.

.

czwartek, 4 października 2012

Nadchodzi front...

Półroczny Garip w liściach przed domem




Nie, nie będę tu pisać o konflikcie syryjsko- tureckim.
A jedynie o ciężkobrzuchym niżu, który szykuje się do natarcia.

Pociągnął już za sobą trzy ofiary wśród ludzi.
Dwoje małoletnich i jednego dorosłego.
I dwa psy, i jednego kota.
Ano- śpią.

Mnie też zaczęły powieki opadać, ruchy kluchy mnie dopadły. 
Jednak jako dzielna matka Polka wykorzystałam ciszę i spokój i ruszyłam z nożem w kierunku cycków kuraka.
Ciach-ciach, podsmażenie, cebulka, pieprz sól; potem papryka i łup! sos chiński. 
Do tego oczywista kukurydza (przepadam, ale kurde...pewnie z GMO...), czosnek (przynajmniej 6 ząbków), potem już tymianek i zioła prowansalskie. 
Nie wiem jak się ten zestaw przypraw ma do Chin, ale mam to gdzieś. 
Nam smakuje i szlus.
Szybko, sprawnie.

Teraz kawa, przelotem po blogach, pożeram smaczniutką maminą szarlotkę- to tak na osłodę, bo za oknem coraz ciemniej i chłodniej.
W węglarce jeszcze trochę węgla jest, także ominie mnie wydłubywanie zeszłorocznych resztek z komórki. Zostały jeszcze wielkie- jak końskie łby- kawały. 
To chyba jak się bardzo wkurzę i porąbię, bo ni jak w stanie nierozdrobionym nie wcisnę ich do pieca. Nawet jakbym się bardzo wkurzyła.

Nastał październik. Powolne odliczanie do wiadomego.
Staram się nie myśleć- póki młode na chodzie- udaje się to w pełni. 
Kiedy usną- sięgam po czytadła; stare gazety, książki.
Książka, którą ostatnio czytam- po małym kawałku- "Rok w Poziomce" Katarzyny Michalak.
empik.com
Takie srutu-tutu, ale w temacie kupna domku na wsi. 
Domku wymarzonego i "takie tam". 
Książka mało wymagająca- tak jeśli chodzi o miejsce, jak i o czas czytania. 
Zaspokaja jednak choćby częściowo moje zapotrzebowanie na słowo pisane. 

Nie chcę czytać w kółko tego samego. Co prawda pozycji w domowej biblioteczce sporo, ale ...;)
Zarzekam się, a pewnie znów do łask wrócą klasycy rosyjscy.
Może coś Hessego.
A może poprawię sobie humor Durrelem? Swoją drogą, należałby mu się osobny post...
 


Tak przy okazji.
Inny front- Front 242...
Ech...stare dzieje...
Szaleństwa młodości :)




10 komentarzy:

  1. Ale Cię długo nie było, no i dobrze, że jesteś wreszcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. a u mnie słońce i ciepło,pogodnie z tym,że noc podobno ma być chłodna tak więc i mnie nie ominie palenie dzisiaj w piecu...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Proza życia :)
    Trzeba czekać, aż usną. :) Aaaa- i dziś dzień z szybkim obiadem, bez prania i konserwacji powierzchni płaskich wiec udało się wyszarpnąć chwilę :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja właśnie czytam "Siedlisko", ma być horror, ale na razie to hiperrealizm jak dla mnie, wcześniej Bernarda Cornwella "Złodziej z szafotu" i z czystym sumieniem mogę polecićkryminał w starym dobrym stylu, taki obyczajowy, mówią o nim, że pisze kryminały historyczne i tak chyba należałoby uznać, nie polecam natomiast drugiej części Marka Hoddera steampunkowe historie, pierwsza była świetna pomysłowa zaskakująca, a druga to odgrzewany kotlet, no i jak to po takim kotlecie pozostała niestrawność.

    OdpowiedzUsuń
  5. niż, powiadasz? strasznie u nas wieje.
    Post o Durrellu, pliss. Mój idol, ciekawam, jak ty go widzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba niebawem; tak niżowo i smutno, że chciałoby się na Korfu :)

      Usuń
  6. To ja w takim razie sobie wypożyczę to czytadło, skoro polecasz jako mało wymagające. Osobiście wolę lekkie ale nie tak bardzo ;)
    I na litość ... nie jedzcie tej kukurydzy ! (domniemam że była z puszki)
    Garip w liściach - fajne zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech...musiałabym zdobyć czyste nasiona i uprawiać w ogródku. Uwielbiamy kukurydzę w sosach....

      Usuń
  7. "nadchodzi front..."
    ... zbliża się, pocisk miłości zabija mnie... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też poproszę trochę niżu... książki czekają... ;)

    OdpowiedzUsuń