.

.

piątek, 8 lutego 2013

O kocie i ptakach (i nie tylko)- kontrowersyjnie.

Od niedawna czytam bardzo ciekawy blog Naturalnie.
Autor pisze ciekawie, zwięźle i trafia, co tu wiele gadać, w moje zapotrzebowanie na wiedzę.
Dziś rzucił mi się w oczy artykuł o kotach...
Być może rozpętam  tym postem burzę...Być może.
Jest to jednak problem z tych, które są ważne, ale śmiem twierdzić, w warunkach polskich nie do rozwiązania. Całkiem możliwe, że nie do rozwiązania w ogóle...

Powiem tak- temat trudny.
Zapewne miłośnikom kotów sie naraża, aczkolwiek...jeśli ktoś nie kocha wybiórczo, posiada empatię i rozum- zgodzi się z nim.
Zgoda oczywiście nie musi iść w parze z realizacją jego postulatów.

Ale- do rzeczy:
Post brzmi :
"Czy warto adoptować koty?". (link macie TUTAJ ).

Żeby nie było- lubię koty. 
Może nie tak jak psy, ale jeśli chodzi o wrażliwość na krzywdę zwierząt- nie rozróżniam.
Dlatego właśnie- cierpiący czy zabity ptak czy jaszczurka jest dla mnie równoważny z cierpiącym kotem czy psem.

Postulaty autora, co by koty sterylizować i zamykać w schroniskach....Cóż.
Co do pierwszego- jestem w 100% za. 
Zamykanie w schronie- jest dyskusyjne. Sami wiemy, jak na koty czy psy wpływa pobyt w tego typu miejscach, nawet jeśli prowadzone są wzorowo i przez ludzi z wiedzą i sercem.

Czemu koty są złe?
Ano- głównie dlatego, że są tak dobrymi łowcami. Sami wiecie, jak sprawne są te zwierzęta. I jak często jako właściciele- otrzymujecie od swoich podopiecznych upolowaną zdobycz.
Pal licho (dla ogółu gatunków dzikich) jeśli jest to nornica czy mysz polna, pal licho, gdy jest to szczur czy mysz domowa (choć dla nich to nie pal licho, tylko także cierpienie i śmierć).
Gorzej, jeśli  jest to ptak. Często rzadkiego gatunku. Czasem jaszczurka, ryjówka, nietoperz!

Powiem tak- nic mnie tak nie wpienia, jak widok zabitego przez kota ptaka czy powyższych dzikich i rzadkich, a jakże pożytecznych zwierząt.
Kiedy mieliśmy (a mamy co rok) lęg jaskółek dymówek, powiem szczerze, że z obawą patrzyłam codziennie na próg domu czy aby nasze kocice nie zabiły któregoś z ptaków.
Nieżyjąca już Asani, zasadzała się na nie przy oknie, żeby złapać któregoś z rodziców w locie!

Nie szczędziłam jej reprymend i raz nawet poczęstowałam ją ścierą.
Nie żałuję.
Jaskółki odchowały dwa lęgi.
Co z tego jak poprzedniej wiosny i lata, wśród ofiar łowów kotów było kilkanaście ryjówek, ropuszka, nietoperz.

Niewielu wie, że koty krzyżują się z naszym rodzimym dzikim kotem - żbikiem, co powoduje tworzenie niepłodnego potomstwa, a tym samym  przyczynia się do degradacji już i tak stojącego na krawędzi wymarcia gatunku.(posiada status EN - gatunki bardzo wysokiego ryzyka, silnie zagrożone).

Oto żbik (nie kapitan, co prawda...;)

http://dorota.ptaszkowska51.pinger.pl





http://dorota.ptaszkowska51.pinger.pl
 Przy okazji- ciekawy artykuł o panu doktorze Andrzeju Krzywińskim, właściciel prywatnego ZOO - safari w Kadzidłowie na Mazurach, który opierając się na metodzie „Born to be free", przywraca naturze gatunki bardzo trudne do reintrodukcji, m.in. żbiki właśnie.( http://www.kociesprawy.pl/magazyn/czytelnia_artykuly_w_kocich_sprawach/rasy/godzina_wsrod_zbikow2/przeczytaj_caly_artykul/)


Jak mówię, temat trudny, bo z instynktem trudno walczyć.

