.

.

czwartek, 13 sierpnia 2020

Książki, które wciągają- subiektywna wędrówka po książkach Tupai

 Niesłychanie gorący dzień. Spacer z Młodym i Absorberką po kukurydzę pękającą, odbyłam o ósmej. Wracając 40 minut później już miałyśmy dość. 
Nowe Miejsce jest jednak o niebo lepsze od Paszowic. Tu ostało się sporo drzew i tworzą one korytarze do przemieszczania się ptaków, małych ssaków czy owadów (pięknie nazywane ekologicznymi) pomiędzy zadrzewieniami i polami uprawnymi lub terenami odłogowanymi. Drzewa przydrożne- różnorodne- lipy, dęby, jesiony, ale i spore topole i wierzby, tworzą - ciut dziurawy, bo nie jest to szpaler- ale dający wytchnienie cień. Wieś nie posiada chodnika; wędrujemy wąskim asfaltem. 
Dotarłyśmy też do miejscowej biblioteki. Miałam nadzieję, że dorwę tego Pielewina, o którym pisała Agniecha, ale nie było. Targnęłam się na biografię Kwiatkowskiej autorstwa Marcina Wilka, "Ludzi na drzewach" H. Yanagihary oraz  "Drogę do domu" Y. Gyasi. 
Jak podołam- dam znać.

Tymczasem, bazując na fotkach poczynionych do następnego wpisu, zacznę ten krótki o książkach, które bardzo na mnie wpłynęły, przeżyłam je mocno, zabełtały mi emocjami lub rozbawiły do łez. 

Część z nich to takie, które rozpoczęły moją przygodę z autorem. 
Tak było z Czechowem, Dostojewskim, Kafką czy Hesse.

Nad Durrelelem zastanawiałam się, gdzie go właściwie umieścić. To także autor opowieści o zwierzętach a to był zawsze mój konik, to książka późnego dzieciństwa, ale i pierwsza durrellowa, zapoczątkowująca całą serię czytanych przeze mnie. Osobiście najbardziej cenię tę pozycję, a potem "Moja rodzina i inne zwierzęta", bo "Zoo w walizce" czy "Złapcie mi gerezę" są  wg mnie uboższe o zabawne opisy rodziny, potyczek słownych czy gagów, w pięknym stylu angielskiego humoru, który uwielbiam.

 

Dostojewski to był swego czasu mój mistrz. Czytałam powieści, biografie, wspomnienia, traktaty. Nawet szukałam opracowań naukowych. Od "Zbrodni i kary się zaczęło". Potem były "Biesy", "Idiota". "Braci Karamazow"  troszkę zmęczyłam. Chyba najmniej mi się podobało. 

Czechow. Zaczęło się od obejrzenia sztuki w teatrze TV, a potem już poooszłooo!
W porównaniu z Fiodorem Antoni jest mniej demoniczny i zdecydowanie mniej czasu poświęca złu i tej ciemnej naturze człowieka, która kiedyś tak mnie interesowała i nota bene namieszała sporo w moim życiu. Czechow jest świetnym psychologiem, uwielbiam te jego klimaty rosyjskich letnisk, ten skwar, ta nuda, aż czuje się, że się tam jest! To mistrz krótkich utworów, ale i "Dramat na polowaniu jest świetny. A klasyki- sztuki- to lektura niezapomniana. 



Ha. Znów od ciemnego tematu się zaczęło, bo "Wilk stepowy" taki jest. Książka, która mną pozamiatała. A nastolatką będąc takie rzeczy przeżywa się po stokroć silniej. Sam Hermann to postać bardzo ciekawa (mam biografię), pacyfista, malował także - całkiem ładnie, poza tym był wrażliwym na przyrodę człowiekiem. Zadeklarowany pacyfista, przez to wróg ojczyzny. Ciekawa biografia.
Prócz "Wilka" stworzył dzieła, które obecnie są mi szczególnie bliskie. Pachnące wschodem, buddyzmem, przemyśleniami różnorakimi. "Demian", "Siddhartha"; na pewno będę wracać.


Cóż...Orwell. chyba nie trzeba namawiać do czytania. Ciągle aktualne.


Huxley - wpisuje się w nasze czasy, zwłaszcza ostatnie- koronaświrusowe. A przygoda z nim zaczęła się od : "Jak suche liście". 



To książka, którą czyta się pomału, ale nie ze nudzeniem. Smakujesz, taplasz się i jest ci dobrze.  

Z tą książką droga była pokręcona, ale właściwie- prosta.
Kiedy obejrzałam, często potem powtarzany w tv film o cesarzowej Sisi, natknęłam się na artykuł o niej; tam pojawił się ślad o Ludwiku. A potem już popłynęłam do jego najsłynniejszego zamku Neuschwanstein. Podobno nie szalony- tylko zbyt wrażliwy by władać, z wielką twórczą wyobraźnią, pacyfista i ...podobno gej. 

