Piękny dzień- ciepły choć dusznawy lekko.
Burza gdzieś się tuła w pobliżu, ale na razie ani kropla nie spadła.
My od rana na nogach, nie byłabym sobą gdybym, zaciskając z lekka zęby, bo noga jeszcze boląca i puchata od obrzęku, wytoczyłam się z Absorberami na wieś.
Miała być godzina, wyszły dwie. A co tam...
W ogóle do domu nie chciało mi się wracać.
Któraś z kocic zaczęła wreszcie polować na myszy i obdarzać nas swymi zdobyczami. Tę niestety ktoś chyba...nadepnął? |
Najbardziej prawdopodobna sprawczyni zgonu myszy- Jagoda |
Przeszłam się po domu.
Oczywiście wiedziałam, że w "warsztacie" psy czasem rozrabiały, ale że aż tak?
Już chociaż mogły całą podłogę zerwać....
Prawie naprzeciwko "warsztatu" jest wejście do małego pomieszczenia pod "Niebieskim pokojem".
Żal mi tych drzwi, bo są bardzo ładne, ale nie wiem kiedy i czy w ogóle uda nam się je odrestaurować.
Drzwi, jak to w starym domu, są ładne, ale zapuszczone.
Mnie wstyd, bo można by już coś z nimi robić, ale zawsze coś wyskakuje i...się nie robi.
Tu drzwi do pomieszczenia z kuchnią, gdzie mamy kotłownię i aneks obrzydliwej łazienki, z której niestety nadal musimy korzystać, bo nowa robi się wijąc z bólu i ....jąc pod siebie....
Judaszyk jak się patrzy :) |
A łazienka, ta na górze, ma być duża, bo i pokój jest duży.
Sporo do zrobienia...
Za ścianą z prusaka- gospodarcza część domu.
Jak zostawimy dziurę to myszy będą przychodzić się kąpać....
Jestem konserwatywna i łazienka dobrze komponuje mi się w kolorze blue.
Pomysł Kamaxa mi się spodobał i belki zostaną pomalowane na ładny, żywy brąz.
Obskurnie wygląda taki grzejnik w zestawieniu z belkami, ale cóż... |
Przyszła łazienka, sąsiaduje jedną ze ścian z Niebieskim Pokojem, który stoi zapomniany i stanowi naszą graciarnię. Jest bardzo ładny, ale ciemny (od północy).
Za to na pewno zostanie niebieski.
Podłoga do zrobienia, bo dziurawa.
Kuchnia jest dalej na etapie na jakim była.
A jak już kuchnia- to mamy też piec chlebowy, którego cudem nam z domu nie wynieśli tuż przed sprzedażą.
Oczywiście odrestaurowanie go to kupa...kasy, bo ma ubytki i na razie stoi sobie, zapomniany, cichutki....
Na pewno nie oddamy go na złom.
Jak już o kuchni to napiszę tylko, że ostatnia nasza akcja z okupowaniem na zmiany lotne kibla, po spożyciu baleronu kupnego, przekonało nas do czegoś, co od dawna robi moja Mama.
A wygląda to tak:
To akurat schab. Troszkę suchy, ale smak ziół rekompensuje ten lekki dyskomfort. Wygląda jak pieczone? A ja nie mam piekarnika :) |
Wiosenka ma swoje zalety. Ba! Jest ich wiele.
Jedną z nich jest podagrycznik.
A ja, po prostu zjadam go jak koza :)
Prosto z miski...:)
Psowate całe dnie na dworze. Tylko Garipa trzeba chować ze słońca, ze względu na jego chorobę...
Choć najczęściej....chowa się sam.
Rudzisko- stała rezydentka galeryjki.
Psia galerianka :)
No i mamy- grzmi!
Pierwsza burza w tym roku!
Tupajo, zajadasz się podagrycznikiem?! To to można jeść?! Kurka, opowiadaj! No w życiu bym nie skleciła zdania, że wiosna ma swoje zalety, a jedną z nich jest podagrycznik! Jak ja nie cierpię tego chwastu, na pohybel mu i jego bezlitośnie rozprzestrzeniającym się kłączom, tfu!
OdpowiedzUsuńWiem, zaraza ten podagrycznik, ale zdrowe to zioło, że hej;)
UsuńWięc może po prostu je całe zjedz? :D
Właśnie przegrzebuję internet w poszukiwaniu sposobów przyrządzania zarazy tej. :)
UsuńPewnie taniej byloby zbudowac nowy dom od podstaw, ale nie mialby on duszy. Dusze miewaja tylko takie stare domiszcza jak w Waszej Ostoi.
OdpowiedzUsuńFaktem jest, ze cala kupa roboty przed Wami, tym wieksza bedzie satysfakcja, kiedy wreszcie skonczycie remont.
Obawiam się, że remont będą mogły kontynuować nasze dzieci...;)
UsuńNiebieski pokój, niebieski pokój .... oooo!
OdpowiedzUsuńPiec też super!
Ja się w lecie mam nadzieję zabiorę, począwszy od dachu bo eternitowe dachówki trzeba zlikwidować i być może położyć strzechę :). Część ściany też jest do wymiany, przeżarte bele przez korniki i przepróchniałe, na szczęscie to spiżarnia (która najprawdopodobniej przemieni się w łazienkę) i prawdopodobnie wykorzystam materiał ze stodoły, co to się zawaliła.
