Może najpierw o oparach.
Spacerek mały.
Tylko godzina, a wrażeń moc, bo się kwiecie rzuciło na tarniny, które z daleka jakby dymią.
Do tego koncertu zapachów dołączają inne dzikie pestkowce.
Ptaki świergolą- skowronki się pojedynkują na głosy, przyleciały już słowiki, które słyszałam wczoraj kiedy wysiadałam z Absorberami z auta pod przedszkolem.
Tak. Wiejskie przedszkole ma też takie plusy :)
W ogóle dzień, w którym usłyszałam słowika był jakiś magiczny, bo potem- jadąc do Jawora widziałam boćka białego przy drodze, a jadąc po Absorbery czaplę purpurową.
Dziś tylko słychać było świergolce, a wkoło pachnąco, poranek chłodny - 3 stopnie tylko.
Psy szczęśliwe choć Garipowi zwiększyłam dawkę Encortonu, bo nos krwawi...
Rzepak szykuje się do kwitnienia |
A co z dziurą?
Ano tak; przebiliśmy się przez ścianę z aktualnej "suchej" (bez zlewu) kuchni do kuchni "mokrej".
Tak, żeby w czasie zimowym jeśli nie trzeba- a przy zrobieniu łazienki nie będzie potrzeby schodzenia na dół, nie musieć łazić na korytarz o temperaturze, mówiąc enigmatycznie- niskiej.
Ponieważ sucha ma być w przyszłości pokojem Absorberów, kuchnia miała być mała, a łazienka duża...
Ostatnio jednak doszło do rewolucji i zmieniłam zdanie.
Robimy dużą kuchnię i normalną łazienkę.
Jak się uda to może w tym sezonie wreszcie będę mogła wziąć prysznic w temperaturze przekraczającej 10 stopni Celsiusza bez włączania farelek nabijających i tak wysokie rachunki za prąd.
Co do przejścia w ścianie.
Tato mój wziął sprawy w swoje ręce.
Wyrżnął co trzeba i z wykorzystaniem starych drzwi z garderoby od Kamaxa.
Oczywiście, jak to w starym domu, prostych ścian, kątów nie znajdziesz. Rzeźbienie niezłe, ale Tato się nie poddaje! :)
Póki co tak to wygląda.
Jeszcze odrzwia, próg, ale pomału...;) |
Efekt finalny obfocę i zapodam.
Dziefczynki dostają już wiosennego świra.
Dziś prócz Olki, musiałam przygwoździć do ziemi jeszcze dwie.
Nie wiem czy pomału zmieniam się w koguta czy one takie już wytęsknione.
Póki co na razie nadal bez koguta.
Szukam, ale nici z chłopa.
Absorber z bułką. Na krótko (bułka) |
U nas rzepak juz calkiem zolty. A czapli purpurowej w zyciu nie widzialam, az musialam udac sie do wiki, zeby zobaczyc, jak wyglada. U nas tylko biale, siwe i jeszcze jakies, ale nie purpurowe. :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nadobną tylko raz w życiu.
UsuńPurpurowa podobno rzadka. Pewnie gdzieś zabłądziła ;)
Matko, Tupaja, co Ty robisz kurom???
OdpowiedzUsuńDziura w ścianie obiecująca.
Nie wiem...a może one jakie pogrzane?
UsuńJak to, co robi? Koguta zastepuje.
UsuńGender sie rozplenia... :))))))))))
Piękna wiosna u Ciebie. A czy kogu musi koniecznie być?
OdpowiedzUsuńKurom- niech mają chłopa ;)
UsuńKurczaczki by się zdały :)
Podziwiam Cię!! Powodzenia w dalszej pracy :)
OdpowiedzUsuńJa jak ja...Ale ci co mi pomagają ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńa widzisz widzisz. Wszystkie kobuty zjedli, jakaś seksmisja.
OdpowiedzUsuńPiękny to czas, z tymi tarninami, słowikami i zapachami.
Czaplę purpurrową?? chyba zapomniałam, że taka istnieje, a ze u nas, to nawet nie wiedziałam.
Jechałam i widzę czaplę, a jak z " wężem" na szyi i ciemna no to jaka- sobie myślę. Purpurowa.
UsuńNa koguta się zaczajam. :)
a jeszcze. Pewnie, że lepsza duża kuchnia, z jadalnią i stołem, i wersalką, jak to w wiejskich kuchniach:-) i mała, łatwa do nagrzania łazienka.
OdpowiedzUsuńKuchnia duuuża wiec wersalka jak najbardziej! :))))
Usuńo jeju, jeju! marzę o takiej kuchni! a mam niestety odwrotnie, dużą łazienkę i małą kuchnię z tycim stoliczkiem i kompletnym brakiem miejsca na wersalkę :((( ale od pewnego czasu kombinuję jak z salonu zrobić kuchnię mieszkalną :) - na co mi salon, i tak wiadomo, że wszyscy najchętniej siedzą w kuchni, łączni z gośćmi!
UsuńDrzewa kwieciem się obsypują,ptaki świergolą och jak pięknie.Szkoda że wcześniej nie wiedziałam o kogutku bo oddałam na wieś ponieważ terroryzował koguta silkę.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńWidzisz...a ja Braci Brunonowych musiałam oddać, bo nowych genów trzeba. Piotrusia zeżarło no i na razie nici. Ale, może niebawem ;)
UsuńJak ja uwielbiam kwitnące tarniny, te tysiące owadów na milionach kwiatów. Coś wspaniałego - niczym chmurki co na polach przysiadły.
OdpowiedzUsuńdziura wielce imponująca :)
OdpowiedzUsuńa temperatury zimą mamy widac podobne i bez farelki w łazience ani rusz ;)
a czemu tak trudno o koguta?
No i bardzo zacne przejście! My takiego typu kombinujemy do pokoju Młodego, żeby otwierane skrzydło miejsca nie zabierało. Duża kuchnia to marzenie - moja jest mega mikro :/
OdpowiedzUsuńJestem za dużą kuchnią:) Piękne, przesuwne drzwi:)
OdpowiedzUsuńNo i w ogóle tak ładnie tam u was...
Wyszukanie dobrego koguta to niebagatelny problem i czasem trwa dłuuugo! :)))
OdpowiedzUsuń