.

.

niedziela, 12 kwietnia 2020

Zbierając słońca pocałunki...


...cieszymy się wiosenną aurą. 
Pojedzeni świątecznie, ze spokojem, bo tylko on może nas uratować, otwarci na dobrą Energię i niedalekie zmiany. Duże zmiany.
Zbieramy siły ładując swoje akumulatorki, zasilając się energią Matki, energią swoją i Tego co Żyje, wymieniamy ją- wszak wszyscy jesteśmy połączeni :)

Wyzwanie to także część przestrzeni, w której teraz żyję.
Innej niż Tupajowiskowa, ale nie jest źle...Zakątków pro-owadzich też trochę, nieco powalczę o większe nisze dla nich, potem już same się ogarną.
Baza żerowa jest, będzie większa.

Z racji nowego budownictwa, dzikie pszczoły nie mają tu za wiele miejsc do życia, choć te, które żyją pomiędzy kamykami, czy też moje ulubione trzmiele- nie niepokojone - już zakładają gniazda w karpach trawnika pod żywopłotem.

Nie przepadam za mahoniami, a tu dość stare i potężne. Przekonały mnie jednak do siebie, bo kiedy teraz widzę uwijające się na nich trzmiele i pszczoły, a w gąszczu ich  kolczastych liści chowającego się rudzika- cieszę całym sercem!

W okolicy sporo drzew, których jeszcze nie zdążono wyrżnąć. U nas spory "sad" leszczyn i drzew owocowych więc uwijają się zięby zbierając sierść Maszy i Bonity do wyścielenia gniazd.
Są i szpaki, bo i sporo budek wisi, mazurki, wspomniany rudzik, pleszki, a jakieś 300 m od domu na małym zasychającym bagienku słychać było jeszcze do niedawna żurawie. Niedaleko, w pobliżu oczka śródpolnego gniazduje para kani rudych, które nierzadko przelatują ponad głowami...
Szczęście na wyciągnięcie ręki, na spojrzenie- wystarczy chcieć, otworzyć się. 


Wracając do dzikich zapylaczy, zrobiliśmy z Absorberami nasz lekko niedbały domek dla owadów. Powiesimy wyżej, bo na razie stoi na murawie, od południowej strony. Miła robótka, dzieciaki się cieszyły, choć nie na wiele im starczyło zapału- ale, warto młodziakom uzmysławiać pewne ważne sprawy. U mnie mają to za darmo ;)






Cóż poza tym?
Pomału zakwitają rośliny. Okazało się, ze i tu, na Nowym, jesteśmy w krainie ziarnopłonu wiosennego 



A Jagoda wreszcie zaczęła wychodzić z domu- oczywiście jeśli jestem w pobliżu, albo tylko na hyc! 



Kicia o wiele lepiej się zaaklimatyzowała. Została na stanowisku półdzikiego kota i zna już pewnie wszystkie okoliczne łąki i sąsiadów.
Jest i Czarna. Kotka, córka Szarej, która odeszła niedawno na nowotwór..




Zbieramy energię, spokój i siły. Staramy nie obklejać kupą złych myśli i niepotrzebnych emocji.
Codzienność, obowiązki, obserwacja i uważne życie. Miłość.

Drób żyje swoim życiem. Jak warunki pozwolą- dojadą remonty, bo niewiele już nam zostało...
Koli, Lisica, Gruba i Tito. No i rodzeństwo Zdzisławów (Zdzisław - z białą piersią).





A kto chciałby przypomnieć i poczytać o dobrym bałaganie ogrodowym to zapraszam na przypominki z Tupajowiska: klik klik

2 komentarze:

  1. Ucieszyłam się bardzo na widok Was - uśmiechniętych, promiennych i zajętych. Zajętych swoim cennym światem, codziennością, zwierzyńcem, planami na przyszłość. Tę miłość Waszą nie tylko widać gołym okiem - czuć ją poprzez to słońce, poprzez tę wiosnę, poprzez Wasz świat. Poprzez każdą dziurkę w drewienku, poprzez każde hyc!
    Serdeczności kwietniowe posyłam, niech zakwitają dobrą energią dla całej powiększającej się rodzinki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteśmy połączeni :) Miłe chwile cenne bardzo. Tych żółtych kwiatków pełno nad Bugiem, tak się zastanawiałam, cóż to. A to ziarnopłon ;) Duża Zmiana już całkiem duża ;) Wszystkiego najlepszego zatem, niech Bułeczka wyskoczy z piekarnika szybciutko i pięknie wypieczona :)

    OdpowiedzUsuń