Autor postu "Czy warto adoptować koty?" postuluje także zamykanie kotów w domach.
Jak pogodzić ich potrzeby z potrzebami i bezpieczeństwem dzikich zwierząt?

Ano- ponoć można. 
Istnieją dzwoneczki, które można kotom wiązać przy obróżkach. Tu jednak jest "mały" kłopot. 
Wiele kotów przez obróżki już się powiesiło na gałęziach czy utknęło w szparach ogrodzeń...

Można zabezpieczać drzewa, o których wiemy, że legną się na nich ptaki, poprzez tworzenie zasieków z gałęzi uniemożliwiających kotom włażenie na te drzewa i tępienie ptaków. 
Na przykład w ten sposób:

ekoprzewodnik.pl
Zabezpieczmy także karmniki!
Nic mnie tak nie wpienia jak widok karmnika dostępnego dla kota.
Dokarmiamy ptaki czy koty???

Aby zniechęcić koty do przebywania w miejscu, gdzie bytują i zakładają gniazda  ptaki można pokusić się o instalację odstraszaczy feromonowych lub dźwiękowych. Nie wiem jaka jest ich skuteczność, bo nie próbowałam (jeszcze).

Psy nasze tolerują swoje koty, a gonią resztę. To też jest element wspomagający, nie do przecenienia.
Wiem jedno- w okolicy miałabym więcej ptaków, gdyby nie...sąsiedzi, którym - mam wrażenie co pół roku przybywa przynajmniej jeden kot.
Wierzcie mi- cudem było, że lęg wyprowadziły pleszki.
Chyba tylko dzięki ich zdolnościom, rozwadze i doświadczeniu....
Za to rudzikowi nie udało się uciec kotom...

Wędrówki kotów z okolicy, do naszych ogrodów, mogą powstrzymać gęste nasadzenia z kolczastych krzewów. Stanowić będą dla nich barierę, a dodatkowo wzbogacą ogród w miejsce do gniazdowania ptaków.

Wśród metod, które można stosować w przypadku, kiedy na kotach nam zależy, ale nie chcemy stracić ptaków, może być także przynajmniej okresowe przetrzymanie ich- na czas ptasich legów- (kwiecień- sierpień) w domu. 

Wiem, wiem!
Jak tu koty wychodzące do tego przekonać?
Sama musiałabym to zrobić.
Dam znać, jak wyjdą pertraktacje....

Może macie jakieś inne pomysły?
Jak żyć z kotami przy domu i  jednocześnie cieszyć śpiewem i obserwacją ptaków?



39 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą. Mnie też jest żal, zwłaszcza ptaków. Bo ptakami się interesuję, dokarmiam i fotografuję. Moje dwa koty są niewychodzące, mieszkają tylko w domu. Coś za coś. Nie wyglądają na nieszczęśliwe. Czasem przeprowadzają "polowania" zza szyby i są to wtedy łowy bezkrwawe. Ale... ja mieszkam co prawda w domku z ogrodem, ale jednak w samym centrum dużego miasta. Nie wiem, co by było, gdybym mieszkała na wsi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa o blogu Naturalnie :)
    Post o kotach pisałem już jakiś czas temu, ale temat powraca wciąż nie tylko na strony takie jak ta, ale również poważnych opracowań naukowych takich jak niedawne Nature Communications. Problem w tym, że przedstawiana, tak jak powyżej, argumentacja nie trafia do ludzi, dla których jedyny lub prawie jedyny kontakt z przyrodą, to kociak lub psiak.
    Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Obawiam się jednak, że Polska, jako kraj na dorobku, zaprzepaści szansę na zrównoważony rozwój społeczny i wyrośnie kolejne pokolenie, które będzie walczyć z przyrodą w myśl "postępu cywilizacyjnego".
    Serdecznie pozdrawiam!
    Z poważaniem
    Mariusz Kędzierski

