ... lubie te moje niby nic nie robienie zarazianie w inny sposób które pozwala mi na siedzenie w domu i poswiecanie uwagi małym ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńznam to. Mam co prawda w nieco innym wieku dzieci (9 i 3 lata), ale gdy nie zajmowałam się praca regularnie, a głównie opieką nad młodą i przy okazji nad młodym to momentami wymiękałam. Uważam, że tzw. siedzenie w domu powinno być normalnie płatne. Teraz ma 2 etaty - 8 h pracy zarobkowej, gdzie totalnie odpoczywam od spraw domowo-rodzinnych (w ogóle o tym nie myślę), a potem dom - dzieci (gdzie z kolei wypoczywam od pracy). Dobrze,że za jeden etat dostaję wynagrodzenie chociaż. Bo często- gęsto nie mam się kiedy w zadek przysłowiowy podrapać. I jeszcze oberwało mi się za drugie rodzicielstwo-były pracodawca raczył mnie zwolnić podczas urlopu wychowawczego, tuż przed planowanym powrotem do pracy. Ale nie ma tego złego (przynajmniej zapłacił za błąd), tylko czasu na wszystko brak. My padamy ok 22-giej, budzę się o 6, młode przed 7. W domu jestem ok. 17-stej i dziękuję Opatrzności za to,że młoda cudem w trakcie trwania roku dostała się do przedszkola (nie mogę się doczekać większej samodzielności dzieci). Tupaja, a czy Ty teraz jesteś na chorobowym? jakoś wydawało mi się,że wróciłaś do pracy?
OdpowiedzUsuńNo to też niezły kierat masz....
UsuńWróciłam do roboty, ale młode chorowały (Gniewko ze żłobka przynosił), a potem zachorowała moja mama i nie miałam opieki dla Natki. Chorobowe potem miałam swoje z nogą, potem urlop. Wczoraj L4 nie dostałam, bo lekarz stwierdził, że mogę chodzić. Także ostatnie dni urlopu, a potem podjęcie decyzji co dalej; a ciężko ją podjąć trochę ;)
hihi... tupaj, tupaj ile wlezie Tupajko !
OdpowiedzUsuńniby dzieci odchowałam o ile można tak napisać... jakoś dorastanie ostatnimi czasy nie jest adekwatne do dorastania ' parę ' lat temu !
i co... i dalej dla siebie nie mam czasu,... chyba, że się wkurzę - bo ostatecznie każdy ma swoje granice - i ni kija... nic nie robię... ale wtedy nastroju nie mam by ze sobą cos zrobić ...
Pamiętam jak będąc młodą mamusią ( teraz jestem mamusią młodą inaczej:-))) padałam na pysk zajmując się jednym dzieckiem i jednym psem. Przy czym pracowałam przecież " na pół gwizdka", więc bez szaleństw. A Ty dajesz radę z dwójką i zwierzyńcem! Mocna kobitka z Ciebie!
OdpowiedzUsuńŚciskam i duuużo energii życzę!
Asia
Tja...nabrałam sobie na głowę to teraz mam...;)
UsuńCzy mocna? Niektórzy twierdzą, że głupia, albo bez wyobraźni....
Ślę buziaki i odwzajemniam energetyzowanie :)
Witaj, a ja Ci opowiem zpespektywy dziś babci co to odkiblowała 1,5 roku a potem 3. a i czasy były takie sobie puste sklepy i pusta kieszeń.ja na przedszkolankę się nie nadaję psychicznie,bo po prostu nie lubię, ale dzielnie odpracowywam klocki układanki etc.Przy 2gim to z nudów nawet doktorat napisałam choć nie obroniłam.Lepiej było się perfekt angielskiego naumieć, co moja znajoma uczyniła i na zdrowie zawodowe jej wyszło. Horror to się zaczął jak do przedszkola poszły = 2 tygodnie zwolnienia w miesiącu. Więc napisz sobie mantr kilka:
OdpowiedzUsuńmasz prawo być nieludzko zmęczona znudzona itd.
jak się trafi chwila spokoju to poczytaj, zrób maseczkę czy cośtam dla siebie a nie: ciasto, kolejny porządek i inne tak naprawdę niepotrzebne czynności.
naprawdę świat się nie zawali jak dzieciak 1/2 godziny bajkę poogląda,
zlikwiduj wszelkie durnostojki serwetusie i inne ozdóbki, drastycznie ogranicz salaterki, półmiseczki - będzie łyso, ale mniej roboty.
Policz budżet - ile zaoszczędzisz będąc w domu i sensownie prowadząc gospodarstwo, na ile możesz koszty utrzymania obniżyć,
ile nie wydasz na tfu lekarzy i lekarstwa
cel: zostać w domu! o ile nie zarabiasz krocia =niańka siedż, ty wytrzymasz te 2 lata, a zwróci się w przyszłości.bałagan tez olej. jak są dzieci to nie może być błysk.