Dziś nie będę ględzić za wiele.
Zastanawia mnie czasem czy i ile dziedziczymy po rodzicach, przodkach pasji, predyspozycji, ciągot.
Weźmy na to takie szlajanie się.
Czy jest normalne pakowanie plecaka (małego) a do niego pudełek po filmach (zwanych kliszami - młode już nie wiedzą co to....), bo może coś się do złapania znajdzie (sześcionóg znaczy się), notes (bo może coś ciekawego do zasuszenia (raczej jaki chwast tudzież inne zielone), aparat foto- krótko Smiena, potem Praktica czy Zenith. Takie, gdzie trzeba było myśleć przed zrobieniem zdjęcia, a nie po...
Kanapka, jabłko, picie.
Groszek- mój Pies, wierny kompan.
Miałam te 11 -12 lat.
Szłam sobie w lasy, pola...
Zawsze to lubiłam.
Zostało.
Mam nadzieję, że mam silne geny...;)
W lasku za Siedlcami k. Ścinawy, ciekawy drzewostan (foto by Kamax) |
Gmeram w trawskach. Chełmy. (foto by Kamax) |
Chełmy...:) (foto by Kamax) |
-? - Chełmy (foto by Kamax) |
Czy juz to czułam- w wózku pchanym przez Mamę? |
Chyba Brat pokazuje mi jak się gra na trawie :) |
Z wózka - na rower |
Ach, ten starszy Brat :) |
Na pewno Karkonosze |
Z Bratem |
Ot, takie tam...;)
ty i brat to jak Absorbery, 100%
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie piękne, śpiąca królewna.
Też się tak lubie szlajać;-) kiedyś miałam lęki, że nie będę miała z kim. No i proszę- przybył TP na białym koniu i pojechaliśmy na Biebrzę, całe dnie w błocie i słońcu o chlebie i wodzie. Nie mogło być lepiej.
myślę, że coś w tym jest! jak patrzę na mego syna to niektóre "obrzędy" bo inaczej nie można nazwać tego wybierania się jak sójka za morze, po mnie, inne żywcem po ojcu swoim. Jak to głosi stare przysłowie: "Sroka nie urodzi sokoła" choć czasami się zdarzy... :)
OdpowiedzUsuńAle brat - przystojniak;)))
OdpowiedzUsuńTupaja się szlaja, bo lubi i niech się szlaja - z genami, czy bez.
OdpowiedzUsuńFajna z Ciebie laska, ale to nic odkrywczego:)
Etam. Wszystko stare foty :)))
UsuńFoty może tak, ale Ty nie:)
UsuńWtedy byłaś szkicem, a teraz. Się nie kryguj. Kobieta jak wino. Im starsza tym lepsza. :-)))
UsuńAgniecha, chyba z facetami pomyliłaś :))))
UsuńFaceci jak ocet. Im starsi, tym...(?)
UsuńOczywiście jest mnóstwo wyjątków. :-)
Brat przystojniak a Tupaja jak zgrabna! Ech:)
OdpowiedzUsuńŚwietny post!!
OdpowiedzUsuńNo i podobno w genach zawsze coś z przodków zostaje :)
fajne zdjęcia; przypomniały się moje dawne czasy...
OdpowiedzUsuńJAkie fajne mysli ogarniaja czlowieka ogladajac takie zdjecia! tyle w nich optymizmu, zycia jakie lubie. Sliczne zdjecia!
OdpowiedzUsuńTeż lubiłam sie szlajać od zawsze - kiedys ze starszym bratem, jak i Ty, potem z córką, teraz czasem z mężem a najczęściej z psem i kozami. Szlajanie to sama radosc i rolnośc zycia. Niech nam ta pasja i siła do tej pasjonującej czynnosci nigdy nie minie!:-))*
OdpowiedzUsuńMoże to instynkty zbierackie naszych małpich przodków się odzywają? Tak sie czasem sama śmieje:)
UsuńNiech nam nie mija!
Fajnie się tak szlajać, myślę, że jako dziewczynki miałybyśmy sporo wspólnych tematów - też się włóczyłam i włóczę nadal. Nie zbieram co prawda owadów i roślin (już) ale intensywnie fotografuję i szukam ciągle czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńFotografia czasem pozwala przystanąć w wędrówce, zobaczyć to co by umknęło, gdybyśmy szli tylko...
UsuńMuszę powrócić w parę miejsc dawno nieodwiedzanych, bo tęsknię już ;)
Tupajo - ty lasko! Co za śliczna dziewczyna z ciebie! A ta figura, ach!!!
OdpowiedzUsuńSzlajanie na trasie, w naturze, w przyrodzie, z aparatem - to akurat bardzo fajne dziedzictwo genowe - jeśli można tak powiedzieć. :)
Ech tam- to od szlajania sie :))))
UsuńA mój aparat ostatnio zastąpił komórczak, ale jak widać jako tako daje radę ;)
Piękne stare fotografie.Lubię to Twoje szlajanie się.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńGeny to potęga - zobaczysz, Absorbery za przykładem Mamuni tez bedą się szlajać po łakach:-)). Sentymentalnie sie robi człowiekowi od Twoich zdjęć:-))
OdpowiedzUsuńUsciski
Asia
Mam nadzieję Joasiu. Miło byłoby chadzać z młodymi w ciekawe miejsca. Nie byc zdaną tylko na psy ;)
UsuńTo prawda, geny przechodzą... a Wy z bratem i Absorbery to wyraźna kontynuacja genów ;)) Rozczulające są te czarno-białe zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubiłam się włóczyć, też mi zostało i też mam to po rodzicach. Od dziecka jeździłam z moimi rodzicami w góry i na spływy kajakowe, albo chociaż na weekend na wieś do podobnego siedliska, jak to w którym teraz mieszkam. Miałam wielkiego psa i rodzice pozwalali mi chodzić z nim na spacery po łąkach, a on mnie pilnował i zaganiał nosem do domu, kiedy odchodziłam za daleko. Mój starszy brat chyba jednak nigdy za tym nie przepadał, zawsze był bardziej domatorem, a szkoda... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńChudzina!!!
OdpowiedzUsuńSzlajanie się jest przyjemne, po polach oczywiście. Coś tam w genach zostaje, oby tylko, to, co dobre:)
Szlajanie, szwendanie, wędrowanie, włóczykijstwo - cudowne rzeczy!
OdpowiedzUsuńOd 3 do 15 roku życia wędrowałam z rodzicami po Tatrach, później zaczęły się włóczęgi konne.
Dobrze jest i samotnie wędrować i super z kimś, kto czuje podobnie. Nie daj boże z kimś znudzonym i poświęcającym się.
A z dziećmi to bardzo różnie bywa, bo genom nieraz ciężko się przebić przez spełnianie oczekiwań rówieśników. Mam nadzieję, że nasze dzieci nie będą musiały przebywać w środowisku, gdzie wędrowanie jest strasznym obciachem.
Pozdrowienia dla pięknej Tupaji!
Coś w tym jest :D Ja kiedyś niemalże w panikę wpadłam jak zaczęłam rozkminiać ile "mnie" jest w moich pasjach a ile genów, przodków :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam się szlajać :D Jak tato :D uwielbiam rysować :D Jak pradziadek.
Kocham psy i inne zwierzaczki jak dziadek. Wielbię jazdę rowerem - jak męska część mojej rodziny.
Wolę nie rozkminiać tego chyba jednak :D
Geny jak nic prędzej lub później wylezą z człowieka. U mnie zapałem ogrodniczym się to objawiło ;)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń