.

.

niedziela, 23 października 2016

Fungistycznie

Mały wywrotowiec ma się dobrze.
Wywrotowiec, bo jak gdzie pokątnie przykucnie to oczywiście idę na pierwszy ogień i w kroksach się ślizgam. 
Już raz pieszczotliwie walnęłam na kolano. Aż cud, że sobie go nie połamałam.
Ząbki jak szpileczki sprawdzają wrażliwość na ból i margines reakcji zapalnej gryzionego.
Czasem jest tak, że Absorbery salwują się ucieczką.

Mądre są zwierzaki już od wczesnego wieku.
Wiedzą, że dziecko to dziecko i na więcej sobie pozwalają.

Jesień przyszła do nas zimnonoca.
Wieczorem ściąga za sobą chłodek także dziś musiałam dwukrotnie z dymem się puścić.
Niedomogi mnie ogarnęły (Bo mięsa nie jesz; bo chłopa ci trzeba)

Znów zatoki i jakiś wirus gardłowy; niedoleczone sprzed dwóch tygodni. 
Druga seria. Swoiste "Zatokowe rewolucje". 
Do tego, pożałowałam resztki humusu i odczuliśmy to wszyscy, bo nigdy tak szybko z Bazaltowej nie schodziłam.....

Bazaltową lubi Absorberka. 
Już - jak sama zauważyła, nie stęka przy wchodzeniu, a dziś z lekkim ślizgiem złaziliśmy tą samą, bardziej stromą stroną i dawała dzielnie radę.



Grzyb się rzucił w lasy; wczoraj, w okolicach Storczykowego Wzgórza, udało mi się przypadkiem przygarnąć trochę moich ulubionych grzybów. 
Podgrzybek brunatny; czarny łepek. 

Dziś typowy spacerek niedzielny, z purchawkami w tle.

Wczoraj lejkówki, do których dawno temu mała Tupaja sikała jak do nocników, śliczne dzieżki pomarańczowe i masa innych grzybów. 
Najlepsze jest to, że wcześniej Absorber zapytał o kolory grzybów. Powiedziałam, zgodnie z prawdą, że są różne, nawet fioletowe, pomarańczowe. 
I takie spotkaliśmy.


Tylko leżeć i patrzeć....

Sielana okołojakuszowa

Absorbery z bułami i herbatą.
Ruda bez.

Dzieżka pomarańczowa


Purchawka jeżowata
Był moment, kiedy Absorberostwo zgodnie lasu specjalnie nie lubiło. Nudy.
Teraz...Hmmm. Znajdują sobie jakiś pieniek, utykają szyszki, potem w nie walą, znoszą maści z błotka i igliwia i leczą szczątki denata. A ja mam czas dla siebie.
Żałowałam, że nie zabrałam Krajewskiego ze sobą. 
Znaczy, nie samego pana Marka, ale jego powieści. Cykl o Eberhardzie Mocku. 
Cóż. Nigdy fanką kryminałów nie byłam, a tu taka historia. 
Siedzę, czytam. Jak nie czytam to chcę usiąść lub choć gdzieś w kąt umknąć, żeby przeczytać. 
Trzeci tom w 1,5 tygodnia to może nie super wyczyn, ale jak na moje możliwości- to bardzo dobry wynik.

Poza tym to jesień w pełni.
 Myszy harcują w domu, padają w ogródku i w lesie, na co dowód:


(Zabierzmy ją do domu!
po co?
Żeby wiedzieć czy na pewno umarła.
Ale ona nie żyje. Widzisz, nie rusza się. Już się nawet rozkłada chyba...
Ale mamo, weźmy...).

Nie wzięliśmy.

Motanki rosną w siłę.
Mam nadzieję, że pracują już dzielnie...
Mają nad czym...;)




29 komentarzy:

  1. Pięknie,ach!Jeżówkę pierwszy raz widzę,cudo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę Ci tego lasu, podziwiam za znajomość roślin, ziół, grzybów, krzewów itd :)
    M.Krajewskiego uwielbiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mnie przyroda interesowała. Ostatnio głowa dziurawa jakaś, nazwy mi czasem uciekają. Dobrze, że jest gdzie zajrzeć i sobie przypomnieć ;)

      Usuń
  3. każda jesień podobna a przecież inna. Teraz, z bardziej świadomymi, inaczej postrzegającymi rzeczywistość dzieciakami jeszcze inna, pewnie pełniejsza, radosniejsza niz poprzednia. Żeby tylko zdrowie było, czego Ci z całego serca Tupajko dzielna zyczę!*

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. E, żadna tam fungolożka :). Po prostu interesują mnie wszelkie formy życia wkoło. A i biblioteczkę mam niemałą, czego nie znam, obfocę, pogapię się, a potem sprawdzam.