    OdpowiedzUsuń
  3. I mój buras poluje, co zobaczę, to odbiorę, a ile nie zobaczę; przygarnęłam, bo go ktoś wyrzucił, a on kosy już wyjadł z gniazda, jaszczurkę przyniósł; czasami żałuję, zwłaszcza wtedy, kiedy wiszą mu pióra z pyska, i nie wiem, czy zdecyduję się na kota, kiedy ten odejdzie; zawieszałam mu dzwoneczki, takie samorozpinające się obróżki, i co? 2 dni góra i po obróżce, wycwanił się potem i jakoś je zdzierał, chyba, że ktoś wymyśli "coś" chroniącego ptaki przed kotem; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. też jestem całkowicie za sterylizacją kociaków...

    mi tez jest szkoda ptaków nawet bardzo ... bo to one padają ofiarą kotów ale ... matka natura to matka natura ... takie prawa obowiązują w przyrodzie i nie nam ludziom je osądzać ...
    koniecznie trzeba sterylizować koty ... myślę, że i psy również - osobiście nie mogę patrzeć na wszystkie bezdomne zwierzaki ...
    mam też żal to pseudo hodowców - nie raz słyszałam o rozrodzie a potem < jak nie sprzeda > o wywaleniu zwierzaka ...
    czasami też zastanawiam się jak to jest ... wiele razy słyszałam o tzw. miłośnikach zwierząt i ptaków jednak Ci wielcy miłośnicy byli przeciwni kotom ... z tego wniosek nie są miłośnikami zwierząt ...!

    swoje koty bacznie obserwuję od 3 lat ... książkę mogłabym napisać ... sterylizowane również polują bo... taką mają naturę tylko, że nie zjadają ... czy można mieć do nich pretensję ... na pewno NIE !!!!
    jeszcze raz piszę... takie są prawa natury i nie nam je osądzać



    OdpowiedzUsuń
  5. nie znam dobrego pomysłu, bo kot to kot...drapieżnik i tyle.....
    za sterylizacja też jestem bo koty rozmnażaja sie dwa razy w roku jak nasza i za każdym razem miała po 6 kociaków.....
    no i myslę że jednak w przyrodzie zawsze panuje prawo buszu, ktoś kogoś łowi, zjada.... czu to ryby czy koty, czy ptaki.....więc może nie ingerować zbytnio ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbować ingerować trzeba; to kot jest elementem obcym w środowisku przyrodniczym, a nie ptak czy jaszczurka....Tylko jak tu mądrze sobie z tym poradzić...nie eksterminując kotów, a chronić dzikie zwierzęta...

      Usuń
  6. Niestety to jest wada kotów...
    Kiedyś w B. chroniliśmy gniazdo jaskółek przed naszymi własnymi kotami...

