.

.

środa, 6 lutego 2013

Tupajowe przyjemności poranne.

Nie moi drodzy- to nie będzie post o kaweczce, "krosancie" czy innej tam babeczce z konfiturą z róży.

123rffoto.com
Wychodzi sobie, jak co dzień, Tupaja obarczona słodkim, zdaje się już 12 kg ciężarem starszego Absorbera, z klatki schodowej. Wcześniej pokonując 4 kondygnacje.
Torba Absorbera, z ciuszkami na zmianę, przewieszona na "krzyż", co by nie spadać i nie dodawać jej "wqrwu" tak zwanego, ale- jak to torba- musi- bo inaczej będzie nieszczęśliwa- jakoś tak sprytnie uderzyć, albo majtać się przy biodrze....


WRRRR!
Diabeł tasmański (interia.pl) - Chyba tak wyglądam, jak się wściekam...


Młody na lewym biodrze, ręka lewa już ma większy biceps niż prawa, skrzywienie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym pogłębia się, bo zamiast zmieniać rękę, to Tupaja uparcie Młode na lewym biodrze nosi...
Oczywiście poddusza tupajowe gardło torba druga. 
Torba prywatna. Z paszą do pracy, z kalendarzem książkowym, z innymi tam rzeczami, które- jako- bądź co bądź  kobiecie, którą czasem bywam (sic!), starymi paragonami, gazetą, którą mam poczytać, a nie czyta, bo czasu brak.....
Torba ta, ma także cechę złośliwą i dziwnie Tupai znaną, plątania się, bo jej cielsko przygrube, wyciąga pasek i torbiszcze to po prostu czyni wiele, by Tupaję w sposób bezinteresowny wpienić...

Do tego kurtka!
O- to to dopiero jest zaraza! 
Fikuśne zapinki na mankietach.. Odpinają się same z siebie. Częstotliwość z jaką to czynią jest dodatnio skorelowana ze stopniem wqrwienia Tupai i jej spóźnieniem.

Dalej- następuje kolejny etap utrudniania życia przez kurtkę....: pakowanie Młodego do fotelika samochodowego. 
Jako, że Fox ma wymontowane przednie siedzenie pasażera, ładuje się Tupaja na tylne, z Młodym i sadowi go na foteliku. Z reguły wije się przy tym Tupaja, bo musi  uważać na głowę, potem na plecy, następnie- żeby młodym za bardzo nie majtać....
Do tego czasu kurtka seksownie się podnosi do góry, obnażając odcinek krzyżowy tupajowych pleców, które nie zawsze okryte są podkoszulkiem czy sweterkiem jakimś.

Uff...Młody siedzi.

Zwykle wtedy Tupaja wysiada, parę razy "uffnie", bo się już zgrzała, zamyka drzwi i wsiada, jak na kierowcę przystało korzystając z  odpowiednich już drzwi.
Ale dziś nie było to mozliwe.
A to za sprawą jakiegoś kogoś, kto wcisnął swoje piękne nowe autko koło leciwego Foxa, uniemozliwiajac Tupai wejście od strony kierowcy.

Od porodu mojego minęło już niemal 9 ms. 
Jestem raczej z tych - jak to mawiają myśliwi- "sarenek". 
Znaczy powróciłam do swojego rozmiaru i masy ciała sprzed ciąży i konstytucja mojego ciała raczej sucha niż limfatyczna, że tak się wyrażę.
Jednak i ja mam swoje ograniczenia w wiciu się przy wchodzeniu przez drzwi samochodu....
Tu nie dałam rady więc cała drogę przed kierownicę pokonałam od strony pasażera. Trochę mi się nogi plątały, no bo...długie takie mam raczej, urwałam ze dwa brzydkie słowa (przez zęby, co by Nalot nie słyszał) i postanowiłam opuścić parking.

Ha, chciałoby się!
Nie mam składanych lusterek.
Nie wiem czy posiada je auto, które tak przytuliło sie do mojego.

...Najpierw powoli "jak żółw ociężale, ruszyła maszyna (...), ospale...". Wycofałam. Pomału. 
Z zegarmistrzowska precyzją, żeby tego wypasionego gniota nie zarysować, że nie wspomnę o Foxiuniu. Wyjechałam na osiedlową uliczkę i już wywijałam, żeby ruszyć przed siebie, kiedy to kolejny palant, dumnie nazywany człowiekiem, nie mogąc zaczekać ani chwili dłużej, niemal się wpierdzielił na mnie.
No kuźwa, nie może taki zbitek aminokwasów poczekać...??

Mam dziś dzień pod znakiem "pań lekkich obyczajów"- tylko, że więcej wiązanek w  myślach rzucam, bo Młody w aucie.

Z miłych akcentów rozpoczynających dzień to wyróżnienie od Pantery.
Dziękuję serdecznie!

