Raduje się serce i wszelkie członki, które posiadam, gdy wracam do domu. Nie było nas z Absorberem 9 dni. Zdążyliśmy zatęsknić za wszystkimi i wszystkim.
Opadłostan rąk jednak u mnie nastąpił po odpaleniu lapka i otwarciu poczty.
Nie ma to jak 250 powiadomień z fejsbuka....Reszta spamowa, trochę ważkich tematów z cyklu co znów rozpieprza Szyszka, gdzie wtykają głąbów, co zniszczą lub zniszczyli w polskiej przyrodzie.
Ale...najważniejsze, że Młody już ze mną w domu, niewiele nawet widać, tylko trauma jest. A za tym idzie poszukiwanie domu dla Garipa, bo zostać z nami nie może.
W szpitalu męczyliśmy się każdy na swój sposób; Młody, bo bolało, bo kroplówki, bo kaszka "z kupą". Ogólnie personel fajny, nie możemy narzekać. Jadło- wiadomo- szpitalne. Bezsmakowe.
Dla siebie kupowałam suche i niegotowane w pobliskim Kauflandzie, gdzie zatrzęsienie pasztetów sojowych ;)
Z głodu nie umarłam.
Kuchnia dostępna dla matek, z mała lodówką, w której trwała w pewnym czasie wojna kto kogo wywali, ale nie dałam się. Czajnik niebezpieczny, z popsutym wyłącznikiem. Całe szczęście nie doszło do spektakularnego pożaru na oddziale czy stopienia urządzenia, choć niektóre osobniczki stale nad tym pracowały (4 próby spalenia czajnika udaremniłam- brawo ja!).
Jakież to spostrzeżenia mam?
Ano takie choćby, że w oczywistym dla wszystkich dramacie dziecka na oddziale i uczuć jakie towarzyszą matkom i rodzinom, ogólnie panował dziwny, mało sympatyczny klimat. Nie wiem czemu, ale gross osób zdawało się zapominać, że na oddziale są inni ludzie, absorpcji uległo używanie zwykłych, codziennych pozdrowień, empatia zdechła.
Czepiam się?
Być może.
To nic.
Najlepsze były "kfiatki" w kuchni właśnie, gdzie co prawda ręcznika papierowego nie uświadczysz, ale jak już się jakiej coś wylało, nie posprzątała po sobie. Łazienka- obraz nędzy i rozpaczy czasem.
I im bardziej wyfiołkowana chodziła po oddziale tym większy sajgon po sobie w łazience zostawiała. Woda na podłodze (mop stał do użycia gotowy), kłaki w wannie, sedes olany ciepłym moczem.
Być może te panie uważały, że skoro szpital pobiera od nich (ode mnie też) opłatę 6 zł dziennie za media- są zwolnione z utrzymania czystości?
To samo z porządkiem w pomieszczeniu, z którego pobierałyśmy co wieczór (o 22:00) coś w rodzaju łóżek polowych z obrzydliwymi co prawda, ale materacami (w kwocie 5 zł). Rankiem (6:00), kiedy trzeba było klamot odstawić większość bab wrzucała jak popadnie, zamiast pilnować porządku.
Sama jestem lekką (powiedzmy...;)) bałaganiarą, ale w takich przypadkach strasznie mnie to wkurwia.
Dupy pełne pretensji, szacunku żadnego.
Sortowanie odpadów. To kolejny temat.
Nie wiem. Chyba jesteśmy narodem tępaków. Albo debili, albo płączenia tych dwóch.
Skoro mam pojemniki, na których jest jasno napisane co do nich wrzucać, to co robią resztki chińskiej zupki w koszu na papier i plastik?
Skracałabym o głowę, bo jak widać nieużywana.
Dość narzekania.
Takie dwa kfiatki w postaci zdjątek:
Wypasiona pościel Absorbera |
Obrazek na ścianie sali naszej, ku uciesze dzieci. Ja miałam skojarzenia ...;) |
W Tupajowisku wszystko rozkwitło, ogarnięte, bo Mama była.
Wracamy do codzienności...
Pranie non stop.... |
Coś zeżarło jedną młodą kurę...Za dnia, na beszczelnego. Tylko pióra zostały. |
Kosaćce niedługo zakwitną... |
Goździki też.... |
Lubię łubiny bardzo, jak Denis Moore :) |
--------------------------------------
Garip. Szukam domu dla chłopaka. |
Tupaja, napisz wiecej, co sie stalo. Ja myslalam, ze jestescie w szpitalnym ambulatorium, a teraz czytam, ze bylo stacjonarnie. Az tak bardzo Garip dzieciaka sponiewieral? Jak do tego doszlo, jak w ogole pies mogl ugryzc domownika? Dziecko?
