Ciągle niemal to samo....
No, może jeszcze to, że czytam jaką to antysemitką i faszystką jestem, bo przeciw ubojowi rytualnemu.
Niech szlag trafi....
Niemcy nam klaszczą, a sami się boją, bo im się wytknie, że znów jak przed II wojenką, na plemię izraelskie się uwzięli.
Oczywiście znów ktoś powie, że klaszczą, bo sami przejmą nasze miejsce w rynku.
A niech się qurka udławią.
Pan Kalemba chce by sprawą nagonki na rzeźników zajęło się ABW.
Może więc i do mnie zapukają?
Who Knows?
Who Knows.
Ojciec jednej z moich ulubionych klaczy w SK Jaroszówka- Upsali (od Uferschwalbe po Zigeunersohn).
Klacz przytulanka. Piękna.
A jej mama- urokliwa już wtedy babcia, za moich czasów w TH w Chojnowie, była cudowną klaczą, z obwisłym jednym uchem i wyłażącym jęzorem (jakieś małe porażenie nerwu twarzowego).
Nie wiem jak dalej potoczyły się jej losy...
Może nie skończyła w transporcie do Rawicza jako bezużyteczna już, stara kobyła...?
Aaa... jak już się tak rozczulam....
pasę sobie Don Diego ( klub w Szklarach Górnych, braci Porębów) |
Myślę cały czas- no bez przesady, ale często, co z tym klepiskiem.
Myślę o poddanym przez Megi pomyśle z konkretnymi roślinami.
Klepisko wygląda tak.
Oczywiście koty nie są przytwierdzone do dołków Gigiego na stałe...
Co i widać na poniższej fotce...
A tak to wygląda z góry (zdjęcie nieostre, bo porą wieczorową i komórczakiem)
Powierzchnia niewielką się zdaje, ale coś by tam wcisnął co by oko cieszyło.
A jak nie to zasieję jakieś trawsko i skończą się dylematy.
Zboża wkoło dojrzewają.
Niedługo znów zacznie się udręka żniw i omłotów wypełniających oskrzela....
Co tu dużo pisać...Ładnie.
A że alergicznie?
Przyzwyczaiłam się.
Ciągle wiatr w oczy.
Zamiast się w mieście szczelnie zamykać to ja łażę, wącham, a potem mi z nosa leci i w oskrzelach świszcze.
Dobrze, że się przekonałam do kortykosteroidów wziewnych, bo jak sobie przypomnę swoje wczesne lata młodzieńcze i chwile, kiedy mając duszności po prostu chciałam ... przestać oddychać, to mi skóra cierpnie.
Słonko na niebie, Łysy się dopełnia.
Niebo nad Paszowicami poprzecinane przez ślady samolotów.
A fuj.
Dziś mi taki obrazek się objawił.
Czy to znak jaki?
Omen?
Ha?
Mamy,którego mamy i dopiero dziś firma wywożąca odpady przywiozła nam żółty kontener na plastiki, folie i papier.
Całe szczęście do tego czasu można się było pozbywać do gminnych.
Kompostownik też już stoi.
Zapełnia się szybko.
Aż żal czasem, że nie ma jakich kur czy innego tałatajstwa co by to mogło zeźreć.
Dobrze, że ja się nie uzewnętrzniam bo pewnie by mnie za niektóre poglądy zamknęli ;)
OdpowiedzUsuńAle co tam, wszystkim mówiącym antysemita, faszysta, oszołom mogę odpowiedzieć "Szalom" :)
No i jak to stare przysłowie mówi: "psu wolno i na Pana Boga szczekać" ;)
A Ty sie nie przejmuj, skoro niektorym wydawac by sie moglo, ze dbalosc o los zwierzecia jest antysemityzmem. Zyydzi juz tak maja i ja sie powoli przestaje dziwic, ze ich zewszad przeganiaja, a caly swiat nie darzy ich specjalna estyma i przegania ze swoich terytoriow.
OdpowiedzUsuńKlepisko przydaloby sie dobrze przekopac, nawiezc swiezej ziemi, dosypac zawartosc kompostownika i najpierw posiac trawe, a na przyszly rok pomyslec o jakichs kwitnacych bylinach. Potencjal jest!
Zawsze mnie wkurza do białości, kiedy mówią mi kogo mam/mogę lubić, a kogo nie. A z Żydami to jak ze Związkiem Radzieckim swego czasu, jest obowiązek lubić i już. Wrrrr!!!
OdpowiedzUsuńNatknęłam się ostatnio w sieci na szczegółowy opis procedury uboju rytualnego. Okropność straszliwa.
Jeszcze trochę i chyba zastanowię się nad tym, żeby mięsa nie jeść...
Uppsala trafiła z Jaroszówki, potwornie zagrzybiona, do mojej znajomej, normalnie hodującej fryzy pod Jaworem. Znajoma była zdeterminowana się jej pozbyć. Czy jej się to w końcu udało i kto ją dostał - tego już nie wiem, było to dobre 6 lat temu, jak nie dawniej...
OdpowiedzUsuńBoże mój, ile ja się najeździłam na Don Diego na Służewcu!!! Nadal pamiętam, w którym boksie stał, w stajni zmarłego w tym roku Stasia Sałagaja... Na Upsali, zwanej w stajni Ulką, też jeździłam... Łezka się w oku zakręciła!
OdpowiedzUsuńTo klepisko trzeba koniecznie zagospodarowac!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
judith
U mnie tylko jest trawnik i krzewy ozdobne a kwiaty tylko w donicach mam poustawiane w różnych miejscach.Mało mamy pielenia. Ledwo wyrabiamy z koszeniem trawnika regularnie bo teren duży a i krzewy wymagają doglądania.Pozdrawiam gorąco i miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńMa Pani troche troche arealu do zagospodarowania (te najmniejsze najczesciej wymagaja najwiecej zachodu, bo duze to maszynami sie obrobi ;).
OdpowiedzUsuńCo do slow nienawisci oponentow w dyskusji, to nigdy tego nie rozumialem... . Ostatecznie to jedynie dyskusja - jesli ktos bedzie chcial zastanowic sie po raz drugi nad argumentacja przeciwnego obozu, to moze na przyszlosc wrecz wyciagnie jakas nauke dla siebie!!
Po dyskusji trzeba umiec wrocic do normalnego zycia (czesto razem z oponentem dyskusyjnym... a czasami nawet pod jednym dachem ;) .
Dziekuje za fotki pieknych koni i okolicznosci przyrody.
Zycze duuzo zdrowka i udanego weekendu!