No i cóż.
Żłobkowanie Młodego skończyło się po drugim dniu.
A tak mu dobrze szło; nie płakał za wiele, na trzeci dzień miał zostać już na południową drzemkę.
W nocy rzuciła się mu na głowę gorączka i z małego noska począł lać się katar...
Nad ranem, około piątej, gorączka 38,5 nie zwiastuje nic pozytywnego, więc podjęłam kroki mobilizacji na pełnej linii.
Jako, że pomysł jechania z chorym Starszym do lekarza i zabieranie Młodszej - przynajmniej nie objawiającej jeszcze zaszczepienia wirusa uważałam za chore, przybyły posiłki rodziców naszych.
Zostali z Młodą, a ja mogłam w miarę spokojnie, udać się do lekarza z Młodym.
W poczekalni tłumy charczących starych i całkiem małych.
Lekarka stwierdziła infekcję wirusową, czego się domyślałam, bo galopujący był ten rozwój choroby (właściwie w przeciągu nocy).
Ze żłobka nici, mamy przerwę do środy przynajmniej.
Póki co stan podgorączkowy, gluty do pasa, ale humor małego rozbójnika powrócił więc mam nadzieję na lepsze widoki.
W pracy liczyli na mój powrót, ale nie wyszło, stąd nastroje zabójcze zapewne.
A, bo cholera z tymi babami.
Rodzą te dzieci, a potem im te dzieci chorują, i te baby (tak! te same!) biorą urlop, albo i opiekę nawet na te dzieci - szkoda gadać.
Chyba najlepiej jakby ta baba w domu z tym dzieckiem siedziała! Bo cóż po takim pracowniku?
Ano- zgoda!
Więc dajcie tym babom podchować dzieci.
Albo zapłaćcie im mężom, partnerom tak, by te baby mogły w domu z dziećmi zostać.
Zająć się nimi, domem, tudzież psia i kocią menażerią, włączając w to jakieś duże sztuki nieparzystokopytnych lub/ i przeżuwaczy.
A jak wrócimy- przecież i tak czekają nas cztery etaty.
Praca.
Dom.
Dzieci i menażeria.
I po tych trzech, podpierając się rzęsami, wciskać coś na siebie ładnego i pachnieć...
Nic tylko udusić się taką podwiązką tudzież zachlastać na śmierć pejczem.(niepotrzebne skreślić)
Wrrr.
skąd ja to znam.....moja najmłodsza poszła do żłobka zaraz po macierzyńskim,chodziła prawie 2 lata , co miesiąc choroba.... skończyło się posocznicą, szpitalem, później dwiema operacjami....
OdpowiedzUsuńmusiałam wziąc opiekunkę na ...sic.11 lat, bo miała nawet nauke indywidualna z braku odporności...jakoś przeżyłyśmy, ja dotrwałam do emerytury, młoda ma 19 lat i sie uczy....
róznie dzieci reaguja na żłobek, mam nadzieje żę twój szybko się dostosuje, i z chęcią będzie chodził....
zyczę zdrowia i spokoju....
Większość dzieci tak ma, dlatego dobrze pierwszy rok jeszcze przesiedzieć z dzieckiem, zaczynać te żłobkowe kontakty już w wakacje (niektóre placówki to umożliwiają za darmo) i ładować parę miesięcy wcześniej jakiś tranik...
OdpowiedzUsuńNo cóż - za rok będzie lepiej :)
AMEN!
OdpowiedzUsuńAle szczerze mówiąc, to pracodawca musi być supernaiwny, jeśli zakłada, że matka od razu po odstawieniu dziecka do żłobka wróci do pracy na 100% wcześniejszej normy.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy naiwny.
UsuńPrzyzwyczajony do obowiązkowości.
A tu życie, panie, i rzeczy, i istoty ważniejsze od pracy.
