Zwykle nie czytam ploteczek.
Któregoś dnia jednak przeczytałam.
Jeden z portali internetowych zamieścił informację o tym, że jedna z najlepiej opłacanych, rozchwytywanych i w ogóle jedna z najpiękniejszych kobiet na świecie, zrzuciła brzuch ciążowy w dwa miesiące.
Żeby to tylko zrzuciła.
Gdyby tak było, leżałby taki brzuch zrzucony u jej stóp i zalewał się tłustymi łzami.
Rzewnie. Za minionym czasem, kiedy to miał się tak dobrze....
A tu nie tylko zrzuciła, ale i wyrzeźbiła.
Nie to co ja...
Powrót do wagi sprzed stanu ciążowego zajmie mi jeszcze chyba z miesiąc. Pozostało jakieś 3 kg.
Rosnące w matce dziecię rozdyma nasze powłoki brzuszne, a skóra, której elestyczność jest - oczywiście, ale do pewnych granic, poza tym zależna od naszej diety, troski o ciało, ale i genów.
Nie każda z nas rozciąga się tak samo; niektórym to przychodzi lepiej, innym gorzej.
Różnie też bywa z powrotem do swojego rozmiaru- nie tylko wagi, ale i objętości skóry brzusznej.
Wspomniany brzuszek Olki, jest płaski, napięty i wyrzeźbiony.
Wyrzeźbiony jej ciężką pracą, i pracą trenera na siłowni, i dietetyka....
Czym różni się ciężka praca Olki od mojej pracy?
Otóż, ja się nie przemęczam.
Owszem, machnę parę nożyc, walnę swoje ciało na deski i wykonam parę skrętów, jakiś tuzin spięć mięśnia płaskiego, coś na boczne. Ale nie...Nie przemęczam się.
Pewnie dlatego mój brzuch od olkowego się różni, choć i ja powiłam dziecię dwa miesiące temu.
A dlaczego?- a dlatego, że się lenię.
Nawet tyłka nie chce mi się na siłownię ruszyć!
Jakby mi dom i dzieci przesłoniły własne potrzeby bycia piękną i ... młodszą!
Kompletny leń ze mnie...
Obrzydliwy.
Codziennie taszczę 15 l wody po 13 stopniach schodów, opadam na cztery łapy i zawiązuje bliską znajomość ze ścierką do podłogi.
Obtacza się ona w psie kłaki i staje całkiem przytulna, kudłata...Lepiej nie czyści, ale się stara, bardzo się stara....
Codziennie noszę gary do mycia i po umyciu z powrotem na górę, bo łazienka dalej na dole, ale to nic...
Lenię się i już.
A brzuch to widzi i jest mu przykro.
Zazdrości brzuchowi Olki.
Lenię się....
W weekendy, kiedy pogoda dopisze, mam dwa kursy wózkami.
Z Młodą potem Młodym, kolejność dowolna, wyznaczana przez Nie i życie.
Około 2 km w górę wsi i z powrotem...Potem drugie do swojego wózka- 2 km w górę...i z powrotem.
Mój brzuch pewnie zazdrości olkowemu brzuchowi trenera.
Pewnie Latynos, albo jaki inny z dolewem krwi ciemniejszej.....
Którego sama obecność stanowi pewną mobilizację. Hmmmm... może i to jest pomysł?
Taki Piękny Młody Wyrzeźbiony (PMW), stojący obok, kiedy to ja, w pocie czoła.... uwijam się ze ścierą?
Nie, nie...to mi śmierdzi szowinizmem jakimś....
Każdy ma taki brzuch, na jaki sobie zasłuzy.
Ja mam swój. Olka - swój.
Mój będzie wracać do siebie jakis czas jeszcze. Jej - jest juz w formie sprzed ciąży.
Ona pracuje ciałem. Potrzebny jest jej na wybiegu...
Mnie przydałby się wybieg. Dla koni, taki kopelek ....Ogrodzony...żebym brzuch w siodle mogła poćwiczyć.
Ale potem.
Na razie schodzę z wagi tyle ile Młoda ze mnie wyssie.
Nie mam brzucha jak Ambrosio...
Ależ mi przykro.....:)
Każdy ma brzuch na jaki zasługuje ... nooo ... :)
OdpowiedzUsuńPrzy pierwszej córce, gdy miałam 23 lata, nawet nie zauważyłam momentu przejścia z brzucha w niebrzuch. Naturalnie i ekspresowo.
Przy drugiej, w wieku 42 lat, to trzeba by baaardzo zasłużyć!:)
Kalina, jak to super, ze Ty innych problemow nie masz ;)
OdpowiedzUsuńAaaa tam nie mam. Na te problemy musiałabym następny blog stworzyć :)
UsuńUbawiłam się. Podoba mi się ten wpis. Bardzo. Mnie się udało z tym brzuchem te moje dwa razy. Bo moje obie ciąże były jakieś małobrzuszne. Przy pierwszej debatowali lekarze czy ta ciąża jest, czy nie ma. Po porodzie ważyłam 7 kg mniej niż przed, z druga nie było lepiej. Za to teraz mam niezły brzuch i nic z nim nie mogę zrobić. Tak będzie on ze mną już do końca. Nawet go polubiłam. Widać zasłużyłam sobie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasaże pomagają zapobiec rozstępom w czasie ciąży. A na dobry brzuch nie ma nic lepszego (i nie absorbującego mniej czasu) niż martwy ciąg i przysiady (z obciążeniem)... Źle mu służą "Ben&Jerry" o smaku syropu klonowego ze skameralizowanymi orzechami pekan... Piszę z doświadczenia (choć nie ciążowego!).
OdpowiedzUsuńWeź Ty się kobieto nie stresuj bez sensu! Nie pamiętam, żeby mi - na ten przykład - kiedykolwiek bardziej się podobał taki kulturystyczny niby-brzuch jakiejś tam modelki - od przyjemnie lekko zaokrąglonego Prawdziwej Kobiety...
OdpowiedzUsuńha ha no świetnie .... lubię takie wysmakowane wpisy.....
OdpowiedzUsuńno ja tez po pierwszym dziecku w wieku 24 lat nie miałam brzuszka..... ale jak urodziłam trzecie w wieku 43 lat ... to niestety figura nie wróciła.... a teraz..... cóz wymagac od babci 62 -letniej... mam taki na jaki zasłuzyłam....
pozdrawiam
Kobieto, czym Ty się w ogóle przejmujesz..? Jakąś modelką? No daj spokój, ja na przykład - stanowczo wolę, gdy kobieta ma lekko wypukły brzuszek - a o te różne kulturystyczno - anorektyczne szkielety, to strach się otrzeć, bo można się pokaleczyć!
OdpowiedzUsuń...niom i klekot z sypialni chyba wtedy dobiega...? :)
UsuńZ wypukłościami to raczej predyspozycje genetyczne i specjalnie chyba wpływu na to nie mamy, przychodzą owe u jednych wcześniej u innych nigdy :)
OdpowiedzUsuńZnamy powiedzenie
Kobieta bez brzuch to jak kubek bez ucha :))) Więc może nie warto się martwić ?
Ech, no nie całkiem tak, że się modelka przejmuję. Tyle, że nigdy brzuszka nie miałam.... Teraz nie tyle martwię się, ze mi coś zostanie- pytam się tylko siebie- kiedy znów ujrzę to, co bym chciała :)
OdpowiedzUsuńMnie się bardziej w innych miejscach zbiera...Uzasadnione genetyką kobiecą, łatwiejsze do zrzucenia, a brzuch zawsze miałam płaski, nawet gdy mi tu i ówdzie przybyło.