.

.

poniedziałek, 7 maja 2012

Źle pojęta bioróżnorodność- czyli trochę o obcych gatunkach


Duża różnorodność gatunków w danym siedlisku nie zawsze przekłada się na jego jakość.
Czym innym są siedliska żyzne- bogate w składniki odżywcze, takie, w których rozwija się sieć powiązań gatunków roślin, zwierząt, grzybów; czym innym są siedliska zaburzone, poprzez wprowadzenie do nich- często celem wzbogacenia- obcych (w sensie nie rodzimych ) gatunków.

Przy naszym domu znalazłam tylko i aż jeden, których muszę się pozbyć.
A czemuż to? A temuż, że należy do obcych florze polskiej, na dodatek udowodniono, że jest inwazyjny. 

Przybłęd panoszących się na naszej ziemi nie znoszę, a jak dochodzi do tego wypieranie rodzimych gatunków fitocenoz (zbiorowisk roślinnych) to już nie ma ze mną żartów.
W ogródku moim nie maja prawa czuć się bezpiecznie…

Obcych gatunków roślin, zwierząt i grzybów  na terenie naszego kraju jest sporo…Jak podaje IOP aktualnie baza obejmuje 1225 taksony. To sporo….

Gatunek obcy-
cóż to takiego?
 (ang. alien species): gatunek, podgatunek lub niższy takson introdukowany (przeniesiony) poza zasięg, w którym występuje on (lub występował w przeszłości) w sposób naturalny, włącznie z częściami, gametami, nasionami, jajami lub propagulami tego gatunku, dzięki którym może on przeżywać i rozmnażać się.
Inwazyjny gatunek obcy-
A cóż to znowu?
 (ang. invasive alien species, IAS): gatunek obcy, którego introdukcja i/lub rozprzestrzenianie się zagraża różnorodności biologicznej. (Ze względów praktycznych, w bazie danych „Gatunki obce w Polsce” do grupy tej zaliczone są również takie gatunki obce, których introdukcja i/lub rozprzestrzenianie się zagraża gospodarce lub/i zdrowiu człowieka).

To tyle potrzebnej naukowej teorii. Wybaczcie za terminologię, ale… pracę magisterską o jednym z nich pisałam więc mogę powrócić, z łezka w oku, do tematu niezwykle interesującego.

Większość gatunków obcych naszej rodzimej florze trafiła dzięki nam, ludziom. Czy to w sposób niezamierzony (zawleczone przy okazji), czy też wprowadzane celowo ( introdukcja).

Jaki gatunek będę eksterminować?
Ano- nawłoć kanadyjską (kenofit- zadomowiona w kraju od niedawna, w siedliskach naturalnych i półnaturalnych). Paskudztwo ma wielka silę konkurencji w środowisku i wypiera inne gatunki.


Mam też baczenie na sąsiada, bo chciał nam sumaka octowca za płotem posadzić- niedoczekanie…




A o czym się wymądrzałam magistersko- o Prunus serotina- czyli o czeremsze amerykańskiej (jej inwazyjności i entomofaunie). Kto nie wie jak wygląda- ano- tak:


Część wyników moich badań entomofauny (składu gatunkowego owadów na czeremsze, kto chce może obejrzeć TUTAJ oraz TUTAJ


I w odróżnieniu od naszej czeremchy preferuje odmienne siedliska- bardziej suche i ubogie, jednakże na żyźniejszych tez sobie świetnie radzi i rośnie zatrważająco.
Mimo tego, mam do niej sentyment, uwielbiam jej zapach (liście i kora). Nie zaprosiłabym jej jednak do swojego ogrodu.

Większość gatunków, które aktualnie sprawiają problemy naszej przyrodzie to świadome działanie człowieka. Czeremchę wprowadzano do lasów jako „domieszkę biocenotyczną”(haha!- czyli coś, co miało wg założeń człowieczych wzbogacić siedlisko).
Wiele gatunków- „uciekło” z ogrodów- np. rdestowce (swoją drogą wielkie zagrożenie dla polskich terenów przyrzecznych, którymi się rozprzestrzeniają.

