Polska wieś nie jest już tą samą wsią. To jasne. Oczywiście - nie wszędzie jest to samo, chyba tylko pomijając kosiarki.
Od tygodnia- apogeum będzie chyba dziś, bo jutro już majówka się zaczyna- słychać popołudniowe rżnięcie.Rżnie każdy i cokolwiek ma.
Jedni na bogato- traktorem lub intelygentną kosiarką, która przy okazji go śledzi, ale to nic, inni spalinówą charczącą jak dziad spod sklepu. Fenomen żyłkarzy- nadal aktualny- klapsy- w rzyc, rzecz jasna- za golenie podkaszarką trawników powyżej 5 ar!
Podobno moda na nieżywe ogródki przyszła z zachodu. Że niby mamy kasy tyle, by nie musieć uprawiać kartofli i cebuli tylko siać trawy i sadzić tuje czy katalpy- zwane przez Absorbera Trzeciego -katapultami.
Jaki to wstyd mieć własnego buraczka czy marchewkę? Dla mnie żaden, ale byc może dla niektórych - wielki.
Marze o modzie na ogródki warzywne, a bardziej- takie spontaniczne, ale bliskie przyrodzie. Bez oderwania, raczej takie przyziemnie wkomponowane. Może w skrzyni, a może w dziurze w trawniku? Taka partyzantka.
Sama ostatnio zaczynam mieć odpały i sieję fasolę w rabatce z bylinami, a jarmuż w kwitnącą roszponkę.
Nie mam ziemi do upraw. Mam miejsca bylinowe, mam skrzynie, donice i popękane wiadra. W niektórych skrzyniach rządzą nornice. W niektórych ślimaki.
Jak każdy gatunek mus się adaptować. Nie walczyć, bo nie mamy z Przyroda szans. I nie o taką walkę tu chodzi. Chodzi o uznanie czasem swojej niewiedzy, niefachowości. Samokształcenie, doświadczanie, konstatowanie. Czasem hemolimfa, pot i łzy....
Cudne jest patrzeć jak sieje się kozłek, może za rok czy dwa powiem- kurde! Wystarczy! Ale mogę go komuś dać, wymienić. Mogę też obserwować jakie związki ma z innymi roślinami. Może kogoś nie lubi, może wspiera. A może ma wszystko gdzieś?
Nie mam gdzieś, że polska wieś się betonuje i robi prostacko brzydka.
Cieszę się, że część ludzi to dostrzega i nie idzie z trendem uproszczeń i monouprawowej kaszany.
Że można spotkać fajne ogrody, gdzie przyroda ma swoje miejsce, bo jak nie w ogrodzie właśnie powinno być jej najwięcej?
Nie każdy jest na tyle otwarty czy ma taką potrzebę by tworzyć miejsca, gdzie maja się dobrze i ptaki, czy drobne ssaki, płazy i gady czy bezkręgowce.
Można jednak - przynajmniej na początek lub w granicach własnej tolerancji, zostawić mały kąt, gdzie w chaszczach, grupach tzw. chwastów, sterty kamieni czy starych gałęzi, zamieszka ktoś tak ważny dla siedliska, w którym przebywamy.
Bardzo kibicuję osobom, które się do tego przekonują i cieszę wraz z nimi ich obserwacjami i rosnącą fascynacją bliskiej nam przyrody.
![]() |
Stara piaskownica z naparstnicami, dziewanną i trędownikiem. A co jeszcze- to się niebawem okaże |
![]() |
Mój czosnek niedźwiedzi. Od teściowej. |
![]() |
Fajny trawnik, nie tylko dla trzmieli |
![]() |
Wieczornik damski i kozłek lekarski |
![]() |
Klon w poziomkach |
![]() |
Mniszkowy trawnik przy wiejskim placu zabaw |
![]() |
Skoszone- wysuszone |
![]() |
Ładne porównanie.... |