Moje podejście do myślistwa jest Wam na ogół znane.
Kto nie wie, musi się przegrzebać przez archiwalia na moim blogu, hehe!, nie ma tak łatwo.
Tak mnie z lekka poruszył, nie rozjuszył, bo niż dupskiem się nad moją głową rozsiadł, więc z lekka sennam, pewien tekst, a na który trafiłam znów dzięki FB.
Generalnie, mądrzy panowie i panie z tytułami naukowymi, zalecają małym dzieciom i młodzieży nieletniej, zgłębianie tajników łowiectwa wraz ze swymi polującymi, pełnoletnimi lub przejrzałymi nawet opiekunami.
Oczywiście- tego pominąć nie mogę, jest tam wspomniane, że rodzice, dziadkowie, krewni za zadanie mają nie tylko ukazanie pokotów wytrzebionych saren czy dzików, przerażonych nagonką zwierzów czy osaczania wspomnianych przez psy myśliwskie ( z całą masą atrakcji- na pewno nie dla osaczonej zwierzyny), ale też piękno przyrody.
I, że wszystko, co związane z łowiectwem, ściśle się z miłością do natury wiąże...
Oczywiście- znam paru myśliwych lub o takowych słyszałam, że z flintą chadzali do lasu, siadali na ambonie, ale na tym się kończyło, bo albo się schlali tak, że zasypiali, albo już im się nic nie chciało.
Znaczy- bronią raczej się podpierali lub może mieli ją ze sobą jako jedyną twardą rzecz pod ręką...męską.
Reszta niestety strzela i trafia d celu. Czasem się jakiś wypadek zdarzy, ze jeden drugiego, ale to- wg mnie, trochę za rzadko.
Pani autorka pisze:
" (...) Masz 18 lat? Nie? To nie pójdziesz w nagankę, ani nie
będziesz uczestniczył w polowaniu zbiorowym. Takie zakazy wprowadziło
asekuracyjnie wiele kół. Czy słusznie? Kształtowanie zainteresowań
młodego człowieka powinno zacząć się jak najwcześniej – tak twierdzą
pedagodzy, przekonując do edukacji językowej kilkulatków czy nauki jazdy
na nartach zaraz po postawieniu pierwszych kroków. Coraz młodsze dzieci
wędrują z rakietami na zajęcia tenisa, godzinami ślęczą przy
fortepianie, dlaczego więc nie miałoby to dotyczyć rodzin z tradycjami
łowieckimi? Powinniśmy zaszczepiać dzieciom zainteresowanie przyrodą i
łowiectwem, tak jak uczymy je pływania i miłości do książek".
Stawianie na równi jazdę na nartach i uczestniczenie w polowaniu jest co najmniej niedorzeczne.
W sumie jednak mnie nie dziwi.
I narty, i zwierzyna to właściwie rzecz dla wielu strzelających więc chyba się nie pomyliła.
Jeśli chodzi o mnie to nie życzę sobie, aby ubierać ten proceder w słówka mydlące młodym umysłom oczy, a tak jest niestety. Wielokrotnie słyszałam pogadanki myśliwych dla dzieci w szkołach i wiem jakie pranie mózgów potrafią zrobić.
Niech dzieci wiedzą z czym wiąże się myślistwo. Ale na bogów- niech nie przekonują się o tym na polowaniu!
Niech wiedzą, że łowiectwo to nie tylko paśniki, piórko przy "kapelusiku" i bigosik przy ognisku, ale też nie "farba" -a krew, nie "miękkie"- a wnętrzności, że nie "badyl" został kozie odstrzelony tylko noga.
I że z zaawansowanym sprzętem, zwierzę z człowiekiem nie ma wielkich szans więc nazywanie tego pojedynkiem jest kolejnym kłamstwem.
Tak samo czadzenie (jako dziecko też tego wysłuchałam), że myśliwi zabijają sztuki chore. Ot, czynią im wręcz przysługę.
Nie wierzę, że młodzi ludzie oglądający pokoty zbroczonych krwią zwierząt czy słyszący nawet tylko dobijaną zwierzynę, nie uodpornią się w końcu na to.
No, chyba, że rzeczywiście zależy niektórym na poszerzeniu kręgu strzelaczy do ruchomych celów.
Na jednej z pogadanek, jeden z lepiej znanych i poważanych myśliwych, na pytanie dziecka, o "pożyteczność" wilków odparł:
"Wilki to szkodniki...".
Gratulacje.
Zapomniałam, że tylko człowiek jest gatunkiem pożytecznym w każdym calu.