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem tak - kot jest drapieżnikiem i ma instynkt łowiecki. Ale można temu zaradzić. Moje koty - a wychowałam ich - nie bez kozery powiem - dobrze ponad setkę ( wszystko znajdy, które zostały wyadoptowane do nowych domów, oprócz tych, które u mnie zostały )Otóż moje koty wychowywały się z papuzkami. Papużki latały wolno. Jadły z kotami ze wspólnych misek ( kradły bezczelnie ), przysiadały na kocich łepkach. W efekcie koty uznały, że na to co lata się nie poluje. Oprócz Bęcka, ale on w ogóle jest kotem z przerostem osobowości. Bęcek więc na sezon dostaje dzwoneczek. A gniazdo grzywacza niefortunnie załozone na dość niskiej gałęzi zabezpieczyliśmy owijając pień...blachą nierdzewną. Da się. A artykuły takie jak wspomniany przez Ciebie mogą zrobić więcej szkody niż pożytku. Statystycznie najczęściej ofiarą kotów na wsiach padają myszy polne i norniki - jest ich najwięcej. Fakt - czasem trafi się ryjówka, czy żaba, ale żaby zazwyczaj tylko na wstępnym etapie nauki polowań - są niesmaczne:-))). A teksty tego typu jak wspomniany przez Ciebie to woda na młyn dla pseudomiłosników zwierząt. Zazwyczaj tych samych "przyrodników", którzy widząc ranne, czy chore dzikie zwierzę nie ingerują bo to...natura. Znam takich. Generalnie temat ten działa na mnie jak płachta na byka i mogłabym długo i nieprzyjaźnie. Albowiem kocham koty. Lubię i cenię wszystkie zwierzęta, żadnego nie zostawię bez pomocy, jeśli jej potrzebuje. Ale koty kocham miłością bezgraniczną.
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  8. W Niemczech od kwietnia do konca lipca jest absolutny obowiazek smyczy dla psow, wlasnie ze wzgledu na gniazdujace ptaki albo male zwierzeta, np. dzikie kroliki. Ludzie sobie jednak lekcewaza te zakazy, bo pies tez czlowiek i musi sie wybiegac. Niedawno cywilnie ubrany pracownik wydzialu porzadkowego (Ordnungsamt) dowalil znajomej grzywne w wysokosci 200€ za niemanie smyczy.
    Koty sa w wiekszosci kastrowane i sterylizowane, a mimo to jest ich sporo w schronisku. Nie tyle jednak co w Polsce. Nie ma natomiast dziko wloczacych sie kotow.
    Moja wysterylizowana Maciejka moze na ptaszki popatrzec przez okno, bo nie wychodzi na dwor. Teraz mam karmnik i kulki w siateczkach powywieszane na drzewie obok balkonu, wiec Maciejka ma swoja telewizje do ogladania. Cwierka przy tym sama jak ptaszek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem tak: nasz owies, wysypany z wiaderek lub wysrany przez konie, karmi tyle ptaków i gryzoni, że jeśli nawet Krystyna raz na kilka tygodni upoluje drozda, czyżyka czy sikorkę - to ogólny bilans i tak wychodzi na plus: ptasiorów jest coraz więcej.

    Zajączka czy łasicy też jej nie bronię, skoro sama złapie.

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas problemem nie są koty, bo jest ich we wsi naprawdę niewiele (kocury są sterylizowane), ale stada srok, niszczące gniazda innym ptakom. Choć ptaków jest u nas mnóstwo, niektórych przyprawiają o ból głowy ich trele. Ptaszyska są wszędzie. Z tego widać koty im nie przeszkadzają, bo gniazda budują w zasięgu kocim i nic. Wydaje mi się, że człowiek jednak za dużo sobie wyobraża i przecenia swoja rolę, jako tego, który zawsze wie lepiej. Chce wszystko i wszystkich kontrolować. Poza tym, podobnie jak Jacek Kobus, karmimy tyle ptasich istot, że nie mam jakoś wyrzutów sumienia, jeśliby jakaś sikora padła łupem kota. Pozdrawiam

    P.S.
    Nie jestem jakąś wielką miłośniczką kotów. Po prostu lubię zwierzęta i cenię aurea mediocritas we wszystkim

