Ciekawe czy rozpoczęte przeze mnie zmiany w życiu uda mi się choć częściowo przenieść z masy mózgowej w życie. Coś już mi miga na horyzoncie, jest jak królik w norze...Jeszcze jakiś czas temu widziałam sama norę, teraz już widzę poruszający się, węszący nosek.
Aktualnie zżera mnie proza życia. Perystaltyka życia, bo póki co, zaanektowana przez drogę krajową nr 3 na pokonywanie trasy między Ostoją, a miejscem pracy...No, roboty, bo to praca daje nam słuszną pensję, a robota wystarcza, a czasem nie, na zaspokojenie minimum potrzeb.I nie daje satysfakcji...
Jakże szczęśliwi są ci, którym dane jest robić to, co lubią i jednocześnie z tego żyć!
Zazdroszczę wam, szczęśliwcy....
A swoją drogą, dziki królik Oryctolagus cuniculus (Linnaeus, 1758), to bardzo ciekawe zwierzę. Laicy mylą go z naszym poczciwym szarakiem Lepus europaeus , a prócz powinowactwa pewnego, to nasz przyjemniaczek jest intruzem w naszym środowisku. Nie udowodniono co prawda zgubnego wpływu na populacje innych gatunków zwierząt, a jednak- obcy gatunek, to obcy....
Zainteresowanych odsyłam do strony Instytutu Ochrony Przyrody http://www.iop.krakow.pl/gatunkiobce/default.asp?nazwa=opis&id=114&je=pl
Dzikie króliki było mi dane oglądać w jednym z gospodarstw agroturystycznych, na szaraki zasadzałam się z moim Przyjacielem na ambonie, przy okazji spotkań, naszych pierwszych, przy księżyca blasku.....My patrzyliśmy na ich parkoty (zaloty zajęcze), jak gach (samiec) odbiera ciosy od kocicy (samicy). U nas było delikatnie....na tyle, żeby z ambony nie spaść....
nie wiedziałam,że gach to samiec królika:)!
OdpowiedzUsuńWitaj :) Mam dokładnie tak samo z pracą jak Ty :(
OdpowiedzUsuńWitaj! Wpadłam z wizytą i ..zacznę troszkę od początku, ale zdaje się,że to potrwa:))
OdpowiedzUsuń