To samo dotyczy np. cieszącego oko działkowców niecierpka gruczołowatego (Impatiens glandulifera) 


Ludzie zawsze byli skłonni do sprowadzania nowych gatunków, odmian, które im się w szczególny sposób spodobały lub wiedzieli o ich cennych właściwościach. Nie wszystkie gatunki maja tę sama siłę konkurencji; wiele z nich, bez pomocy człowieka ginie.
Niestety sporo jest takich, które wymykają się spod kontroli, wnikają w siedliska naturalne i tam dokonują rewolty…
Zaczęliśmy sobie zdawać sprawę z niebezpieczeństwa jakie niosą za sobą obce gatunki w rodzimych siedliskach. Niecierpek drobnokwiatowy otrzymał ksywę "natrętnego Mongoła", moczarka kanadyjska to "zielone widmo". Wspomniany przeze mnie obiekt badań magisterskich- czeremcha amerykańska- określana jest w wielu krajach europejskich jako "Waldpest"- czyli leśna dżuma.
Zwalczanie tych roślin odbywa się różnymi sposobami, a przynosi także różne efekty. Czasem bardzo mizerne....
Mało tego- wielu ludzi nie rozumie, że kształtujący się w sposób naturalny skład rodzimych siedlisk, choćby dla nich samych rzadki w gatunki czy posiadający gatunki mało efektowne, to skład pierwotny i człowiek nie ma prawa go zmieniać. Dużo zatem zależy od świadomości ludzi.
Każdy obcy element w siedlisku zaburza je, pociągając za sobą daleko idące konsekwencje.

Dlatego u mnie, w ogrodzie zgody na egzoty nie ma.







14 komentarzy:

  1. Zagrożenie najlepiej tłumaczyć ludziom na przykładzie barszczu sosnowskiego, bo takie tam panie kwiatki to wrażenia nie robią :).

    OdpowiedzUsuń
  2. A możesz przybliżyć różnicę, między czeremchą słuszną, a obcą?
    Bo może wspieramy nie tą, co potrzeba.... bo dla nas jest zastana, czyli nibytutejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprościej- przynajmniej moim zdaniem ;) poznać po liściach- nasza ma je miękkie http://www.drzewapolski.pl/Drzewa/Czeremcha/Pospolita/Czeremcha_pospolita_letnie_liscie.jpg
      , a jankeska- liście jakby lekko zalakowane, skórzaste http://www.drzewapolski.pl/Drzewa/Czeremcha/Amerykanska/Czeremcha_amerykanska_lisc.jpg. Dodatkowo- egzot kwitnie trochę później niż nasza (przełom maja/czerwca). Nasza jest gatunkiem bardziej wymagającym co do wody i żyzności siedliska. Amerykańska- rośnie gdzie się da.Kora u osobników drzewiastych- gładka u rodzimej, spękana u amerykańskiej. Mam nadzieję, że trochę sie wyklarowało :)

      Usuń
    2. Kurna hodujemy obcych !! W dodatku stanowią z 50% naszego podwórkowego ekosystemu. No ładnie...

      Usuń
    3. Sięzweryfikuje przy okazji ;)

      Usuń
  3. Dawno, dawno temu napisałem kilka artykułów na ten temat, pozwolę sobie tutaj zaspamować linkami...
    Dlaczego warto mieć w ogrodzie gatunki "egzotyczne":
    http://permakultura.net/2010/11/17/dieta-permakulturowa-a-tradycyjna/

    O tym, że nie ma czegoś takiego jak "naturalne ekosystemy":
    http://permakultura.net/2010/11/24/o-nienaturalnosci-naturalnych-ekosystemow

    Na podobny temat również czytany przez Ciebie Jacek Kobus się wypowiadał:
    http://boskawola.blogspot.co.uk/2010/11/ziemia-nasze-dzieo.html

    Mam nadzieję, że ciekawa dyskusja się nawiąże!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. A i jeszcze taka sprawa... piszesz:
    "Mało tego- wielu ludzi nie rozumie, że kształtujący się w sposób naturalny skład rodzimych siedlisk, choćby dla nich samych rzadki w gatunki czy posiadający gatunki mało efektowne, to skład pierwotny i człowiek nie ma prawa go zmieniać. Dużo zatem zależy od świadomości ludzi."

