.

.

piątek, 12 października 2012

Literatura dla kucharek i o tym, że krową nie jestem.

Skończyłam "Rok w Poziomce" Michalakowej i niestety muszę stwierdzić, że nie każdy weterynarz ma dar pisania. Nawet dla gospodyń domowych. 
muzeumkarykatury.pl

Dyrdymały, przewidywany kisiel z siemieniem lnianym. Sruuu... przeleciało i żadnych refleksji.
Może poza jedną- w książeczkach niektórych, a tej także, domki wymarzone, a zaniedbane, pańcie kupują prawie bez oglądania z wewnątrz (a instalacje? a grzyb ewentualny? a co na ścianie? ubytki ? jak więźba? ściany nośne?), właściwie bez problemu dostają one  kasę z banku, bo- dzięki splotowi przedziwnych wypadków i osoby pewnego mężczyzny (którego oczywiście kochają skrycie i wielką, niespełnioną miłością), mają środków na tyle by kredyt dostać, dom zakupić i móc zapłacić robolom za robotę.
Okazuje się także, że wielka miłość oczywiście na nas gdzieś zawsze czeka, nawet jeśli zachodzimy w ciążę z typem, którego nie znałyśmy za długo, a potem okazuje się on  playboyem z napuchniętym portfelem, ale oczywiście pojawia się rycerz, który w międzyczasie także ma wypadek samochodowy, ale wszystko- jak należy- kończy się happy endem. 
Aż do wyrzygania. Mówiąc brzydko, acz dosadnie.

Czeka jaszcze parę książek- ostatnio pożyczyłam od mojego ojca "Sprawiedliwość owiec" Leonie Swann i pamiętając ją z radiowej Trójki, oczekuję miłych doznań. 
Jak będzie czas...To może poczytam.

Dziś dzień wstał w mroźnych skarpetkach. 
Zero na termometrze- ok. 5 m nad gruntem.
Pięknie wyglądały trawy i nasze chwastowisko na podwórku. A jeden z dmuchawców mniszkowych- biedny, zamknięty w mrozowej kuli, aż mu łeb na glebę opadł. Widziałam to wszystko przechadzając się z Garipem po podwórku, bo płot postawiony- siatkowy, ale bez podmurówki i nasz bandzior przełazi pod siatką. 
Przedwczoraj o mało mi sąsiadki nie pogryzł...Robi się niewesoło. Musimy zakupić po prostu osprzęt do linki i kotwy, co by przytwierdzić linkę metalową do budynków, żeby agent miał minimum ruchu, a my jaką taką pewność, że nie poleci za płot i kobiety nie zagryzie. 
Gdyby się tak stało- zapewne nie mielibyście już okazji czytać tego bloga, choć- w kiciu mają chyba internet?

Wykorzystałam dzień dzisiejszy na dłuższy spacer z młodzieżą, bo podobno jutro atak deszczu. 
Wskazany, bo tak sucho już dawno nie było. Wody w piwnicy brak....Niby dobrze, ale jak sobie człowiek pomyśli o suszy to już mniej miło. Zwłaszcza jeśli znów szykuje się mroźna, bezśnieżna zima. 

W piecu czerwony żar, pachnie krupnikiem, trochę domowo i fajnie się zrobiło. 

Popsułam się.

Kiedyś nie wyobrażałam sobie swoich dzieci (nigdy ich nie lubiłam), nie myślałam, że radość sprawi mi ugotowanie dobrej zupy czy gulaszu. Zakładałam, że kobiety zajmujące się domem i swoimi dziećmi coś tracą. 
Oczywiście- nawet przy najlepszych wiatrach- nie zamierzam porzucić swoich pasji i jednak wolałabym być choć częściowo niezależną finansowo. 

Krowa rasy białogrzbietej - nasza rodzima rasa krów mlecznych (www.krowy.net)

Nie jestem krową- zmieniam poglądy. 

Obecnie zmieniły mi się priorytety. I nie chodzi tylko o moje  aktualne kwoczenie. 
Nie powiem, fajnie byłoby spełniać się w pracy. Teraz jednak widzę, że chyba jedynym szczęśliwym wyjściem jest coś własnego, bo praca u kogoś zawsze nas w pewnym stopniu kastruje i zniewala. 
Znoszenie fochów szefa (szefowej), ścieranie się z zespołem ludzi. 
Do wyścigu szczurów się nie nadaję. 
Zresztą... Jak tu się ścigać z facetami czy dwudziestoletnimi "fokami" zdolnymi do....głębokich (haha!) poświęceń, mając wiek chrystusowy i dwójkę małoletnich!

Czekam na natchnienie; coś tam we łbie się rodzi.  
W bólach, jakby to mamut miał przyjść na świat.
Na razie jednak, w pełnym oczekiwaniu na zmiany....
 



8 komentarzy:

  1. sporo jest teraz wydawanych książek na czytanie których szkoda czasu ...niestety ...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytam właśnie wspaniałą książkę, ale nie zdradzę szczegółów,ale... jak skończę to u siebie zrobię specjalny wpis myślę o tym od dwóch dni odkąd ją czytam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. czytałam "Sprawiedliwość owiec" - bardzo fajna!
    "Kiedyś nie wyobrażałam sobie swoich dzieci (nigdy ich nie lubiłam)" - o, to i ja tak miałam:)! Nigdy nie lubiłam dzieci i też nie wyobrażam sobie siebie jako matki...do czasu :) Ale dwoje mi wystarczy:)
    "Teraz jednak widzę, że chyba jedynym szczęśliwym wyjściem jest coś własnego, bo praca u kogoś zawsze nas w pewnym stopniu kastruje i zniewala. " - święte słowa pani dobrodziejki!poczekam,aż progenitura (to młodsze) nieco urośnie i kto wie? kto wie?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Rok w Poziomce" czytałam, też uważam, że zmarnowałam czas. A za owe zmiany kciuki trzymam, niech okażą się korzystne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obie książki Leonie Swann przeczytałam z przyjemnością.
    Poglądy na wiele spraw się nam wszystkim zmieniają.
    Wiesz, czasem rzeczywiście "pańcie kupują" domki wymarzone bez oglądania wnętrza, instalacji, etc. Ja w ogóle nie byłam w środku, a nawet jakbym była, to bym na żadne instalacje uwagi nie zwracała.
    Ja sobie w młodości dziećmi nie zaprzątałam głowy. A potem szast-prast i zostałam matką dwójki. Teraz czasem mi żal, że czas tak pędzi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. "Sprawiedliwość owiec" warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Rok..." tak beznadziejny, że żenującym jest fakt wydania.
    Podzielam zdanie, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. kurna, jak ja bym chciał, żeby mnie ktoś wreszcie zatrudnił ! żeby płacił mi składki, a ja żebym miał miesiąc urlopu i po 17tej wszystko w dupie !!! (mówiąc brzydko, acz dosadnie :)
    jak ja bym chciał !!

    OdpowiedzUsuń