    Owca

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyłączam się do anonimowego. Przez dwa lata gniazdowała na naszym tarasie makolągwa. Odchowane młode jednak padały zawsze ofiarą kuny, lub tchórza (mieszkam 2 metry od lasu), które w pewnym momencie czyściły gniazdko do czysta, a nie naszych czterech kotów, z których tylko jeden interesuje się ptakami, ale jest już za ciężki, aby za nimi biegać, więc zadowala się patrzeniem. Lub przypadkowym sukcesem.
    Jednak gwoli sprawiedliwości nie powiesiłam żadnego karmnika na tarasie w miejscach, gdzie kot mógłby go sięgnąć, aby nie narażać niepotrzebnie ptaków. Zawieszam im tylko słoninę na tyle wysoko pod dachem, że żaden kot tam nie wtargnie.
    Co do polowań na ptaki, hm, gorsze od kocurów są kotki, zwłaszcza wychowujące potomstwo, im wszystko jedno co złapią, aby złapać. Kotka przeczyściła mi na początku obejście z ropuszej rodziny, ale co roku widzę jedną czy dwie, żyjące, zimujące w piwnicy, więc nie wygubiła wszystkich i odradzają się, są tylko ostrożniejsze.
    Myszy? Szczury? Super sprawa, po to trzyma się koty, gdy ma się oborę, kurnik i spichlerz pełen ziarna!
    Jeszcze anegdota: wychowywałam kiedyś kotka-jedynaka, który czuł się widocznie samotny. Na wiosnę, kiedy wylęgły się z jaj kurczęta popadł w zachwyt, rozpoznał w nich dzieci i całymi godzinami śledził je krok w krok na podwórzu, wysiadując najbliżej jak się dało. Kwoka z początku go odstraszała, ale w końcu uznała, że nie jest niebezpieczny i pozwoliła mu na to. Teraz kocur już jest dorosły, ale kury są dla niego czymś bardzo ciekawym nadal i często latem przesiaduje w kurniku (łapiąc tam myszy). I wcale ich nie strasząc, przyzwyczaiły się do niego.
    Zatem: bez paniki! Choć czasem szkoda, gdy łupem drapieżnika pada jakiś rzadki okaz. Ale równie dobrze mógł paść łupem jastrzębia, wrony, czy innego dzikiego leśnego zwierza, choćby żbika. Prawo natury, trudne, ale prawdziwe. Największym winowajcą, że natura już nie nadąża rodzić i odradzać się w gatunkach, jest człowiek, a nie kot, czy pies.
    Pozdrawiam, ES

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmmm... moje koty nie polują na ptaki. Zimą, kiedy zlatuja się do karmników (a zawieszone są dość nisko, żeby było mi wygodnie dosypywać karmę), koty siedzą na zapiecku ;-) A nawet jak wychodzą, jakoś na ptaki nie zwracają uwagi. Obce koty zaś omijają nasze podwórko ze względu na psy (pomysł z żywopłotem tez mi się podoba!).
    Owszem, przynoszą mi łupy w postaci nornic czy krecików, ale taka jest natura... a nie obawiam się o zachwianie równowagi w ekosystemie, mając na uwadze tempo rozmnażania się gryzoni ;-)
    Natomiast co do sterylizacji całkowicie się z Tobą zgadzam. Wszystkie moje zwierzęta są po sterylce, bo nie chcę stanąć przed koniecznością szukania "dobrych domów" i stresem, że jednak nie okażą się wystarczająco dobre...
    A jak ingerować, aby nie dyskryminować przy tym kotów? - doprawdy nie wiem... Jestem dziwnie przekonana, że to człowiek jest najbardziej obcym elementem w środowisku przyrodniczym i swoją ingerencją (i arogancją) przynosi najwięcej szkody. Umiar i rozsądek wydaje mi się więc najbardziej wskazany.
    Ściskam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma jak samozadowolenie...
      tyle że akurat kret nie jest gryzoniem i podlega częściowej ochronie... ale co tam niech sobie kotek ulży...

      poza tym w jaki sposób odróżnisz nornicę od ryjówki (która jest objęta CAŁKOWITĄ ochrona?)

      Usuń
    2. Ja nie poluję ani na nornice, ani na ryjówki, więc tak jakby ta wiedza nie jest mi potrzebna. Skąd zaś wyniosłaś przeświadczenie o moim zadowoleniu, doprawdy nie wiem.

      Usuń
    3. "Owszem, przynoszą mi łupy w postaci nornic czy krecików, ale taka jest natura..." - cóż to innego jak nie samozadowolenie?

      Ty nie polujesz, więc skąd wiesz czy twoje koty nie zabijają przypadkiem zwierząt chronionych? Nie wiesz...

