Nie daję się prosić i zawsze kiedy taka pogoda (w cieniu 20, wiaterek muska kłaki, słoneczko mruży mi ślepia) i możliwość- to gdzieś ruszam. Tym razem z Absorberami.
Obraliśmy kierunek na Mściwojów.
Nie dotarłam tam w srogie upały więc teraz się poprawiłam.
Nieduża wieś nad rzeczką Wierzbiak (prawy dopływ Kaczawy), na której to w 1999 roku wykonano sobie akwenik, cokolwiek miły oku. Wygląda całkiem naturalnie; rozciąga się na obszarze 35 ha.
Położony u stóp Winnej Góry, na której to rzeczywiście dawniej winorośl uprawiano.
Woda, woda... |
Nie wiem, jakoś tak mam- mimo, że jestem w 100% ziemnym stworzeniem, że lubię się na wodę gapić i leżeć na pomostach :) |
Ptactwo nieliczne. Udało nam się zobaczyć "brzydkie kaczątko" i "jego mamę", do tego z osiem sztuk czapelek. Kiedy po raz drugi schodziliśmy z pomostu, uradowały mnie czajki, przelatujące nad naszymi głowami.
Okolice zbiornika, poza trzcinowiskami, wierzbą są głownie suchymi siedliskami. Niestety i tu zawędrowała nawłoć późna i nieładnie się panoszy. Trochę żółto od wrotyczu, przy ziemi jastrzębce kosmaczki i lnica, którą już niemal zapomniałam
Wspinamy się ścieżką piaszczysto-żwirową (obok z kostki granitowej) na wzniesienie, na którym postawiono 21 metrową wieżę widokową. My- ku rozpaczy Absorberki (foch aż do pomostu)- weszliśmy tylko na pierwsze 6 m. Schody- prawie pionowe- dziękuję! Nie sama z dwójką.
Absorberka in foch. |
Mignął mi jakiś szlaczkoń nawet, ale nie na długo, do tego parę ważek, ale dalej.
Za to ... brakujące ogniwa ewolucji, zaznaczyły swoją bytność kupą śmieci wkoło stanicy i pomostu. Tacki, widelce, butelki po wódce. Rzygać się chce. Fajne miejsce, ale oczywiście zawsze znajdzie się element, żeby wszystko spieprzyć. Także tego dnia, dwóch młodzianów wątpliwej aparycji, musiało swoje zakisłe w kombinezonach dupska wwieść na szczyt Winnej i pohałasować swoimi motorami. Wjazd zabroniony, ale kto by się tam przejmował. Szlaban objechali i już.
Samego Mściwojowa nie obeszliśmy, bo już było tarcie oczek i ziewanie.
Są ruiny renesansowego dworu - klik i pawilonu na wodzie - klik. Wszystko kiedyś piękne, dziś- jak widać- niestety...
10 km od Tupajowiska (dokładnie!) i trochę wody. Kto lubi moczyć kije, popływać kajaczkiem- można.
A ja się sama muszę wybrać tu latem na modraszki i inne tam :) |
Reminiscencje powycieczkowe- wieża made in Absorber |
Wycieczki w plener, to cos co uwielbiam. Teraz nawet nie będę musiała niestety nawet za bardzo się ruszac, żeby być w plenerze. Niedługo to już pewnie będę kulać sie po tych moich hektarach, jak tak dalej pójdzie :D
OdpowiedzUsuńHa, u mnie niestety mało wszystkiego, ale ciężko sie ruszyć. I tak z bólem, bo niezrobione grządki na jesień płakały za mną...:)
UsuńA co z nimi trzeba robić na jesień??? (Ja dopiero się uczę ;)
UsuńSkopać, kurzaka im dać i niech sobie poczywaja ;)
UsuńCo tam foch, przejdzie. Ile natomiast Absorbery naucza sie podczas takich wypadow - bezcenne!
OdpowiedzUsuńZarąbista wieża!
OdpowiedzUsuń