 
Magia, psychologia, religia- to wątki "Piątej osoby dramatu" rozpoczynającej "trylogię deptfordzką" . Potem jest "Mantykora" i "Świat czarów" . Oczywiście wszystkie na półce ;) 



Od "Procesu" i losach Józefa K.  się zaczęło. Były też krótkie nowele, ale i reszta: "Zamek", "Ameryka". Ciekawy człowiek, ciekawe losy, przyjaźnie. Łączy się przemiło z Czechami i Pragą. 
Żyd mieszkający w Czechach, piszący po niemiecku....



Jak Czechy to Czechofile. Chyba nią jestem. Lubię bardzo Mariusza Szczygła. W sumie sąsiad- bo z nie za bardzo nieodległej od Sztygarowa Złotoryi. Ponadto mam "Laskę nebeską" i "Gottland". 



I cóż, że gej? Świetny pisarz. Po prostu. A od "Doriana" się zaczęło. 



Zdziwieni?
Najpierw mój Brat opowiedział mi film. "Obcy. Ósmy pasażer Nostromo". Dorwałam książkę, której okładka powyżej. Pisana na podstawie scenariusza. Fajna :)
Do tej pory cykl filmów "Obcych" od czasu do czasu odświeżam.  

6 komentarzy:

  1. Obcy? No proszę ;) I ja lubię Ripley i sobie odświeżam czasem, choć obecnie Star Trek na tapecie mam. Pewnie wiesz, ale napiszę, że Moje ptaki.. to pierwsza cześć Trylogii Corfu. Następne to Moja rodzina i inne zwierzęta i Ogród Bogów. I jest świetnie zrobiony serial Durrellowie na HBO Go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie chętnie bym zobaczyła, ale nie mam HBO Go ( w ogóle tv ograniczona i właściwie nie oglądam), ale wieczorami raczej z książką ląduję przy Juniorze, bo zasypia tylko z mamą :)

      Usuń
  2. Antona zawsze wolałam oglądać niż czytać, zupełnie inaczej wtedy odbieram tę literaturę. Po przeczytaniu "Idioty" postanowiłam zerwać stosunki z Dostojewskim ( skłonność do uzależnień przerabiana na prozę "bolącą" - mła się robi po lekturze nerwowa jak sam Dostojewski ) a lektura Franza powoduje u mła nerwowość wzmożoną, właściwie to turbonerwowość ( przejścia z Fiodorem to prycho przy przejściach z Franzem ). Hessego to mła lubi krótkie formy i bardziej poezję przemycaną w prozie niż samą prozę. Thomasa Manna mła tyż woli w krótszej wersji. Literaturę czeską pochłaniała w ilościach hurtowych, niezależnie od indywidualnych wrażliwości mają czescy autorzy dla mła jakąś wrażliwość wspólną, zdaniem mła wynikającą z tzw. przeżytej chyba trzykrotnie potężnej lekcji historii ( Czesi że tak stereotypowo i ogólnkowo pojedziemy, wytworzyli typ mentalności bliski mła - przede wszystkim żyć a potem się zobaczy co da się jeszcze zrobić, u nas jest cóś inny model potraumowej mentalności, przygnębiający ). Oskara mła lubi za "Upiora z Canterville" i "Zbrodnie lorda Artura Savile", to książeczki jej nastolęctwa. Wiktorię Hanowerską i Ludwika Bawarskiego to mła "miała zadane" a jak zadane to tylko połowa przyjemności z lektury ( do mła po latach doszło że obydwoje lubili przyćpać, taka wspólna słabostka statecznej monarchini i szalonego króla, u niej w wyniku tych przyjemności to były tylko humory a u niego niby cinżka tragedia - walec historii nie zna litości ). Obcego mła lubi jedynkę filmową czyli oryginał Ridleya Scotta ( ulubiona scena to ta kiedy z Johna Hurta wybucha Alien, znaczy mła nie jest tu specjalnie oryginalna ), wersji papierowej nie zna. Durrella mła czytała sporodużo , ale jakoś nie zapamiętała w której książce był żółw Achilles ( ta była ulubiona ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fiodora jeszcze czasem podczytuję. Kafka stoi. Może na emeryturze ;)

      Usuń
  3. Hihihi 'Obcy', film parę razy widziałam. :D Parę książek znam, ale niestety mniejszość, znaczną mniejszość. Bardzo lubię czytać, a nawet patrzeć na zdjęcia książek i o nich czytać. W takie upalne dni to bardzo chce mi się czytać w cieniu, bo na inne rzeczy mam mało sił. ;D Pozdrawiam serdecznie. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio to moja przerwa w obowiązkach- książka i kawa w południe (choć podobno to najgorszy czas na kawę...) :))))
      pozdrowienia ! :)

      Usuń