      Usuń
  13. Moim zdaniem ważne jest aby człowiek za bardzo nie starał się uczłowieczać kotów ani innych zwierząt bo to zawsze wychodzi w ogólnym bilansie jako krzywda.
    To jest przykre, że jedne zwierzęta zabijają drugie ale tak świat jest urządzony. Nasz kot kilkukrotnie w roku złapie jakiegoś ptaka na strychu, na dwór naszego Kacerza nie wypuszczamy.Większość z odławianych ptaków ratujemy i wypuszczamy.
    Moim zdaniem zamiast "cywilizować koty" ludzie powinni zadbać o dokarmianie ptaków. Powinno się też organizować odpowiednie miejsca do lęgu - z tego co obserwuję doskonale sprawdzają się nieużytki i opuszczone działki. W okolicy naszego domu jest kilka takich nieużytków które porastają, bujną, dziką i nieukształtowaną roślinnością. To jest raj dla ptaków i kotów zarazem. Co prawda jedne zabijają drugie ale w ogólnym bilansie to ptaki wygrywają ponieważ mają enklawę do życia.
    Wszelkie porządkowanie przyrody przez człowieka to zbrodnia. Często jestem na zachodzie, głównie w Niemczech - a przecież oni tak dbają o środowisko. Mam tylko jedno spostrzeżenie z tych moich wyjazdów - niech ktoś jadąc autostradą przez Niemcy spróbuje wypatrzeć sarnę lub lisa.

    Pozdrawiam, Tomek.

    OdpowiedzUsuń
  14. No tak temat trudny i niewdzięczny i powiem tak i tak delikatnie opisany ;)
    Kociarze kochają swoje koty i wybaczają im ekscesy a przyroda już ma większy problem. Mnie potwornie wkurzają wałęsające się koty, mam chyba wycieczki z całej wsi...
    Najgorzej jest w okresie lęgowym kiedy nielotne jeszcze pisklęta różnych gatunków biegają po ziemi...
    I niech nikt nie wykręca się instynktem...one po prostu demolują środowisko, nie jest to równa i odwieczna walka. Równość by była jakby te wszystkie zwierzaki miałby od Was równie mocne wsparcie (ciepło, leki, karma)dokarmianie ptaków to kropla w morzu....

    A z drugiej strony muszę przyznać rację osobom z powyższych komentarzy niestety u mnie większe zniszczenia czyni kuna i sroki z sójkami te zwierzaki niczemu nie przepuszczą ;(
    Co najgorsze zawsze mając jakiekolwiek zwierze powinniśmy mieć świadomość że wpływa ono na otoczenie. Ja mam psy, pilnuje ich jak oka w głowie, nie mają "takiej wolności" by pogonić biegające po moim terenie sarny czy dziki. A psy też potrafią strasznie kłusować i temu też mówię stanowcze NIE

    OdpowiedzUsuń
  15. Zabranianie chowania kotów to głupota, ale bezsprzecznie konieczne jest uświadamianie kotolubnym, że są za nie odpowiedzialni, a co za tym idzie muszą ograniczać szkody prze nie czynione. Łatwe to nie jest, ale może małymi kroczkami.
    U nas szkody w ptactwie czynią łasicowate i sroki.
    Nic tak nie odstresowuje jak mruczący kot na kolanach i merdający pies u nóg.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Śliski temat. Wolę psy i ptaki. Tyle.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam ten wpis o kotach i z całej tej dyskusji wyłoniło się dla mnie tylko jakieś potworne okrucieństwo - koty mordują ptaki i gryzonie, to my ludzie powinniśmy mordować koty? Przecież, to jakiś chory łańcuszek okrucieństwa...
    U mnie na podwórzu jest karmnik dla ptaków, wysypuję karmę moich kanarków, tam gdzie przylatują sikorki, które nie znają karmnika, ostatnie pomieszczenie jest zamknięte z ziarnem bo tam myszy są, i na sam koniec sześć kotów mam. Może zamiast bawić się w Pana Boga i decydować na jeszcze większa skalę o życiu i śmierci nauczylibyśmy się bardziej szanować życie jako takie, bez względu na nasze upodobanie do poszczególnych gatunków.

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie na podwórzu wygląda to zgoła odmiennie.
    Koty futrowane przez sąsiadki wylegują na słońcu a 20-30cm od nich gołębie i inne takie takie dziobią ziarka wysypane przez wspomniane wcześniej sąsiadki.
    Koty leniwie przechodzą między tymi ptakami jakby ich nie zauważały.
    Taka sytuacja...
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Koty są jak myśliwi - zabijają dla przyjemności, nie z głodu.