Tak poza tym to powrót zimy.
Lubin zasypany.
Ciekawe ile śniegu w Paszowicach...?
Pewnie przynajmniej "po jajka garipowe". Nowa jednostka miary pokrywy śnieżnej :)


15 komentarzy:

  1. Nieźle jak na kobietę pracującą :-)))
    Że też kobiety zawsze muszą mieć pod górkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorących wqur .. samochodowych nie znam, ale trzykilometrowe marszobiegi do autobusu, na który MUSZĘ ZDĄŻYĆ, bo są tylko dwa na godzinę, z 4-letnią córką lecącą prawie nad ziemią, tzn. ciągniętą za rękę ... pamiętam do dziś!:)
    A czemu Ty Tupaju, nosisz kurtę na gołe ciało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bom gorąca! Mrrr! ;)
      A tak na poważnie...to czasem koszulka wylezie ze spodni czy sweterek się obsunie...
      Nie wpadłabym na to, żeby nie włożyć nic pod kurteczkę....
      .........................
      No chyba, że pod płaszcz :D
      pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Jak to dobrze, ze te akcje mam juz za soba. Do dzisiaj nie wiem, jak ja to wszystko ogarnelam z trojka dzieci. Teraz na pewno nie dalabym rady, tym bardziej podziwiam takie matki-bohaterki, jak Ty.
    Acha, gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ktora u Ciebie godzina na tym blogu???

      Usuń
    2. No właśnie nie wiem co to za czary....

      Usuń
    3. Już wiem...Miałam włączony czas ...pacyficzny :D :D

      Usuń
  4. Rety, jaki czarowny dzień... Też pamiętam takie z przeszłości, zwłaszcza ten pot ściekający po plechach ;-)
    To fakt, my babki mamy pod górkę. Ale i dane są nam rzeczy dla facetów nieosiagalne. A więc- jeszcze trochę, Tupajko, aby do wiosny, to Ci gołe plecy nie będą spod kurtki wyłazić ;-)
    Ściskam czule całą Waszą gromadkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hihi... no to nieźle...
    och... jak dobrze, że moje ' dzieciaczki ' już duże...
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm! 5 lat siedziałam z moim potomstwem w domu, pół życia oddałabym, żeby wyrwać się do ludzi, do pracy, a potem praca, budowa domu, świetlice dzieci, budzenie ich o niechrześcijańskiej porze, zdecydowanie to nie był dobry czas ... chroń plery, nerki, bo zastrzyki będziesz musiała brać; pozdrawiam dzielną Tupajową gromadę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też z trójką dzieci przerabiałam samochodowe wygibasy. Było to dawno, ale niektóre kontuzje i boleści wspominam do dziś. Nie mówiąc o butelkach, czy kubkach z dzióbkiem, które stawiałam na dachu upychając dziecko, a potem odruchowo siadałam za kierownicą bez rozglądania się ;-)
    Po latach wszystko wspomina się z uśmiechem.
    Życzę zdrowia, siły i dobrego humoru!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z mym pierworodnym mialam takie sceny dzien w dzien... biedaczek spedzal 11 godzin u niani, a potem w przedszkolu i na swietlicy... Co za czasy?! Z drugim udalo mi sie juz dostac dobry zlobek kolo domu no i przez trzy pierwsze lata (do 3cich urodzin) wyszarpalam 80 % etatu i krotszy dzien pracy coby zdazyc do tego zlobka go odebrac przed zamknieciem (!).
    JAk ja sobie z tym wszystkim dalam rade sama nie wiem.... Urosna dzieci to bedziesz pamietac glownie dobre momenty.
    A jesli ci ciezko to opisz nam wiecej takich "kwiatkow" i na pewno ci ulzy :)
    Pozdrawiam i caluje malucha
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  9. Tupajko, zatęsknisz nie raz do tych wqrwień, zatęsknisz. Choć siedzenie o zbrodniczej porze dnia przy kawce i rozmyślanie o tych, co muszą, a ja już nie, też piękne. Doczekasz, zobaczysz sama. Kurteczka niedługo Ci ubędzie, bo wiosna idzie, czego nam życzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Skąd ja to znam? A mam tylko jedno! - ale też był problem: wózek, dziecko, dwie torby zakupów, torba pieluch i na ente piętro: tylko jak? co zabrać, co zostawić, kiedyś ktoś mi buchnął siatkę pełną obiadu z dołu klatki, bo wszystkiego naraz się nie dało! Masakra! Dbaj o plecy, moje siadły po tym sporcie ekstremalnym;)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Najgorsze to bieganie po schodach! Gdy już wrócisz do siebie, będzie lżej ;) Ja też latałam z 2 małych brzdąców na 4 pięterko ;) było, minęło, ani się obejrzysz jak same będą zaginać ;)
    Dbaj o plecy, bo się skończy na zastrzykach a to masakra..

    OdpowiedzUsuń