Na dworze wreszcie wiosennie, ptaki podśpiewują,błotne koleiny na podwórku głębokości Rowu Mariańskiego.
Kamax zajęty gównianą robotą (dla niewtajemniczonych- zbieranie psich odchodów na podwórku), węgiel też trzeba wreszcie wrzucić, bo i zmoknąć może i psy - w imię skutecznego roznoszenia woni- walą kupy na naszym nośniku energii. A jak Ruda walnie klocka, to kundlik sąsiadów zaraz nasiura i taka jedna wielka qpa.
Niom, to mamy ładny, w miarę ciepły dzień ze słoneczkiem...i co z tego?
Młode znów smarczą i kaszlą złowieszczo, a mnie dopadło zapalenie żyły w nodze.
Muszę to zbadać, bo od czwartku mam bolącą łydkę, stopę i udo, a stopa jak bania.
Oby to początki zakrzepicy nie były....
Także wtorek pod znakiem lekarzy- i Absorbery, i ja. (iiiiaaaaaa!)
Póki co jakieś pitraszenie.
Najczęściej jednak jemy tylko jedno danie. Albo gęsta zupa z wkładką mięsną, albo jakieś warzywa, cycki kurze plus wypełniacz (ryż, makaron). Oczywiście doprawione ziołami prowansalskimi i czosnkiem oraz pieprzem.
Młody wzgardził...za to pożarł z poprzedniego dnia ostrą sałatkę ryżową z kurczakiem, kukurydzą, porem i papryką, zalaną z lekka śmietaną z czosnkiem.
Tu warzywa patelniane z kurzymi zwłokami z okolic klatki z piersiami i ześwirowane makarony |
Wszędzie w domu stoją wyrzuty sumienia.
Jeden załapał się częściowo na fotkę (prawa strona).
Doniczki.
Z ziemią.
Albo z ziemia i kwiatkami, które dokonały żywota.
Muuuuszę je po prostu wywalić, a po wymianie ziemi, wsadzić jakieś inne, żyjące, bo wstyd.
Tak jakoś mi się spodobało. A w tle azalia. Doniczkowa. |
Napromieniowane cebule jakieś takie nikłe i słabiutkie pąki puszczają.
Także szczypiorek nie tęgi.
Szczypiory nietęgie nietęgiej gospodyni, co nie lubi myć okien :) |
Bazie wierzbowe opadają, pączki zaczynają strzelać, a kurczaki...chyba postrzelone tak jakoś zwisły.... |
Miłej końcówki weekendu!
Czyżby dzisiaj dzień zbierania psich odchodów? Też to robiłam.:-)
OdpowiedzUsuńJa tylko nadzorowałam z okna :D
UsuńNie ma to jak pokrzepiająca praca w niedzielne dni ... zbieranie kup hahahhahahah :D ja tez dziś zebrałam te świeżaki wielkości łopat bo Luna je za dwie teraz jak szczenna :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej na swiecie podoba mi sie nazwa obiadu niedzielnego (warzywa patelniane z kurzymi zwłokami z okolic klatki z piersiami i ześwirowane makarony) - swira mozna dostac ze smiechu :)))
OdpowiedzUsuńZdrowka dla calej rodzinki!
Też się uśmiałam:)
OdpowiedzUsuńMazurskie słoneczko dziś nieźle grzało, a teraz znów pada śnieg, no zabić się.
Na nasze odludne siedlisko (i sąsiadów) dojechać można ciągnikiem lub z napędem na 4. koła, do wsi jednej lub drugiej może udać się innym lub nie. A ja śniegi zacznąć topnieć na dobre ...
Trzymajcie się, bo pogoda wredna z wiosną.
ale niedługo będzie prawdziwa wiosna i ...upały !!!!! więc szybko zdrowiejcie....
OdpowiedzUsuńa takie dania jednogarnkowe tez lubię.....
A ja jutro będę zbierać :-)))
OdpowiedzUsuń:)) Mimo to jest wesoło:)
OdpowiedzUsuńMy też często jemy takie cuś z ryżem czy z makaronem. A ja makaroniara jestem.
OdpowiedzUsuńU nas wiosny nie widać. Właśnie mamy śnieżycę za oknem...
Czekam aż się śnieg rozpuści i pokaże nam jak psy przyozdobiły podwórko.
Ze mnie też taka gospodyni co nie lubi myć okien. Zawsze jest wytłumaczenie. W tym roku wciąż jest za zimno na mycie okien, a Wiedźma nie pomaga, bo jak wraca z podwórka, to wali ubłoconymi łapami w szybę, żeby ją wpuścić, z kolei drzwi balkonowe uwalone są przez Miejskiego Psa, który ślini je i też skrobie pazurami, jak zobaczy np. za oknem ptaka, czy jelonka.
Życzę zdrówka Tobie i dzieciom i mam nadzieję, że to nic poważnego.
U nas okna tylko i aż od kurzu z zewnątrz, a od środka od palenia w piecu (skończyliśmy jesienią, bo zrobiliśmy c.o.), ale z myciem czekam na ciepłą wiosnę :D
UsuńJak tu wesoło u Ciebie :) Pozwól że będę wpadać :) ps. moje okna brudniejsze ;)
OdpowiedzUsuńA zapraszam, zapraszam, rozgość się ;)
Usuń