.

.

czwartek, 5 lipca 2012

Blokada wyżowa w polu geopotencjału...

www.cumulus.nazwa.pl
Minione dwa dni upłynęły pod znakiem burz i deszczu, który momentami lał się jak z wielkiego cebra.
Trzeba będzie uruchomić naszą pompę w piwnicy, bo zapewne nazbierało się tam sporo wody.
Dziś co prawda nie pada, ale nie wiem co gorsze- chłodek i opad czy to, co teraz- wilgotność powietrza jak w tropikach, słońce i jakiś zdechły podryg powietrza, którego nie śmiem nazwać wiatrem.

Ranek obudził nas gęstą mgłą, że nawet wzgórza (nota bene nie zidentyfikowałam co to za wzniesienie, co mnie napełnia coraz to większą irytacją...) nie było widać.

Synoptyk, na stronie www.meteo.pl , która stanowi moje źródło informacji o pogodzie pisze tak:

"Jeszcze przez cały tydzień utrzymywać się będzie w polu geopotencjału blokada wyżowa, która klinem sięga od Morza Śródziemnego przez Europę południowo wschodnia niemal po Morze Białe. Podobnie jak od paru dni skutecznie blokuje zachodnią cyrkulację strefową, dzięki której mogłoby napłynąć chłodniejsze powietrze polarno morskie. Sytuacji tej towarzyszy nadal znaczny gradient termiczny miedzy południowo wschodnią częścią kraju i północno zachodnia i zachodnią, tak przy powierzchni ziemi, jak i w wyższych warstwach atmosfery. Zdecydowane dobowe zmiany gradientu termicznego możemy obserwować na naszych mapach prognostycznych i meteorogramach i meteorogramach. Są one wynikiem czynnika radiacyjnego – czynnik adwekcyjny jest w tak słabo gradientowym polu ciśnienia i geopotencjału ma znacznie mniejszy wpływ. Jeśli jednak spojrzymy na mapy prognostyczne wyższych poziomów np. 850 i 500 hPa... (...)"


Chyba rzeczywiście zaistniała jakaś blokada mojego umysłowego potencjału, bo lekko to dla mnie niestrawne do przeczytania....


Psy nawet nosa z domu wysciubić nie chcą. Wygonione na podwórko trzymają się w zasiegu cienia jaki rzuca dom.
Garip chodzi jakiś naładowany. Co chwila daje Rudej popalić. Nie wiem co się dzieje.
Czy pogoda, czy go testosteron rozsadza. Wczoraj dwa razy przyparł ją do podłoża; raz za kark, raz złapał jej całą głowę w swoją wielką paszczę.
Nie ingeruję, bo to sprawy między nimi, ale momentami wygląda to złowieszczo.
Cóż.
Dorasta, w maju skończył dwa lata i zdaje mu się- chyba słusznie- że jest panem na włościach.
A Ruda?
Nie dość, że suka, to jeszcze mniejsza o jakieś 30 kg. 

Obydwoje jednak, w czas burzy przerażone są strasznie i po równo.
Ruda wciska się pod schody, albo pod piec chlebowy; Garip usiłuje otworzyć drzwi i wejść do nas "na salony".
Jak się mu uda- zwija się w kłębek niemal przy moich stopach...
Rasa psa pastersko- stróżującego, żyjącego ze stadami owiec w Anatolii....
Nie wiem gdzie by się schował, gdyby tam go burza dopadła- chyba, że pod owcą?

Maliny pięknie dojrzewają. Muszę znów zerwać i dorzucić do słoja i przesypać cukrem.
Mam nadzieję, że mi sie uda. Ostatnio moje plany pokrzyżował szerszeń.
Bardzo dorodny, wielkości baterii paluszka (tej większej).
Jakoś- mimo, że jestem od niego dorodniejsza, wolałam się wycofać...

P.S.
W wolnej chwili polecam stronę atlas chmur

7 komentarzy:

  1. Nie, to nie są teksty dla normalnych ludzi. Przy trzecim zdaniu senność mnie łapie :)
    Przebrnęłam do końca, bo się teraz zmusiłam, ale gdybym coś takiego "napotkała na swojej drodze" to bym do końca nie dotarła. Po co ktoś coś takiego bzdurnego tworzy.
    U nas też pogoda iście afrykańska.
    Psy jakoś znoszą, uwielbiają polewanie wężem.
    Malin zazdroszczę, nic się u mnie nie chce przyjąć.
    A soczek czy nalewka będzie ?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej soczek, bo na nalewkach...niestety się nie znam...:(

      Usuń
  2. U nas też gorąco i wilgotno. Tylko w domu miły chłodek. Droga, chwalić Pana obsycha... Maliny do dojrzałości mają jeszcze chwilę - za to czarna porzeczka lada moment dojrzeje. Moje psy zamiennie - Mila woli w trawie pod drzewkiem, a Niuś tylko szybkie siusiu i chodu do domu! W czasie burzy tylko Milka ładuje mi się do łóżka. Niuniuś jak prawdziwy facet patrzy na nasze przerażenie z politowaniem:-)))
    Pozdrawiam serdecznie!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, nasz stróż też jest pasterski (staro-angielski), a jak tylko zagrzmi, to zagląda do okna waląc łapami w parapet i piszczy jak dziecko. Może w obliczu stada wychodzi z nich bohater.. no nie wiem.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale to chyba dlatego, że niektóre psy są jakoś bardziej wrażliwe na te burzowe pola elektromagnetyczne. Mamy psa, który jest jak barometr, jeszcze chmury nie ma a ona pakuje się do domu...wiadomo będzie burza...albo jest gdzieś w sąsiedztwie. Poza tym ich uszy, słyszą dźwięki, których my nie słyszymy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A z moich trzech "pasterzy" tylko szkot ma wszelkie burze "gdzieś", a komondory zachowują się tak, jak ten staroangielski stróż Sąsiada. Na owcach grzmoty i ulewy nie robią najmniejszego wrażenia. Myślę, że te psy rzeczywiście chowają się wśród owiec, jak nie ma się gdzie ukryć.

    Temperatury afrykańskie rzeczywiście, ale siana i tak zebrać nie można, bo w nocy burze i ulewy.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas na wyspie - powodzie, deszcz w niebywalej ilosci nawet jak na Anglie, a dzis w Rosji jak czytalam, zginelo co najmniej 99 osob, glownie w Krymskim dystrykcie...

    To tak jakby przepowiednie ojca Klimuszki sie zaczynaly sprawdzac... Albo ja juz calkowicie kota dostalam!

    pozdrowka :)

    OdpowiedzUsuń