      Usuń
  5. Grzyby piękne! Jeżowatą widzę pierwszy raz, Dzieżkę z resztą też :) Krajewski wciąga, oj wciąga!
    A nie możesz sobie uszysków wypłukać wodą utlenioną? Całe życie walczyłam z zatokami, najpierw nauczyłam się płukać kinol solą fizjo, a dwa lata temu wypłukałam uszy wodą utlenioną i przeszła zaraza jak ręką odją! Tfu, tfu żeby nie zapeszyć, bo przecież przesądna nie jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Barbaro, blog jest własnością blogera i ma on prawo publikować lub usuwać komentarze. Każdy bloger, niezależnie od podejmowanej tematyki, chce aby na jego blogu panowała miła i kulturalna atmosfera - jak w przyjaznym domu - ponieważ blog jest przestrzenią prywatną. Uszanuj to. Jeśli masz coś do Tupai, to wyjaśnij to z Nią w innej przestrzeni. Nie tylko bowiem Autorkę bloga mogą dotknąć Twoje chamskie komentarze, ale także innych czytelników, którzy czytanie bloga traktują jako miłe - podkreślam MIŁE - i ciekawe spotkanie z blogowymi znajomymi i nie życzą sobie być taplani w rynsztoku. To też bądź łaskawa uszanować. To taki blogowy savoir vivre :) Dlatego czytelnicy tego bloga, którzy lubią i cenią Tupaję, będą wdzięczni, jeśli zechcesz uprzejmie przenieść swoje negatywne emocje w inną przestrzeń i nie będziesz zakłócać naszych spotkań na tym i innych blogach Tupai.

      Usuń
    2. Dzięki, ale pewnie uznane to zostanie za lizusostwo tupajowe...;)

      Usuń
    3. Pozwolisz, że przekleję to we właściwe miejsce. Bo nie wiem czemu najpierw mi komentarz zeżarło, a potem wkleił się nie tu gdzie trzeba. Widać jakieś negatywne fluidy zakłócają przepływ spokojnej energii.

      Usuń
  6. Jak czytam co Ty piszesz to wyje ze śmiechu. Sama jesteś jak rodzaj grzybów z niedzielnego spacerku. A te Twoje absorbery to jak dwa muchomory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo wzięłam to za żart, po twoim następnym komentarzu widzę, że sama obżarłaś się muchomorów.

      Usuń
    2. E tam, szurnięte babsko, o ile to babsko.
      W życiu nie widziałam purchawy jeżówki, w życiu!

      Usuń
    3. ale paczaj - z szaconkiem pisze z duzej litery. Koniec, tak tylko napisalam, juz przestaje dokarmiac ;)

      Usuń
  7. melduję, że jestem i bardzo lubię tego bloga bo lubię czytać to co nam chcesz opowiadać, i zdjęcia baaardzo lubię :) świetną rodziną jesteście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napiszę, że dziękuję, to zaraz napisze ta baśka, że kółko wzajemnej adoracji :D

      Usuń
    2. przecież blogi to takie kółko :) chodzi się tylko na lubiane, przynajmniej nie-baśki tak chodzą ;)

      Usuń
    3. Święte słowa. Tylko ktoś komu berecik się wżyna hejtuje na nielubianych blogach. Normalni chodzą po lubianych blogach i tam zostawiają komentarze, albo czytają blogi, gdzie co jakiś czas coś jest ciekawego, ale nie komentują bo nie mają ochoty wchodzić z autorami w zbędną polemikę. Przynajmniej ja tak robię. W tylu dziedzinach naszego życia jest paskudnie, że przynajmniej w blogosferze człowiek się chce czuć miło i komfortowo. O!