    Czy Ty czasami nie hodujesz koni na terenie, któy naturalnie powinien być lasem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie hoduję koni, jeszcze ;)
      Trochę daleko idące wnioski wysuwasz na podstawie moich stwierdzeń; czym innym jest życie na terenie przekształconym dawno przez człowieka, a czym innym włażenie z butami w siedliska zbliżone do naturalnych, -powiedzmy całkowicie niesynantropijne. Dodatkowo- świadomość inwazyjności roślin, które używane są w ogrodach czy w inny sposób powinno mieć wpływ na ich stosowanie lub nie w tychże dziedzinach.
      A idąc Twoim tokiem rozumowania to tutaj, gdzie mieszkam, po wytłuczeniu ludności, powinnam zająć się chyba hodowlą ssaków i ptaków, a także bezkręgowców siedlisk łęgowych, grądów i ziołorośli...Byłoby to jak najbliższe mojemu sercu :D. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Zwłaszcza to wytłuczenie Homo sp. ;)

      Usuń
  5. Za bardzo się na roślinkach nie znam. Nic z tego co opisałaś w ogrodzie nie mam, chociaż w pobliżu naszego siedliska rośnie dużo nawłoci. Poza tym to tak naprawdę nie wiem czy mam jakieś złe gatunki, też wolałabym mieć to co polskie, ale nie wiem czy dam sobie radę i się sama nie pomylę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możemy służyć pomocą.
      Wprawdzie mam troszkę inne podejście do zagadnienia, niż Tupaja, ale tylko w uzasadnionych przypadkach. Ot, choćby: Sosna czarna ( Pinus nigra )- egzot, ale w warunkach skażenia przemysłowego - dość dobrze zastępują wrażliwszą sosną zwyczajną ( Pinus silvatica ). Nie znoszę natomiast dęba czerwonego ( Quercus rubra ), nagminnie wprowadzanego w naszych parkach i zadrzewieniach - owszem, rośnie nawet na piasku, w przeciwieństwie do rodzimych dębów, szypułkowego i bezszypułkowego ( Qurcus robur i Quercus petraea ). Lubię jedlicę zieloną i szarą, choć to amerykaniec ( Psedotsuga menziesii ) i toleruje ją, jako alternatywę dla naszej jodły pospolitej ( Abies alba ) w warunkach szkód przemysłowych. Bez powodu, albo raczej dlatego, że znam takie drzewostany, lubię właśnie drzewostany żywotnika zachodniego i cypryśnika błotnistego - po prostu znam prawie 30 metrowe drzewostany tych gatunków, których różne odmiany zawzięcie sadzimy w naszych ogródkach, mając nadzieję na utrzymanie tychże w formie ciętych krzaków - a to naprawdę piękne i potężne drzewa. Zresztą, każdy gatunek można ciąć. Pięknie wyglądają żywopłoty bukowe, świerkowe, brzozowe, grabowe. Tak tak, wcale nie musi być ligustr, tudzież inny berberys...
      Nawet modrzew daje się ciąć i formować. Ale w okresie zimowym, po zrzuceniu igieł, nie wygląda już tak ciekawie.

      Usuń
    2. no właśnie, tak czy inaczej kierujemy się sympatiami i szowinizmem gatunkowym...;-p zawsze pozostaje pytanie, jak daleko wolno nam ingerować i nieingerować. Czytałam kiedyś ciekawą polemikę ze zwolennikami "czystości" siedlisk- że mamy większe problemy, i zamiast puszczać parę w gwizdek tępiąc "obce" gatunki ( a ich migracja trwa od zawsze, niekoniecznie przy udziale człowieka) lepiej byśmy przeznaczyli środki np. na ogarnięcie problemu antropogenicznych zmian klimatycznych... Myślę, że nie ma co rozdzierać szat, tylko reagować doraźnie. Z powodu rdesta i niecierpka niedługo znikną ziołorośla rodzimych gatunków, należy więc je ograniczać. Z kolei sumak, choć paskudny, wydaje się nie stanowić zagrożenia (podobnie jak np. uważana za inwazyjną tawlina). Czeremcha późna i tak rośnie praktycznie tylko w lasach gospodarczych, mało przyrodniczo cennych. Nawłoć opanowuje nieużytki, nie wchodząc na łąki o pełnym składzie, a wznowienie uprawy gleby ogranicza jej występowanie. Oczywiście trzeba uważać, ewolucja przyspiesza choćby przez GMO...

      Usuń
  6. Oj u mnie plagą jest Rudbekia, najgorszy chwast :)..
    Ale czeremcha ma dobre owoce, ja mam 1 naszą i 1 amerykańską..w okolicy jest parę drzewek czeremchy amerykańskiej, ale ekspansji nie widzę, za to czereśni ptasiej dużo po lasach.
    Rośnie też u mnie brzoza amerykańska, tulipanowiec, miłorząb, sekwoja, sosna himalajska, itp. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj wina z owoców czeremchy amerykańskiej. Wspaniałe, ciemne, prawie czarne w barwie, aromatyczne i dogłębnie migdałowe w posmaku.

      Usuń