.

.

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Codzienności

 Wiosna pomału zagościła we wszystkich pobliskich kątach. Kwitnie ziarnopłon, zawilec gajowy, młode pędy podagrycznika śpieszą ku słońcu. Żółto od tulipanów, kolorowo od hiacyntów. Lepiej, że kwitnie już bluszczyk kurdybanek, dzięki niemu trzmiele i inne pszczołowate mają pożytek. puściły swe pąki śliwy, wczoraj wiśnie. A zaczęło się od brzoskwiń. 

Nie wiem jaki to będzie rok. Obawiam się, że kolejny nieprzewidywalny. Suchy, gorący, z burzami i gwałtownymi opadami.  Skoro to wiemy, powinniśmy działać. A tego, jak widzę się nie robi. Z oporem, albo wcale nie pozostawia się miejsc naturalnie wilgotnych naturze. Dalej z nienawiścią tnie się drzewa, pogłębia i czyści rowy i strumyki, niszcząc przy okazji miejsca tarlisk ryb, ostoje bezkręgowców. 

Przepędza się bobry, niszcząc im żeremia i tamy. Mądrych w tym biednym kraju się nie słucha. Naukowców, przyrodników. Samych bobrów. 

Co rusz czytam o kilometrach zniszczonych cieków wodnych, okolicznych lasów łęgowych. 

Widzę wycinki zaczerwień śródpolnych. Jakby te kilka metrów miało zbawić tego człowieka, bo dosieje jeszcze wysysającej wszystko z ziemi kukurydzy lub rzepaku. Serce boli, kiedy patrzę na gleby. One nie są uprawiane. To grabież, to wyzysk. Pompowanie nawozów mineralnych, herbicydów. Pozostawianie gołej gleby, przeoranej, pozbawianej często resztek pożniwnych. Traktowanie gleby nie jako żywego organizmu- biomu- a jedynie jako podłoża do upraw. 

Wiem- są rolnicy, którzy mają wiedzę. Czują ten swój zawód, działają w zgodzie z potrzebami gleby. 

Niestety część z nich to typowi ludzie tych czasów. Egoiści. Tylko JA, MOJE, DLA MNIE. 

Widać to po ogrodach, właściwie terenach przy domach. Trawa, koszona nawet w grudniu- niestety, takie przypały w moje wsi....Z drzew- tylko tuje. Drzewa liściaste takim wadzą. Śmiecą liśćmi. Niektórym nawet zabierają tlen nocą, a stare, sędziwe drzewa- jak to pewna głupia baba powiedziała, to więcej wydzielają CO2 niż pochłaniają.  Im ktoś bardziej tępy, ale głośno gada- tym więcej podobnych go słucha i przyklaskuje. 

Ludzie nie widzą potrzeby ochrony przed upałem- nie sadzą, nie chronią drzew, nie utrzymują zakrzaczeń. Golą do ziemi te swoje murawy. Smutek mnie ogarnia jak widzę te domu- z kulkami w donicach lub posadzonych tych niby-drzew... Nie ma kwiatów, bylin. 

Owady to zagrożona grupa zwierząt. 

Ale co takiemu bezmyślnemu konsumentowi po tej informacji. Skoro tylko najważniejsze wyspać się, nażreć, kupić nowe auto, polecieć na wakacje... Motyle? Chrząszcze? Po co to takim? Zerowa wiedza, zerowa empatia.. 

To może tak- dla nich takie owady mogą nie istnieć. Dla mnie- tacy ludzie. Nawet nie powinni.

Chwała, że nie wszyscy tacy. 

Poniżej przykład rewitalizacji- tfu! terenów zielonych w Lubaniu. Szmata, pomiędzy wymęczone kocimiętki i jakieś trawy. Na wszystko rzucona kora....Pieniądze w błoto. Niczego wspólnego z upiększaniem czy - jak to szumnie się teraz zwie- zwiększaniem bioróżnorodności- to nie ma wspólnego. Ale- kogo to?



A co u mnie? Przygotowania do sezonu w toku. Skrzynie dorobione. Wyściółkowane. 




A w niektórych miejscach- samo się dzieje. Trzeba zweryfikować co będzie tam żyło. 

Obok szałwii i mierznicy wysiała się naparstnica. 

W skrzyni, gdzie słońce tylko do 14stej, wylądował kozłek. Z kompostu- z kawałka korzenia. odbił żywokost. Prawdziwe złoto w ogrodzie. 


Wielosił błękitny. Roślina lecznicza, roślina dla owadów. Sama się sieje. 




Aby zachować spokój- uziemiam się. Pogoda sprzyja. 



Wiosna to czas dobrego jedzenia z podagrycznikiem, pokrzywą, liśćmi młodych lebiodek i poziomek...Plus pieczone buraki , tofu z olejem lnianym i octem ziołowym




Lub kotlety jajeczne z jaj biegusów






4 komentarze:

  1. Bo to jest tak Tupaju, zarabia się zarówno dosłownie jak i politycznie na Zielonych Wałach a na przepisach powściągających np. zapędy deweloperów to się polityczni przejeżdżają a kasa do kieszeni biznesu nie płynie. W mieście mła wygląda to tak: sadzimy milion drzew z wielkim hukiem a po cichości wycinamy całe połacie drzewostanu żeby budować chałupy na wynajem, które następnie stoją puste bo mało kogo stać na czynsz. W przypadku protestów rolniczych, słusznych w wielu punktach, to zauważ że święta KE ustąpiła tam gdzie akurat ustępować nie powinna - używanie pestycydów nadal będzie takie że strach się bać a koncerny zarobią. Kwestia ceł na żywność spoza Europy nadal tematem niemile widzianym. Obie te kwestie mają wspólny mianownik - chciwość. Tzw. ludzi biznesu i polityków. Jest też olbrzymia siła inercji społeczeństwa. Do czasu. Nie wiem czy tego "do czasu" się bać czy się z tego cieszyć. :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się boję raczej...Czasem myślę, że nic już po mądrych i wrażliwych.

      Usuń
  2. Ludzie nie widzą dalej niż czubek własnego nosa. Kiedyś była trójpolówka, bardzo naturalne rozwiązanie, dziś sypie się bez umiaru nawozy i rozpyla środki ochrony roślin.
    Kiedy próbuję przekonywać, że drzew nie należy bezmyślnie wycinać, a trawników kosić bez sensu itp. to parzą na mnie jak na pomyloną. Kiedy tłumaczę, że pająk nikomu nic nie zrobi, że jest pożyteczny i nie należy go zabijać, to odpowiedź brzmi: po co tu przylazł. Nikt nie myśli o tym, że za jakiś, raczej niedługi czas, może nam zabraknąć wody...
    Czasem się cieszę, że moje dzieci nie mają dzieci :(
    Dobrze, że jest trochę takich Tobie podobnych, bo może w końcu ich - nasze - głosy się przebiją przez wszechobecną ignorancję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co musiałoby sie stać by zmienić myślenie matołów. Może muszą wymrzeć? ...

      Usuń