      Usuń
    4. Wiesz, mnie też to dziwi, że ktoś taki ma tak pod deklem. Przełknę to, ale czepianie się moich Absorberów to już chwyt poniżej pasa.

      Usuń
    5. Kwestia Absorberów jest oczywista. Mam nadzieję, że jednak będziesz usuwać. Jeśli nie ze względu na siebie, to ze względu na nas - czytelników. Lata mnie to koło pióra, co ta lalka ma do Ciebie, ale ja tu wchodzę, bo chcę mieć miło - zwłaszcza przed snem. Publikacja takich komentarzy to nie kwestia odwagi tylko psychologicznego masochizmu, więc nie daj się brać pod włos tylko sprzątaj swoje małe otoczenie :)

      Usuń
    6. Jako amatorka grzybów i grzybobrania, ze szczególnym naciskiem na grzybobranie muchomorzaste ( głównie fotkowe ) zastanawiałam się o co kaman. Hejt znaczy strasznie jakiś subtelny, albo pewnie nie trafiłam na ten właściwy koment. Tupaja hejterzy pojawiają się wraz z powodzeniem, blog Twój znaczy czytany, komentowany i w ogóle. Gospodarz bloga ma prawo usuwać, blokować i w ogóle wypraszać, z hejtem to na fora Oneta czy tam innych WP, znaczy wypad z salona. A teraz ubiorę maseczkę Zorro, stworzę nową postać w blogerze i będę pisać na wszystkich blogach jak leci ( w komentach będzie "karwa, nie podoba mnie się, bo to nie jest na moim niebotycznie wysokim poziomnie i ,karwa, uraża mnie w różne poczucia"), kto wie może poczuję się od tego jakoś lepiej? W końcu po coś się zjadliwie i zdrowo od czapy komenty zamieszcza.

      Usuń
    7. Tabasiu miałaś szczęście nie trafić na TEN komentarz. Ot Tupaja w swej naiwnej wierze w człowieka kliknęła o jedno "akceptuj" za dużo. Ale szczęściem zaraz to naprawiła wciskając "usuń" i po sprawie :)

      Usuń
    8. Jak rozumiem niedokarmiany szczęśliwie wzion i odpadł. No i git. Te grzyby fioletowe mnie zaciekawiły, kiedyś takowe spotkałam, przypominały trochę tzw. podróżniczki skrzyżowane z opieńkami. Ciekawe czy w Tupajowym lesie takowe występują czy też to są jakieś insze fiolety?

      Usuń
    9. No, nie puszczam gnoja na bloga, ale bruździ mi na fejsie. Co zablokuję to nowy trol. Ten sam tylko w nowej, uroczej do zwymiotowania odsłonie.
      Nie wiem niestety co z tym fioletem, bo kilka gatunków tak się objawia, a ja na grzybach znam się tyle co kot napłakał ;)

      Usuń
    10. Olać ciepłym moczem, jak lejkówkę. Niektórym odpieprza z braku piątej klepki, urody, seksu, pasty do zębów, szóstego palca, dżąder ( w wypadku kobiety ), macicy ( w wypadku faceta ), ogólnie dobrego samopoczucia i z konieczności przebywania samej czy samemu z sobą. Trolla najczęściej tworzy tragedia bycia nikim i fakt że radosna większość ma w dupie co ów osobnik sądzi o wszystkim. Im głębiej go mają w dupie w realu tym troll w necie agresywniejszy. Trafił Ci się ciężki przypadek zakompleksionego, choć pocieszająco ;-) można dywagować że w tym wypadku to jednak nie kompleksy tylko real przygniata, he, he.
      Foć te fiolety grzybowe jak Ci się jakiś nawinie, pleasee.

      Usuń
  8. Cześć. Pisałam tu komcia, ale internety mnie wywaliły, wcześniej. Na zatoki jakieś zioła potrzebujesz, jeszcze nie wiesz jakie? Zapytać?
    A wiesz, dlaczego trole przychodzą? bo nie jesz mięsa. I chłopa ci trzeba.
    Sikałaś do lejkówek? piękny obrazek :-D
    Te myszki to tak same padają? nie nabierzesz nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapytaj, proszę, mam swoje typy, ale jakos słabo działają...;) No tak, tak, dokładnie z tym trollowaniem. Sikałąm jak byłam mała, może czas do tego wrócić?

      Usuń