    A Konik Polski powinna popracować nad rozumieniem tekstu, bo póki co czyta samymi emocjami a nie rozumem więc dostrzega to czego NIGDY (nawoływanie do fizycznej eksterminacji kotów) nie powiedziano!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @makroman
      Odnosiłam się do pierwotnego tekstu i jego komentarzy, co zaznaczyłam, poza tym mówić o zabawie w kontekście zwierząt, zwłaszcza rozumianej jak nasza ludzka zabawa jest skrajnym nieporozumieniem, w świecie zwierząt nic nie dzieje się zbędnie tylko nasz ludzki ułomny umysł często tego nie jest w stanie dostrzec - gdy małe kotki rozkosznie się bawią, to tak naprawdę ćwiczą walkę przyszłą i uczą się polować właśnie.

      na marginesie warto chyba dodać że sztuka dyskursu upatruje w argumentacji ad personam co najwyżej sofizmatu, który sam w sobie jest dowodem merytorycznej niemocy adwersarza ...stąd uwagi o moich kompetencjach w zakresie interpretacji tekstu pominę milczeniem ...

      na koniec proszę o wskazanie tekstów źródłowych - naukowych rzecz jasna - na których oparte są tezy wyjściowe

      Usuń
    2. Koniku - odnosiłaś się do tekstu z bloga "Naturalnie", tekst ten zarówno jak i jego komentarze są mi doskonale znane i tam nie ma NIC na temat "koty mordują ptaki i gryzonie, to my ludzie powinniśmy mordować koty? Przecież, to jakiś chory łańcuszek okrucieństwa... " - który insynuujesz, zatem moje wycieczki w kierunku twoich kłopotów z interpretacją (nadinterpretacją) tekstu nie są argumentem ad personam.

      "mówić o zabawie w kontekście zwierząt, zwłaszcza rozumianej jak nasza ludzka zabawa jest skrajnym nieporozumieniem, w świecie zwierząt nic nie dzieje się zbędnie tylko nasz ludzki ułomny umysł często tego nie jest w stanie dostrzec" - to truizmy, bez związku z tematem.

      Koty są poważnymi szkodnikami wszystkich biotopów przylegających do siedzib ludzkich, to człowiek odpowiada za puszczanie ich samopas i za szkody które powodują.

      Teksty źródłowe naukowe - banalny chwyt erystyczny - wskaz mi proszę źródła naukowe z których wynika że koty szkodnikami nie są...

      Usuń
  20. Jeśli chcemy dyskutować to precyzyjnie, polecam zapoznanie się ze słowem - szkodnik:-) polecam jakąś mądrą encyklopedię, może wiki żeby było łatwiej, no bo nie każdy ma w domu na półce. A jak już będziemy rozumieć słowa, którymi się posługujemy, to wtedy porozmawiamy, ale chyba nie o szkodnikach;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot drogi Koniku wypełnia znamiona WSZYSTKICH definicji pojęcia "szkodnik" - Zapewne droga erystko chcesz mnie podejść stwierdzeniem iż "szkodniki"to " organizmy, których działalność życiowa przynosi straty dla gospodarki człowieka". (za Wiki)
      Otóż wyimaginuj sobie iż KAŻDY jeden organizm zamieszkujący biotopy przylegające do siedlisk ludzkim ma wymierną materialną wartość. Np masowo tępione przez koty: sikory, pliszki i kopciuszki praz ryjówki to najskuteczniejsi reducenci populacji uciążliwych owadów towarzyszących człowiekowi - much, komarów itp.
      To oczywiście toporne zawężenie definicji szkodnictwa...

      Usuń
  21. Jeszcze jedno, to Ty wspomniałeś o zabijaniu dla przyjemności, a ja się tylko do tego odniosłam, więc zarzut jest co najmniej nielogiczny, poza tym ten banał był podkreślany w pierwotnym tekście wraz z komentarzami.