OdpowiedzUsuńTo nie miesci mi sie w glowie! Niby pies, chocby nie wiem jak madry i dobrze wychowany, jest tylko zwierzeciem i kieruje sie bardziej jakism instynktem niz rozumem, ale ta psia potrzeba opieki nad stadem? Napisz cos, bo zwariuje z tych nerw.
No nie, bo po tym kłapnięciu doszło do nadkażenia rany. Dostał antybiotyki i zatrzymali nas do czasu wyników posiewu z rany (po 72 godz.). Potem sie okazało, że jest Pasterella wiec trzeba było zamienić na jeden antybiotyk- na tę właśnie bakterię. Biseptol. Ten musiał brać min. 5 dni więc w sumie byliśmy 9 dni.
UsuńZ Garipem jest tak, że od czasu kiedy zachorował jest czasem rozdrażniony, boli go wątroba prawdopodobnie, poza tym zrobił się łakomy. Przestrzegam zasad i pilnuję się kiedy karmię, nie wychodzę z jedzeniem jak są psy i dzieci, żeby nie było ryzyka. Niestety; nie mnie sie to przydarzyło, że niedopatrzono...:(
Biedny dzieciak, biedny pies. Nie tak to wszystko byc mialo.
UsuńBedzie chyba trudno znalezc Garipowi nowy dom, jest nienajmlodszy, chory i ogromny, a poza tym ma juz ustalony charakter i moze nie chciec zaakceptowac nowego pana. Ehhh... smutne to wszystko, ale bezpieczenstwo dzieci najwazniejsze.
Dobrze, że macie to już za sobą. Szkoda Garipa ale wiadomo, że są i priorytety. Pamiętam jak kiedyś na fb wywiązała się rozmowa o podobnej sytuacji i napisałam, że mimo wszystko zadbałabym o bezpieczeństwo dziecka.Że obawa przed powtórzeniem podobnej sytuacjibyłaby zbyt duża. Że wolałabym znaleźć psu nowy, bezpieczny dom niż narażać rodzinę. Pańcie wylały mi na głowę wiadro pomyj, że jestem bez serca bo pies również jest członkiem rodziny. A prawda jak zawsze leży pośrodku...Powodzenia w szukaniu domku. I oby Młodemu strach szybko przeszedł :*
UsuńNo właśnie juz mnie jedna baba na fb zaatakowała w tym stylu... Zakładanie obrońców zwierząt, że dziecko pastwi się nad psem, a ten tylko się broni jest stronnicze. Krew mi sie gotuje, bo jest to strasznie trudna sytuacja, a ktoś kto nawet nie czyta ze zrozumieniem wydaje osądy.
UsuńTupaja, nie przejmuj sie glupimi uwagami. My wiemy, jak trudna to dla Ciebie decyzja, jak bardzo jestes zwiazana ze zwierzakami. Jednak dzieci sa najwazniejsze. Trzymaj sie! A my trzymamy kciuki za pomyslne znalezienie domu Garipowi.
UsuńNajgorszy jest fanatyzm. Klapki na oczach i nikt im nie wmówi że białe jest białe.
Usuńściskam Was nocno!
Weci moi szukają, ale na razie bez odzewu. Nie wiedziałam, że szpital był. Czy to po tej akcji, co mówiłaś, czy cos nowego było?
OdpowiedzUsuńRozkita świat i zieleni się. Pozdrowienia serdeczne
Oj, niestety wiem coś na temat rzeczony mama-dziecko-szpital i zapewniam Cię, że i tak jest nieeebooo lepiej niż 15 lat temu, że o 25 latach nie wspomnę, kiedy mój kuzyn chorujący na wirus rota był - uwaga - przywiązany do łóżeczka (miał wówczas niespełna dwa latka), zaś matka mogła popatrzeć na swoje apatyczne dziecko przez szybkę w drzwiach wejściowych jak się pielęgniarce drzwi od sali uchyliły. Dziecko nabawiło się choroby sierocej, znów zaczęło ssac kciuk, przestało cokolwiek mówić i nie poznawało swoich bliskich. Długo na widok białego fartucha dostawał histerii i nie szło go uspokoić:( Więc obecne czasy kuchni, łóżka z materacem i kibelka na użytek rodzica to krok milowy w stronę normalności. Mam nadzieję że z Młodym będzie ok, a Garip... niech mu szczęście sprzyja, bo fajny jest, choć wzbudza respekt:)
OdpowiedzUsuńEch no pamiętam, jak miałam niecałe 6 lat i trafiłam na 10 dni do szpitala. Rodzice mogli tylko odwiedzać. Teraz o wiele lepiej, bo jesteś z dzieckiem, dopilnujesz, poza tym wiadomo- wszystko wtedy lepiej się goi.
