Do postu o ziołach się zbieram.
Na prawdę.
Wierzcie mi jednak- nie jest łatwo.
Sezon trwa. Na wszystko, generalnie.
Obawiam się, że post powstanie w czasie, kiedy to nieprzebrane niże będą ciągnąć znad Skandynawii, spowijać nas, zakokoniać z książkami i herbatą.
Ale cóż- takie życie. Może się uda wcześniej.
Na pewno nie będę się wymądrzać. Napiszę, jeśli już, to subiektywnie- w sensie doboru gatunków. Guru zielarskie żyjące to dr Różański. Z nieżyjących- ks. Klimuszko. Niegdyś rezydujący nieopodal Paszowic.
Nie mam czasu ostatnio na nic poza perystaltyką i tzw. normalnym życiem.
Wszystkie dni są rozpisane.
Przynajmniej do 21:00 kiedy to Absorbery tracą już moc baterii i padają.
Niestety. Po godzinie, z reguły, padam i ja.
Dziś lekki wyjątek.
Kicia wróciła po tygodniu.
Już traciłam nadzieję.
Co prawda, Gówniara, czasem uciekała z domu na 3-4 dni.
Nigdy na tydzień.
Wróciła wczoraj, zmięta jak stara skarpeta.
Bez obróżki.
Chuda.
Może ją kto gdzie zatrzasnął?
Dobrze, że jest.
Olce urosły ostrogi.
Jej koleżance...no właśnie od paru tygodni chyba koleżanko- koledze, jeszcze większe, ostrogi.
Atrybut kogutów.
Znać, że Titolong, mimo swojej natarczywości, podskoków, histerii małego gnojka, nie ma jednak autorytetu. Baby jaj dostają.
Tak, tylko te z ostrogami jaj nie znoszą.
Trudno.
Lubię te swoje pierzaste baby.
Ją- najbardziej.
Olka, Oluniaaaa. Kochana babeczka |
Olka, w pierwszym roku, jako jedyna zakwoczyła. 11 odchowanych piskląt. Przy życiu (po nocnym ataku kuny) zostało 5; 2 kurki i 3 kogutki. Bracia znaleźli nowe domy. Perłą i Pepitka zostały ze mną |
Patrząc na nie, na to jakie są, że każda ma swój charakter, ulubione jedzenie, myślę, jaką masą gówna są "ludzie", dla których zwierzę to tylko mięso, producent jaj, mleka. Nie. Nie nawrócę wszystkich na weganizm.
Chciałabym tylko, żeby ludzie zrozumieli wreszcie, że nie tylko oni czują.
Że nie tylko im należy się szacunek, pomoc, ograniczenie cierpień.
Wiecie jak duża jest podstawka pod piwo?
Pewnie, że wiecie.
Taką powierzchnię przeznacza się w chowie masowym przepiórek.
Kury miały kartkę A4.
One mają podstawkę.
Co dałabym temu "człowiekowi", który normę wyliczał?
Kulkę w łeb?
Dobrze, że są zwierzęta szczęśliwe.
Moje kury pewnie mogłyby mieć lepiej, ale z czystym sumieniem zajadamy się ich jajkami.
Mają u mnie dożywocie.
A odwdzięczają się, prócz jaj, radosnym biegiem niczym tłustodupne baby, z zakasaną kiecą, kiedy idę z paszą czy resztkami; pogadywaniem do mnie, kiedy jestem obok, dziobaniem po kapciach (w tym celuje Fifi- ma fajnie przekrzywiony na jeden bok grzebień).
Chyba tylko Titol się nie odwdzięcza, ale jest taki ładny, że mu wybaczam.
Wrednej małej Mendzie:)
Tupaja, a Tobie nie rosną ostrogi? O tym drugim nawet nie śmiem wspomnieć. 😂
OdpowiedzUsuńHa.
UsuńHa.
Ha.
;)
Nie ma to jak Pantera, zawsze zada to pytanie, co wszyscy chcą zadać, ale jakby nie śmią.:-DDD
UsuńWie, że mam daleko. Nie pojadę i nie poszczuję Titolongiem :)
UsuńJak przepięknie u Ciebie, bajecznie. Tez lubię kury, to takie bardzo specyficzne ptaszydla. Inne niz wszystkie. Czekam na post o ziołach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Ala
To nie bajka, Alu, ale jak człek sobie nieco nie pofantazjuje- to by na martwotę muzgó umarł ;) Pozdrowienia!
UsuńEch ... niektórzy dopiero na wsi zauważają ,że zwierzęta czują, wszystkie... a niektórym i wieś nie pomaga.
OdpowiedzUsuńZ kurami można się zaprzyjaźnić , to wiem też :-)
Zioła , zioła, jak ja bym chciała na wieś...
Zainspirowana Twoim blogiem zdobyłam i z wielką przyjemnością przeczytałam książki J.H. Fabre'a jak z życia owadów i inne. I kupiłam u ogrodnika Miodownik melisowaty, no i czytam a nawet czasem piszę, podziwiając kobietę. :)
OdpowiedzUsuńWiem że wszystko ma dusze i wszystko ma świadomość, ale rybę czasem zjem, no bo lubię bardzo. Ba kurczaczka też, ale nie ze sklepu, więc rzadko. Pozdrawiam ciepło.
Elka
Inspirowanie i dawanie przyjemnosci innym wytfurstwem własnym bardzo cieszy :)
UsuńPozdrowienia serdeczne :)
Ładnie mi bez zmian! Aż furczy, tyle się dzieje. Że o deszczu nagród nie wspomnę!
OdpowiedzUsuńPoza tym lepiej w odstrogach niż boso, co nie?
Oj, Hana(h), jaki tam deszcz. Jedna ino. Choć nie powiem- cieszy :)Ostrogi dobre- byle by nie piętowe :P
UsuńNie bądź tak nietolerancyjna co do jedzenia mięsa przez ludzi bo to trąci fanatyzmem. Ludzie są jacy są. Ani lepsi ani gorsi. To dotyczy także Ciebie. I nie obrażaj nikogo. Chciałam jeszcze coś ale mi trochę wszystko opadło.
OdpowiedzUsuńTrudno jeśli utożsamiasz się tymi osobami. Piszę o tych, dla których zwierzęta to tylko produkt, a takich nie brakuje. Tacy ludzie to dla mnie margines- w pejoratywnym tego słowa znaczeniu. Nikt cie nie zmusza do czytania i komentowania. Pozbieraj jeśli chcesz co ci opadło i ciesz niedzielą.
UsuńTak kury biegnące na twój widok to fajna sprawa ☺
OdpowiedzUsuńTeż czekam na post o ziołach. Podziwiam za kury. też bym chciała hodowac, ale boję się po pierwsze dodatkowego obowiązku, po drugie, że nieogarnę bałaganu z nimi na podwórku... chyba, ze kurnik z wybiegiem. Może na emeryturze...:)
OdpowiedzUsuńlubię kurki - nie mam swoich- nie ma miejsca... zbyt dużo kociaków;
OdpowiedzUsuńteż zbieram zioła...
i też lubię przedstawionych przez Ciebie ziołozielarzy
pozdrawiam