Zdjęcie historyczne. Około 2008/2009 r.. Jedna z wypraw w Chełmy. Łąka w Jakuszowej. Bardzo ją lubię...Nie przypuszczałam, że kiedyś będę miała do niej bliżej niż 50 km... |
Nie mam ostatnio weny do pisania.
Nic tak poruszającego się nie dzieje, oklapłam, znów mnie chyba trochę chandra porwała, owinęła swoje macki i mlaska mi do ucha.
Ze złych spraw to nasz Garip zachorował. Choroba z tych autoimmunologicznych, także - jego czeka dożywotnia kuracja kortyosteroidami, z całym przekleństwem ich skutków ubocznych; nas- smutek, że go to spotkało, że cierpi; nasuwają się pytania jak będzie znosił kurację, jak to będzie w ogóle...?
Z promyczków - prócz "dzieciów" naszych- nasze jaskółeczki dymówki wyprowadziły następny lęg w stajence. Dziś aż miło było patrzeć na stadko piętnastu jaskółek!
W otwarte drzwi jednego z pomieszczeń gospodarczych, obładowana w gąsienice, wleciała samica kopciuszka.
Też się cieszę, bo mimo hord kotów drobizna ptasia się rozmnaża z powodzeniem. Fakt, jeszcze najgorsze przed młodzieżą, ale- trzymam kciuki, a kotom dobrze ....życzę niech się za myszy biorą.
W naszym zarośniętym bzem i pokrzywami ogródku, hasają pomrowy, ale i pszczołę obrostkę widziałam, co mnie uradowało wiec mamy remis. Zapewne i inne gatunki są, a murarki też widuję.
W przyszłym roku już muszą domki dla pszczół zawisnąć, koniecznie...
Żniwa ku końcowi, posprzątanie zboża. Na polach fantastyczne baloty...
Jeszcze miesiąc, Młoda zacznie głowę lepiej trzymać to zapakuję do nosidełka, Młodego za rączkę, wózek do samochodu i pojedziemy wreszcie w plener.
Może do Siedmicy? Może do Muchowa?
Zobaczymy...
Każdy ma swoje smutki - i swoje radości... Twoje przynajmniej rosną w przewidywalnym tempie..!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu Garipa... czy to pewne z tą chorobą autoimmunologoczną?
OdpowiedzUsuńDobrze, że oprócz cieni, są i blaski w Twoim życiu, rzekłabym - całkiem ich sporo! ;-) Tego się trzymaj, wena wróci ;-)
Ściskam
Smutno, że Garip chory. A ta diagnoza to na pewno to?
OdpowiedzUsuńNie martw się weną. Wróci, bez dwóch zdań. Radości masz wiele wokół siebie. I to ciągle rosnącej. Serdecznie Cie pozdrawiam
P.S.
Ja moje dzieci nosiłam w nosidełkach od początku. Córcia to nawet nie miała w ogóle wózka.