Usuńwspółczuję bardzo, i tej przygody, i Garipowi. Śniedek baldaszkowaty ci kwitnie :-)
OdpowiedzUsuńech, no...Szukam domu dla niego. Może popytasz wśród swoich, dobrych?
UsuńŚniedek ze szparagowatych :)
Kurcze, co się stało ? Garip kawał psa, a Absorber niewielki jeszcze. Ależ horror miałaś :( Napisz coś, i czy już wzystko dobrze z maluchem !
OdpowiedzUsuńTak, dobrze już z nim.
UsuńWspółczuję Ci kochana i dziecku i psu
OdpowiedzUsuńTak to się czasem chusteczkowo w tym życiu nam układa, ale deszczu przychodzi deszcz !
Temat syfiar w toaletach to zgroza, wolę iść do męskiego, faceci nie są takimi świniami, sorry, ale tak jest i co dziwne, to też zauważyłam, ze te "paniusie" częściej tak brudzą, niż przeciętne kobiety.
Buziaki
Tupajka, pisz na fejsie o Garipie non stop, ja mogę post w Kurniku zrobić, ale fb chyba lepszy. Pacz jak Gosiance to idzie. Pisz do upojenia, będziemy udostępniać też do upojenia. Napisz to, co tutaj piszesz. Zresztą może już to zrobiłaś, nie byłam tam jeszcze.
OdpowiedzUsuńHanus zrobiłam, może u siebie też coś napomknij, bo moze część Kurejrów nie ma fb, a każden ludź co zobaczy się liczy...
UsuńTak też zrobię jutro.
OdpowiedzUsuńOj współczuję sytuacji i z ugryzieniem i w szpitalu...
OdpowiedzUsuńMoże Garipowi zrób zagrodę ?
Pies to pies, zawsze ugryzie, nawet najmilszy i kochany.
On jest duży więc wrażenie i trauma większa.
Powrotu do zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję Wam wszystkim! Tobie i Absorberowi szpitalnych wywczasów, Absorberowi traumy, Garipowi, że chory, a jeszcze stres zmiany domu i przede wszystkim Tobie, bo serce musi Ci pękać :(
OdpowiedzUsuńŚciskam Was bardzo, bardzo mocno!!!
P.S.
No i dzięki! :)
Już Ty wiesz za co!
Apropo wyfiokowanych pańć- zawsze najbardziej przykre jest gówno ukryte pod listkiem ;)))
OdpowiedzUsuńPies starszy, duży, chory i po epizodzie agresji... ciężko będzie z nowym domem...
OdpowiedzUsuńPomyśl (jeśli masz techniczną możliwość) o zbudowaniu dla niego kojca z wygrodzonym wybiegiem. Tak, żeby nie było technicznej możliwości, żeby stamtąd wylazł i spotkał się z młodym.
Do karmienia i nalewania wody mogą być miski obrotowe.
kurcze.... patowa sytuacja... szkoda malucha... a Garip.. co mu odbiło ? może faktycznie kojec trzeba mu zbudować ? bo co zrobisz jak nie znajdziesz mu opiekuna ?
OdpowiedzUsuńna temat czystości nic nie mów... nasze społeczeństwo chyba niezbyt gramotne jest ...
pozdrawiam Kalinko :)
Udostępnię go na fejsie. Mysi się znaleźć wyjście.
OdpowiedzUsuńA może faktycznie duży ocieniony kojec? Z wypasioną budą? Skarpeta pomoże, zrobimy zrzutkę. Co o tym myślisz?
" I im bardziej wyfiołkowana chodziła po oddziale..." - no, po mnie to od razu widać, ze po sobie sprzątam ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka!
O jej, to się porobiło. Trzymajcie się ciepło:)))
OdpowiedzUsuń