Chcesz mieć ogród a w nim swoje i nieswoje. W sensie- ich- innych mieszkańców? Musisz mieć pokorę. Jeśli nie masz jej- to zapłaczesz, rzucisz kurwą, może i męskim członkiem, a może i gorzej.
Możesz płynąć na fali jogowego przypływu, czuć się pełnią ze wszystkim- ale wtedy przychodzi on- pomrów. Co ja piszę! One. W ilości- w zależności od mm opadu- liczone w gramach lub kilogramach.
O tym, że nie mam już biegusów- chyba wiecie. Poszły do innego domu. Niestety pożerały też moje uprawy, wszystko było osiatkowane więc ślimaki w skrzyniach i tak były wypasione jak tuczniki....
Nie chciałam też patrzeć na wyjadane przez kaczki motyle, jaszczurki, małe żabki. Owszem, ślimole jadły jak odkurzacze... Teraz trwa presja pomrowów bez presji biegusów, a jedynie z moją. Presją.
Nie wściekam się już tak jak kiedyś.
Kilkakrotnie pisałam o pomrowach tu, i nawet tu.
W czerwcu 2014 r. nawet napisałam na blogu wierszyk
Rzeź winiątek
Wylazłaś ty oślizgła kupo, z pokrzyw co wkoło rosną
Być może nie z pokrzyw, a tylko z perzu
Zeżarłaś coś, co mi jedno urosło!
Zew krwi mnię poganiał, prawie jak u zwierzów
Zabiłam cię raczej; nie zmówię pacierzu....
Od Iknwi nasiona dostałam, chciałam mieć w tym roku własną
Zeżarłaś, zniszczyłaś na amen, a teraz ci w butli ciasno!
Przelała się goryczy czara
Szlag mnie dziś trafił ogromny
Znalazłam ich czterdzieści osiem
Nie warte są Waszych wspomnień....
W takim otoczeniu- ogródki taki jak mój- z masą nisz dla różnego rodzaju stworzeń to z jednej strony enklawa, z drugiej - zaproszenie dla niemiłych dla nas gości. Oczywiście, ślimaki są u siebie i mają do tego prawo. Są- z niektórymi obcymi wyjątkami- elementem polskiej fauny. Z tym, że brak wrogów naturalnych w postaci płazów, drapieżnych chrząszczy czy choćby ślimaków winniczków żywiących się jajami innych ślimoli powoduje, że ocieramy pot z czoła i... działamy przeciw pomrowom.
Potem... co już w duszy zagra. Można, w poczuciu pragnienia niekrzywdzenia innych -wynieść na łąkę lub do lasu. Można olać ahimsę i wyładować swoją frustracje, można też działać z zimna krwią, bez emocji- po prostu robić swoje. Można też inaczej.
Każdy wybiera swoją, kreatywną drogę do - przynajmniej częściowo wolnej od ślimaków nagich- ogrodu....
![]() |
Jeszcze nie pożarte nagietki |
![]() |
Czyściec leśny z okolic Myśliborza... Zawsze wywołuje wspomnienia.... |
![]() |
Ekspansje, którą lubię- tu macierzanka. Wędruje sobie wzdłuż krawężnika. I węża ogrodowego, jak widać. |
![]() |
Ekspansja na razie radosna, ale wiem, że z czasem będę lamentować. Melisa. |
![]() |
Wróble i mazurki nie odpuszczają. Szykują się kolejne lęgi a wraz z nimi szarpanie ledwo ocalałego piołunu. Dlatego - osiatkowany ochronnie. |
![]() |
Misz -masz wykowo- lebiodkowy |
![]() |
Dosłownie jeden z kilkudziesięciu nasion. Mam swojego żmijowca. Co z tego, że rośnie obok trędownika bulwiastego i przerośniętych stokrot, jak je nazywam |
![]() |
Podagrycznik- dla kózek, dla muchówek, dla innych zapylaczy. Czyż nie piękny? |
![]() |
Uciekam z uprawami blisko drzwi. Tu- seler naciowy. |
![]() |
Cukinie. Przynajmniej jak widzę pomrowa to doganiam go w kapciach.... |
![]() |
Wielosiły już przekwitają. Za to ogóreczniki się pysznią. |
![]() |
Alternatywa piołunu i wrotyczu na robale u dzieci. Rumianek bezpromieniowy. |
![]() |
Tak się na nie gapie. Tu- na szałwii teraz niezła zadyma |