Potem, z każdą godziną, robi się bardziej ponuro.
Niebo spowijają ciężkie, puchate chmury, które straszą deszczem.
Dobrze im to wychodzi, bo zdejmuję pranie, zwijam psy z podwórka i rzucam okiem na znikające za ich woalem słonko...
Dają mi czas...
Popołudnie- jak wczoraj, przedwczoraj i dziś, mazgai się deszczem.
W domu armagedon. Kamax wiercił dziury w ścianach i rozciągał alu-pexa do c.o.
Przesuwanie mebli, rozgardiasz, bałagan i syf na podłodze...wrrr...
A jednak...-
ciepło się robi na samą myśl, że wizja następnej zimy już z ciepłem w więcej niż jednym pokoju się rysuje.
A póki co...
W takie deszczowe i ponure dni, dobrze robi mi jazz i klimaty z płyty Jopek "Bosa", na przykład i Możdżer z płyty "between us and the light"
Tak się deszcz ze łzami na policzkach całuje...
Czasem....
O tak - Bosa Jopek jest dobra i na pogodę i wręcz przeciwnie:-)))Ja jeszcze Magdę Navarette i jej Chili lubię. I trzymam kciuki za szybkie zakończenie zmagań instalacyjnych. Przeżyliśmy top w zeszłym roku. Ale warto było!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Asia
U nasz też pada ale za to trawnik się cieszy no i kosić trzeba będzie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia w remontach,
Tomek.
Ukołysany czterodniowym bez mała rytmem grilów, piw, wyjazdów do sklepu i innych - przyjemnych skądinąd - atrakcji długiego weekendu, pierwszego od dawna, kiedy mieliśmy Gości (i to w dużym naraz wyborze...) - padłem wczoraj zaraz po wieczornym karmieniu koni i podobno przespałem najstraszliwszą jak na razie burzę tego roku...
OdpowiedzUsuń"Zazdraszczam" ... już mi się marzy jakieś spotkanko towarzyskie. Grill, jakieś... karmi (na razie ;). Może coś na Nockę Świetojańską się uda....
OdpowiedzUsuń