No cóż. Pogoda nie rozpieszcza. To znaczy rozpieściła raz, może dwa. Raz jak napadało śniegu na 3 dni, a drugi- kiedy wczoraj było 11 na plusie. Poszliśmy z Absorberem 3 na spacer wózkowy już przed 10-tą. Słoneczko, ciepełko, aż wstyd...!
A dziś- pada mokry śnieg, na wybiegu u kur bagno. Nie dają już rady pędy z winorośli rzucone przez M.
Jedyne co się sprawdza to wycieraczka z gałęzi bożonarodzeniowej jodły, ale niezmiennym pozostaje ciapa na wybiegu. Biegusom to nie wadzi, dalej działają na nim metodą otworową - świdrują dziobami w ziemi, także koło drzew więc musimy je zabezpieczyć, bo w końcu sprowadzi to na zielone jakąś niemoc, w najlepszym wypadku.
Wczorajsze słonko dało też możliwość dozbierania kotków leszczynowych. Sprawdziły się u nas przy infekcjach dzieci i jestem ich wierną fanką. Dobrze też działa na starszych, wzmacniająco. Napar jest smaczny choć jak się przesadzi to czuć delikatną goryczkę.
Męskie kwiatostany leszczyny- kotki |
Pęd leszczyny |
Lipa drobnolistna |
Sosna zwyczajna |
Z sosnowych igieł robię napar już od jakiegoś czasu. Bogaty w wit. C, mikroelementy, świetny na tę porę roku. Poza tym ma orzeźwiający smak.
Lubię zbierać rośliny na własny użytek. Czasem nawet wolę zbierać niż je potem przetwarzać...Niekiedy długo zajmuje mi zebranie się do rozdrabniania i przesypywania. Dostaję jednak kopa kiedy przypominam sobie, że im dłużej leżą czy wiszą - tracą składniki i czasem nadają się jedynie na kadzidła lub napary do włosów....
Czasem jednak, jak ostatnio, zbieranie leszczynowych kutasków przypłaciłam zapaleniem spojówek. Tak mi się po oczach oberwało pyłkiem, że hej...!
Życie to także siedzenie w garach. Nie przepadam, choć czasem mam do tego większy pociąg, albo świadomość, że będzie smakowało Moim jest wystarczającą marchewką... Zupy gotują co dwa dni. A ponieważ jest zima to często jest to krupnik. My lubimy, choć wiem, że z tą zupą bywa różnie- podobnie mam z grochówką. Generalnie nie znoszę. Zwykle smakowała mi tylko na Hubertusach, z wojskowej kuchni.
Mój krupnik jeśli nie z pęczaka, jest z kaszą z płaskurki lub jęczmienną wiejską, ale w ilościach, która nie powoduje erekcji łyżki w zupie. Koniecznie dużo warzyw, majeranek, por...podgrzybek suszony.
Był krupnik... |
... nie ma krupniku... |
Mam też czasem ochotę na sałatki buraczane. Niestety nie zadbaliśmy o jesienne posianie rukoli więc płaczę! Muszę pozostać przy dyni, sezamie, cebulce. Do tego ocet jabłkowy i olej lniany. Mniam!
Erekcja łyżki...pięknie napisane :-)
OdpowiedzUsuńPrawda?
Usuńnapar robisz ze świeżych czy suszonych kotków? ile na szklankę?
OdpowiedzUsuńI z takich, i takich. Dla Absorbera3 robię z łyżki na pół litra wody i z reguły jest to mieszanka z innymi.
Usuńdzięki, dzisiaj wypróbuję :)
UsuńNapiszę tu, troszkę spóźniona, że fajnie, że wróciłaś do bloga.
OdpowiedzUsuńMam nadmiar dyń w piwnicy, więc może kiedyś, będąc w naszej okolicy, wpadniesz na chwilkę?
O, to na pewno pomyślimy o odwiedzinach !
Usuńpozdrówy
Witam się!
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że trafiłam na tego bloga. Lecę dalej się tutaj porozglądać.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Witaj,
Usuńi ja się cieszę, że się cieszysz. Rozgość się
Pozdrowienia!