Link do całego artykułu macie tu:
http://magazynsezon.pl/art246,pedagogika-i-lowy-czyli-malolat-na-polowaniu
Nie nie nie wypowiem sie bo krew az mi się buzuje. Muszę chyba ugryśc sie w język. Na Boga czym my jesteśmy takie sobie prawo dawać? Chyba już nigdy w moich ustach nie będzie brzmieć dumnie JESTEM CZŁOWIEKIEM!!!
OdpowiedzUsuńOsobiści nie cierpię myśliwych i podpisuję się pod każdym Twoim słowem.
OdpowiedzUsuńChore sztuki strzelają akurat...świetne bajki..
Na moim terenie bardzo często odbywają się polowania.Dla nas jest to coś strasznego,kiedy naganiacze przechodzą przez naszą łąkę i widok uciekającej zwierzyny.Próbowałam protestować ,że to teren prywatny ale skutek marny-wolno im.Jak mogę mieć zaufanie do weta,który jest zapalonym myśliwym?Samo życie i to bardzo okrutne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie lubię generalizować ale w przypadku myśliwych jestem zdolna stwierdzić ,że to bandyci. Miałam kilka spotkań bliskiego stopnia z tymiż i bardzo źle to wspominam.Potrafią mierzyć nie tylko do zwierząt ale i do ludzi. Gdy chciałam swoim ciałem obronić bażanta (na moich włościach dodam) nie opuścił lufy lecz zaczął mi grozić. Podobnie miałam z psem . Mogą się tłumaczyć jak chcą ale mnie nie przekonują w żaden sposób .
OdpowiedzUsuńSzokujący, z gruntu chory pomysł!
OdpowiedzUsuńKolejny raz podpisuję się pod Twoimi słowami. Niestety musiałam zmierzać się w tym tematem w dzieciństwie i nigdy nie zapomnę jak było to raniące i niezrozumiałe dla małej dziewczynki, która nie mogła się pogodzić z tym co się dzieje. Polował mój Tato i Wujek. Ten ostatni zginął na polowaniu zastrzelony przez kolegę...
OdpowiedzUsuńByliśmy kiedyś z mężem na bezkrwawych łowach z aparatem fotograficznym, w lesie o świcie, ok 5 rano i byłam zaskoczona jak ta żerująca zwierzyna jest łatwym celem. Polowanie to zwykłe mordowanie, a nie żaden pojedynek.
Zgadzam się: szokujące...
OdpowiedzUsuńI podpisuję się pod Twoimi słowami w zupełności ;]
Pozdrawiam serdecznie!
Można mieć tylko nadzieję,że częściej będzie jeden-drugiego...
OdpowiedzUsuń... dla mnie człowiek ... jest najbardziej destrukcyjną istotą na świecie !!!
OdpowiedzUsuńewolucja idzie do przodu a człowiek ... niestety cofa się !!! w myśleniu , w działaniu ...
więcej nie napiszę bo mi się adrenalina podnosi
tu-paj ile się tylko da na niecne czyny człowieka !
miłej niedzielki Tupajko -
mozna sie pokusic ,że to taki "wstep".... później mozna bezkarnie strzelać do ludzi, zabijać... no bo młody juz sie z krwia oswoił.....
OdpowiedzUsuństraszne to
nie znoszę myśliwych...to dla mnie wręcz sadyzm...
OdpowiedzUsuńNigdy nie zrozumiem, jak można odczuwać satysfakcję, ba - mieć frajdę, patrząc na pokot - pokotem leżące zabite zwierzęta z martwymi szeroko otwartymi oczami...
OdpowiedzUsuńNienawidzę myśliwych za to, że zabijają psy - wcale nie bezpańskie.
A jeśli populacja dzikich zwierząt wymaga zmniejszenia, to dlaczego nie mają prawa polować także zdziczałe psy - one przecież też muszą jeść! a kiedyś pewnie miały właściela... Psy na pewno nie zabijają silnych sztuk, tylko właśnie te najsłabsze, chore... wszak nie mają strzelb z lunetami.
A wszystko to w imię uświęconej tradycji, a jakże.
Człowiek to największy szkodnik świata.
Ściskam;)
Coś w tym jest. O ile cierpienie jest zawsze cierpieniem, to należy zapytać czy zwierz leśny cierpi inaczej zaszczuty przez psy - bezpańskie czy też spuszczone przez właścicieli na spacerze, a przez psy myśliwskie. Te ostatnie także zabijają, bo często dobijają zwierzynę (np. lisa, borsuka). Ciekawe też czy polowania na lisy, tak okrutne i powszechne w UK nie są podobne do polowań psich watah....?
UsuńA co mąż na to?
OdpowiedzUsuń