Oj, strasznie to wkurzające... mamy powinny móc wychowywać dzieci jak najdłużej, albo przynajmniej mieć możliwość wyboru. A tak stają pod ścianą... Mnie udało się siedzieć z córcią 4 lata i wspominam ten czas jako najszczęśliwszy w moim życiu ;) Miałam dla niej czas i cierpliwość... tyle, że finansowo było cieniutko. Ale i tak uważam, że była to najlepsza opcja ;-)
OdpowiedzUsuńWspółczuję i życzę jak najmniej chorób.
Ściskam ;)
Zazdroszczę...
UsuńAni mi się te dojazdy nie uśmiechają, ani ten czas, który ucieka w podróży.
Może z czasem uda się i będę mogła wybrać czy chcę tak żyć, czy inaczej ;)
buziaki ogromne
P.S. Zaraz odpiszę Ci na maila, bo w ferworze zapomniałam o pudełku...
Ja też mogłam być z dziećmi w domu. O finansach ówczesnych zamilknę, ale tak wybraliśmy i tego się trzymaliśmy, ale lekko nie było. Mam podobne wspomnienia co Inkwizycja. Dzieci też maja fajne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia maluszkowi i pozdrawiam
Dzięki serdeczne i ściskam ciepło, choć już zakatarzona i z gilgotaniem w gardle...
UsuńTo normalne, że małe dzieci chorują - a wręcz dziwnym by było, gdyby nie chorowały, skoro spotykają się z większą grupą przenoszących wirusy rówieśników...
OdpowiedzUsuńAle z tym pejczem to mnie trochę przerażasz. To chyba nie jest obowiązkowe..?
Niezbadane są tupajowe ścieżki...;)
Usuń:)
Usuń....i chcą wyżu demograficznego :/
OdpowiedzUsuńTak to już będzie.To sa uroki żłobkowego i przedszkolnego pobytu dzieci,Musi się uodpornić ale to może potrwać.
OdpowiedzUsuńTo my mieliśmy szczęście ze żłobkiem. Moje zaraz po skończeniu roku poszły, mało chorowały, z resztą do tej pory nie narzekam (odpukać puk puk ;) a Szef... mój był boski, nie miałam problemu z wolnym, sam miał 4 dzieci, więc dobrze rozumiał sytuację.
OdpowiedzUsuńZdrowia Wam życzę!
Namęczysz się jeszcze , ale odporność w końcu się wyrobi. A sposoby zejścia z tego świata momysłowe, jakkolwiek dość męczące.:-)
OdpowiedzUsuńA wszystko dla naszego dobra ten cały postęp, globalizacja , komercjalizacja , szczepienia ,itp frazesy polityków ,
OdpowiedzUsuńWyobraźcie sobie przewertowałem ostatnio w archiwum dane z 1921 roku z pewnej 7000 tysięcznej miejscowości (ustrój kapitalistyczny )
Bezrobocie 0% słownie : zero procent
Wyznanie 99% katolicy pozostali ateiści
Średnia liczba członków rodziny 5
Własny dom (nie mieszkanie) posiadało 99% z właścicieli , 1 % wynajmowało mieszkanie
90 % robotnicy miejscowych zakładów
8% rzemieślnicy miejscowi
2% właściciele ziemscy
80% kobiet zajmowało się prowadzeniem domu i dziećmi
W miejscowości było 15 zakładów produkcyjnych , 6 restauracji , 4 hotele , 4 szkoły.
Stan dzisiejszy:
Ludność : 2200
Bezrobocie 30 %
Szkoła 1
1 Hotel
2 restauracje
wynik postępu dla naszego dobra 45 lat komuny + 20 lat współczesnego kapitalizmu .
Komentarz wydaje się zbędny .
Pozdrawiam
Spieszę donieść, że wyróżniłyśmy ten blog jako jeden z naszych ulubionych. Zapraszamy do nas http://www.mojekonikipolskie.blogspot.com/ po odbiór wyróżnienia. Od razu uprzedzam że to ŁAŃCUSZEK.
OdpowiedzUsuńNo to masz następny łańcuszek ;) żeby Ci się nie nudziło przypadkiem. Zapraszam do mnie http://www.sloneczneniezapominanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń:)