.

.

sobota, 2 lutego 2013

Paczka od Anki i proza Tupai weekendowej.


Taki śliczny zestawik otrzymałam od Anki Wrocławianki z blogu Za Moimi Drzwiami z okazji przyznania nam nagrody za zdjęcie Iwanka i Rudej.
Jeszcze raz dzięki!

U mnie po staremu.
Znaczy tydzień w mieście, weekendy w Tupajowisku.
No i te jazdy, w piątkowe wieczory, szarpanina z fotelikiem Młodej, potem obserwacje zachowań stadnych polskich kierowców....

Po drodze mam 4 fotoradary. Żółciutkie i czynne.
Dodatkowo, wczoraj, Kamax jadący chwilę przede mną, ostrzegł mnie, że za Kochlicami stoją Mili Panowie z suszarką. 
Zawsze w tym miejscu jadę przepisowo, ale biorąc pod uwagę zmęczenie i lekkie stresy handlowca, jakim zostałam poddana w piątek właśnie, wolałam się pilnować i wzięłam sobie ostrzeżenie do serca.

Już w Karczewiskach jechał za mną kierowca, któremu przeszkadzała moja klamotna (70 km/h w terenie zabudowanym....) jazda. 
Właził mi niemal do bagażnika, czułam wręcz jego śmierdzący dech na karku, słyszałam niemal te pieszczotliwe wyrażenia jakimi mnie określał.
Męczył się ten ktoś, męczył, aż w końcu wyprzedził. Zapewne rzucił przez ramię jakieś miłe słowo widząc, że "baba jedzie". 
Wyprzedził... tuż przed przejściem dla pieszych.

Szybko.

Równie szybko jak Panowie z suszarką go ułapili.
Nie kryłam radości- tak dyktowała mi moja wrodzona złośliwość.

Mniej złosliwości miałam dla klientki, która podniosła mi ciśnienie, ale o tym sza!
Klient nasz pan, a już na pewno w branży grzewczej!
Zna się zawsze, oczytany; "Murator" to jego hobby, instalator jeszcze mądrzejszy, a jak nie- oczytany lub z własną inwencją. 
Z reguły winna "baba". 

Baby to w ogóle niemoty, niewiedzące, bez doświadczeń. 
Zwłaszcza jeśli pracują w branżach uznawanych za męskie. I choć ma taka baba inżynierskie wykształcenie, doświadczenie jakieś - nie ważne. 
Baba- to baba. 
I już.

Tak więc zabrałam się dziś za babskie zajęcia. 
Zupka się już uwarzyła- pomidorowa, a jakże, z przecieru z pomidorów od teściowej. Z czosnkiem. Obowiązkowo.
Jutro kurzęce nóżki upaprane obficie w majeranku i papryce, soli. 
Koniecznie na margarynie mlecznej. 

Jak zwykle szybko zleci czas.
Znów trzeba się będzie zapakować w tę jedną torbę...i w drogę.

Za oknem wiuwa, śniegu nie ma. Błoto podwórkowe przytulnie lepi się do butów. 
Kamax walczy z węglem. Tylko pół tony do wrzucenia. Tylko, bo takie ilości kupujemy. 
Tym razem o nas pamiętali. Ostatnio panom kartkę wywiało i już myśleliśmy, że grzać się będziemy ciepłem naszych ciał.

Czekam juz wiosny, mimo, że zimę lubię.
W roku ubiegłym, na trasie z Legnicy do Lubina, na wysokości Rzeszotar, pojawiła się woda. 
Takie małe pojezierze. Przyleciało ptactwo. Łabędzie. 
Nawet któryś zginął...Jechaliśmy wtedy, patrzymy, a tu chmura śniegu przed nami. Tyle, ze to nie był lokalny opad. 
Po prostu ktoś uderzył w łabędzia i jeszcze jego puch i pióra krążyły w powietrzu.....


8 komentarzy:

  1. nie zazdroszczę takiej jazdy, a zwłaszcza tych "wypasionych kierowców wypasionych aut"... i tez się ciesze że go złapali haha....
    a co do wiosny - ja też juz jej pragnę, zimy nie lubie....
    a łabędzia szkoda.... ech....

    OdpowiedzUsuń
  2. współczuję nawiedzonych kierowców...
    śliczny prezencior... ja + moje zwierzaki na swoja nagrodę jeszcze czekamy ...
    miłego wypoczynku

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytalam W krainie kota, fantastyczna ksiazka!
    Gratuluje i zycze przyjemnej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że tak błyskawicznie doszła.

    Baby są fajne! Nie daj się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i dobrze tak gościowi ;) Lepiej jechać ostrożnie niż się pozabijać. Myślę, że gdy go złapali i widział jak przejeżdżasz obok to uraczył Cię w myślach jeszcze bardziej soczystymi słowami ;)
    Narobiłaś mi ochoty na kurczaka :)
    Również oczekuję wiosny, niech wszystko zmieni się na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Współczuję tych podróży... Mnie przytrafiła się onegdaj taka sama historia: barana, który mnie wyprzedził, w najbliższej wiosce zgarnęły "miśki". I też miałam wredną satysfakcję ;-)
    A po tych babach toś pojechała... właśnie inżynier jestem ;-)
    Ściskam czule;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam- mgr inż. . Dla przyjaciół: "megi"- jak to mawiał A. Mleczko :)

      Usuń
  7. Jestem pełna podziwu tyle kilometrów musisz przemierzać, myśmy dojeżdżali na wieś 35 km i to było strasznie wyczerpujące. Takich idiotów kierowców jest niestety mnóstwo, naraża życie swoje i i innych i jest często później na miejscu i z mandatem. No i wszystkich po drodze wku...i ofkors.

    OdpowiedzUsuń