    Co do ostatniego stwierdzenia, to pragnę przypomnieć, że obrona tezy leży po stronie stawiającej ową tezę ja się do niej ustosunkowuję jedynie :-) to dotyczy wspomnianych "szkodników" i źródeł (gdyby nie było jasności:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pisałam, że temat śliski, no i miałam rację...
      Nie wdając się w filozofowanie chodzi o to, że kot, jako zwierzę udomowione, nie stanowi części naturalnego ekosystemu, a ponieważ człowiek go w ten ekosystem wprowadził, powinien być za niego, za jego populację, odpowiedzialny.

      Usuń
    2. Mogę powiedzieć, że w 100% zgadzam się z Gają.

      Usuń
  22. Masz Koniku rację - koty zabijają dla przyjemności, nie z głodu.
    natomiast źródła świetnie wskazał Mariusz w swoim blogu i nie widzę potrzeby by powielać jego pracę, skoro byłaś tam i mogłaś się zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie stosuj proszę prymitywnych sztuczek wkładając w moje usta słów, których nie wypowiedziałam.

      Usuń
  23. Według Waszych kryteriów, to człowiek jest największym szkodnikiem na całej planecie, a skoro tak, to powinno się go wybić? Myślę, że zagalopowaliście się w swoich opiniach zupełnie nie myśląc o konsekwencjach z nich wynikających...

    OdpowiedzUsuń
  24. Powiem Ci szczerze Tupaja, jest mi przykro, bo wprawiłaś w ruch koło, które zbiera całe gówno, które się do niego po drodze przyczepi, szkoda, ze sprawa dotyczy żywych istot tak wyjątkowych i tak bardzo od nas ludzi uzależnionych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powinno być Ci przykro bo zamiast podejść do problemu merytorycznie, uprawiasz polemikę emocjonalną.
      Nikt nie nawołuje do wybijania kotów (co innego wyłapywanie i sterylizacja), nikt (poza skrajnym lewactwem) nie domaga się eksterminacji ludzi.
      Ale należy domagać się aby właściciele PILNOWALI swoich czworonogów, brali za nie odpowiedzialność - np sprzątali ich kupy, lub uniemożliwiali im polowania, niszczenie lęgów, gonienie dzikiej zwierzyny itp.

      Usuń
    2. Ps - to :"gówno" jest urocze, ale nie pochlebiaj sobie, to nie jest najmocniejszy epitet którym mnie obdarzono...

      Usuń
  25. Mnie też jest przykro, bo temat- i owszem, jest trudny.
    Owszem, uważam, że ludzi jest za dużo i jest to pogląd nader ortodoksyjny, jednak biorąc pod uwagę pojemność Ziemi i jej zasobów- raczej logiczny. Nie znaczy to jednak, że ludzi należy wybijać- choć, kiedy patrzę na niektórych popaprańców, to jestem jak najbardziej za.
    Tu chodzi o naszą ludzką odpowiedzialność. Nie problem mieć kota czy psa, hołubić go i nie zważać na jego "mroczną" naturę, która ujawnia się w terenie.
    Ktoś twierdzi, że przy jego kotach populacja niektórych gatunków ptaków się zwiększa- być może lokalnie, przy dokarmianiu owsem z końskich pączków, jak najbardziej ma to miejsce, jednak ogólnie rzecz ujmując, wpływ polujących kotów na ekosystemy jest wielki i nie należy go bagatelizować.
    Będę bronić tezy, że zarówno kot, jak i pies, w lesie jest gatunkiem obcym i przy naszym wsparciu, którego gatunki dzikie nie posiadają (prócz karmników, oczywiście takich, na których koty się nie stołują) mają one przewagę nad nimi.
    Sercem i rozumem należy się kierować. Niech nie rozczulają nas jedynie harce i mruczenia naszych kotów, ale i samiczki ptasie wodzące (BEZPIECZNIE) swoje młode. Aby to pogodzić- należy minimalizować wpływ naszych milusińskich w przyrodzie....

    OdpowiedzUsuń
  26. Pozdrawiam serdecznie , szpitalnie ale serdecznie. dziękuję za odwiedziny. Grzegorz

    OdpowiedzUsuń