yuki-angie.deviantart.com |
Wiele hałasu....w sumie nie o nic, ale...
Tyle o Świętach zawsze, a chwila, moment i po Świętach.
U niektórych czas mierzy się sekundami, u niektórych centymetrami, a u niektórych gramami; część z tych ostatnich łączy i jedno, i drugie.
Jeśli o mnie chodzi to się nie przejadłam. No może serniczek nieco mnie polubił....
Nie za wiele nowego u nas.
Wychodzenie z choróbska w toku.
Udało mi się z dziatwą dotrzeć do domu na święta.
Oczywiście, jak to u nas, znów coś się musiało wydarzyć, ano- Garip sforsował siatkę i Kamax, szykujący się już do wyjazdu po nas, musiał udać się na poszukiwania uciekiniera.
Znalazł go, sprowadził do domu, ale wnerw już niezły go dopadł, a na dodatek nasz kolejny autozłom stracił kabel jakiś tam i dzięki ...trzeciemu autu, mógł Kamax wyjechać z Paszowic w ogóle....
Wigilia minęła szybko, same święta też.
Teraz jestem w domu, bo kolejna zaraza dopadła moich rodziców i trzeba chronić młode, jałowe po antybiotykoterapii, przed kolejną chorobą.
Niedługo powrót do pracy...
Chyba, że u moich nadal choróbsko nie odpuści, to szykuje się kolejny urlop i zgrzytanie zębami szefa...
A za oknem- słońce, wieje, popaduje. Zero śniegu.
C.O. hula, aż za gorąco dziś, bo za oknem plus 11, a w jednym z pokoi brak głowic więc hajcuje się na maxa. Tak, że 23 stopnie co dla nas stanowi już stan przedagonalny....
Kolejne pół tony węgla przyjechało.
Kocioł pożera wszystko bardzo pazernie...W wyższych temperaturach sprawdza się i wystarcza samo drewno.
Z tą pogodą, tą przeplatanką deszczu i słońca zaraz przypomina mi się pewien wierszyk:
"Deszczyk pada, słońce świeci, Baba Jaga masło kleci".
I jego odpowiednik, nasz rodzinny, z czasów, kiedy to moi rodzice szukali domu na wsi, dla siebie i dla nas.
Pośród wielu wyjazdów, domów...chyba dziesiątków jakie obejrzeli w terenie podgórskim i górskim, była też Klecza.
Nie było mnie na tym wyjeździe, ale podobno wieś nieco okropna, mokra, zaniedbana, a dom też ...no cóż- dyplomatycznie powiem pozostawiający wiele do życzenia.
Na samo wspomnienie słowa: Klecza, moja mama mówiła: "Bleee", a razem z bratem moim sparafrazowaliśmy powyższy wierszyk:
"Deszczyk pada, słonko świeci, Baba Jaga mieszka w Kleczy"
Ostatnio jednak, kiedy ruszyłam wątek poszukiwań "domu dla N." (synonim domu, który nie istnieje), usłyszałam, że Klecza Kleczą- obrzydliwa, ale też tam woda w piwnicy stała, jak u mnie...
Więc, sami widzicie....Może Jaga się przeprowadziła....
Baba Jaga mieszka w Kleczy. Zawsze mi się w Kleczy podobało. Lubiliśmy tam chodzić pieszo z Wlenia. Pozdrawiam poświątecznie
OdpowiedzUsuńP.S. Tez się nie przejadłam, u nas jedzenia niewiele, same niejadki.
Święta to tylko mają dzieci, a dorosłym zbyt szybko mijają ...
OdpowiedzUsuńDobrze, że już minęły, bo chyba bym eksplodowała;)
OdpowiedzUsuńmnie też sie podoba Klecza, nawet oglądalismy tam dom.... ale wyszło inaczej....
OdpowiedzUsuńpogoda bez sniegu mnie akurat odpowiada..... tylko dzieciom pewnie nie...:))
NO dziewczynko chyba nie wierzysz w Babę-Jagę ;-))) HuhuUUUuuu ;-)))) (teraz miałaś się wystraszyć)
OdpowiedzUsuńŚwięta to dla mnie dziwny czas. Najpierw wyczekuję, eksytuję się jak dziecko, a potem... Mam dość.
W tym roku było inaczej i tak, jak lubimy; choroba to sprawiła ;-) Lenistwo, gry i telewizor, nawet "Dumę i uprzedzenie" obejrzałam ;-))
Zdrowia Wam życzę nieustająco, widać to deficyt ;-)
...normalnie chyba muszę tę Kleczę na własne oczy zobaczyć, bo jedni ochają, inni wprost przeciwnie ...
OdpowiedzUsuńU mnie w domu rodzinnym ta baba mieszkała na obrazku i straszyłam nią młodszą siostrę. Wierzyła, że gdy nie patrzy, a grzeszy, babsko zaczyna wychodzić z obrazu i kiwa paluchem Ależ to działało!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.