OdpowiedzUsuńNo a na razie Chłop czeka na wyznaczenie terminu operacji ramienia, po której to nic mu nie będzie wolno robić przez 3 miesiące :P
Też już się czaję na młody podagrycznik, ale jeszcze maniuni u nas jest. Mam wielką słabość do starych drzwi. U nas też jeszcze nie wszystkie poczyszczone, część pokoi w remoncie ( nasza przyszła sypialnia nadal rozgrzebana, a i łazienka " w trakcie prac - chwilowo wstrzymanych bo kasy niet...)Ale wiosna, wiosna przyszła i niesie nadzieję na dalsze remonty!
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
Piękny piec! piękny pokój niebieski!! i łazienka blue obowiązkowo ;-)
OdpowiedzUsuńDrzwi są cudne, mam słabość do starych drzwi ;) niech sobie czekają na lepsze czasy, nic na siłę ;)
Na wiosnę wręcz "wypada" żywić się lekko, zdrowo i naturalnie ;-) Ściskam;)
Tupajo, czy wiesz, że na Śląsku na to zielsko mówi się "kozi dżizd"? no coś w tym jest...:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam stare drzwi i piece. Drzwi tyle czekają na lepsze czasy, to i poczekają. A pokój niebieski też chciałabym mieć.
OdpowiedzUsuńLubię podagrycznik i jeść i w bukietach, gdy kwitnie, ale u nas jeszcze w ogóle żadnej zieloności nie ma.
Ten post jest bardzo optymistyczny Tupajko. Wszystkiego dobrego
Mam nadzieję, że ich nie zmarnuję (-emy).
UsuńNiebieski, mimo światła ma w sobie coś....;)
Chyba wiosna mnie tak nastraja nieco, bo poza tym to mam raczej chmurne myśli i powody do zmartwień, ale ważne są te chwile, w których zauważa się rzeczy i sprawy drobne, a radosne.
pozdrawiam Cię ciepło
Te drzwi są piękne! Muszą się doczekać remontu. Piec też wygląda na niezwykle ciekawy, no i też jestem zdziwiona że to zielone można jeść :)
OdpowiedzUsuńZaraz się rzucę na podagrycznik! Już trochę wystaje ponad ziemię w miejscach, w których nie powinno go być, jak zwykle. Bardzo mi się podoba pokój niebieski z tymi ścianami we wzorki - uwielbiam! No i drzwi brązowe, przyozdobione magicznymi symbolami, gwiazdy, węże, kości...
UsuńPodagrycznika spróbowałam. Dobry! Zadziwiająco smaczny.
UsuńNajlepsze są te pierwsze, takie "pomięte" jeszcze osobniki. Potem robią się bardziej włochate i łykowate. Choć, zapewne, zyskują walor wymiatacza jelitowego :D
UsuńBardzo dobrze smakuje sałatka z podagrycznika, szczypiorku, rzodkiewek, młodej pokrzywy i mniszka. Można dorzucić fiołki, ale zawsze mi ich żal.
Ja też ostatnio coraz częściej dostaję te "mysie" prezenty... niestety również i "ptasie"... Ale cóż pordzić na kocią naturę :)
OdpowiedzUsuńBure kotki łowne są :P
OdpowiedzUsuńNasza kotka kreta zamordowała dzisiaj. Biedny.
OdpowiedzUsuńNo z ciekawością będę obserwować Wasze remontowe poczynania.
Też robię schab nie w piekarniku. Owijam go folią aluminiową i wrzucam na wrzątek. Po ugotowaniu wyciągam i studzę (nie rozwijając z folii), jak się go potem rozwinie, to wojół mięsa tworzy się galaretka i zawsze jest bardzo soczysty. Polecam.
Witaj Dziękuję za wpis na moim blogu.Też przenieśliśmy się na wieś i remontowaliśmy.Również mieliśmy takie drzwi pomalowane farba olejną na biało.Zerwaliśmy farbę i pomalowaliśmy lakierem , pracy było dużo ale opłacało się.Nasi robotnicy stwierdzili że stare i nie da się nic zrobić a nalepiej wymienić na nowe ale postawiliśmy na swoim i efekt jest.Wszystko wolnymi kroczkami zrobicie chociaż wiadomo że chce się już.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTupaja, piękny ten Wasz dom! ach piec! my zastaliśmy misternie ukryty pod regipsem ślad po piecu chlebowym...Niebieska łazienka-też bym taką chciała, ale jestem odosobniona w tym swoim zapętleniu na kolor niebieski.
OdpowiedzUsuńA kłącza podagrycznika nie są smaczniejsze? pytam, bo niegdyś na terenach Słowańszczyzny kłącza wielu roślin zjadano.Z podagrycznika robiła sobie w dzieciństwie 15-minutowe (dopóki nie nadawały się do wyrzucenia) pseudolaleczki :)
o ... widzisz... a ja go wywalam gdzie się da i ile się da ( podgarycznik ) ...
OdpowiedzUsuńjuz nie mogę się doczekać sprawozdania z robót z Twojego domciu ...
Tupajko zapraszam do siebie po wyróznienie.... twój blog jest ciekawy i naturalistyczny....:)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne :)
UsuńNo i żałuję, że nie mieszkasz gdzieś obok, zaprosiłabym Cię na mój podagrycznik, bo walczę z nim od lat :)
OdpowiedzUsuńOoo, ja to nawet swojego nie jestem w stanie przejeść...:)
Usuńooo to ja moze też spróbuje go jeśc zamiast walczyc??????
OdpowiedzUsuń